„Konsultantka” autorstwa Ruth Heald to thriller psychologiczny, którego zakończenie totalnie Was zaskoczy. Zdaję sobie sprawę, że większość z Was przewraca teraz oczami, ponieważ dość często to, co jest bardzo mocno chwalone, okazuje się niewypałem, jednak dzisiejsza książka do takich nie należy. Przyznam się, że przez połowę lektury czułam pewne znużenie, ponieważ sądziłam, że autorka powieliła kilka schematów, jednak kiedy poznałam zakończenie... nie potrafiłam wyjść z podziwu. Takiego finału kompletnie się nie spodziewałam!
Życie Claire jest idealne. Nowy dom na wsi. Nowo narodzone dziecko. Wspaniały mąż u boku. Ale za zamkniętymi drzwiami jej życie rozpada się na kawałki. Kiedy w skrzynce na listy pojawia się list z oświadczeniem, że nie zasłużyła na swoją córkę, staje się jasne, że ktoś zna jej przeszłość... Ktoś wie, że Claire nie zasługuje na swoje idealne życie. I ten ktoś zrobi wszystko, co tylko możliwe, by je zniszczyć.
„Konsultantka” należy do tych thrillerów, których początek zaczyna się dość niewinnie, a akcja płynie bardzo powolnie. Jest to duży atut tej historii, ponieważ pozwala nam to poznać główną bohaterkę oraz nowe miejsce, w którym razem ze swoją idealną rodziną się znalazła.
Skoro już mówimy o Claire, to przyznam, iż jest to bardzo intrygująca postać, którą przez ponad połowę lektury nie potrafiłam rozgryźć. Może i momentami jej zachowanie było irracjonalnie, jednak miała w sobie to coś, co bardzo mnie do niej przyciągało... Trudno jest mi ocenić czy polubiłam się z tą bohaterką. Jedyne czego jestem pewna to fakt, że Claire to ciekawa postać, która skrywa okrutną przeszłość, której nie byłam w stanie przewidzieć. Od samego początku uważałam ją za ofiarę, jednak im bardziej ją poznawałam, tym częściej zastanawiałam się, czy jej osoba nie jest przypadkiem katem w tej historii...
Na miano najbardziej irytujących bohaterów zasłużyła teściowa głównej bohaterki - Ruth oraz jej syn Matt. To głównie ich postacie sprawiały, że miałam ochotę rzucić książką... Nikomu nie życzę takiej teściowej jak właśnie Ruth. Czemu? Jest to bezwzględna kobieta, która zrobi wszystko by jej synulek był szczęśliwy, tylko kiedy ona jest w pobliżu (kiedy poznacie historię Matta oraz jego byłej zrozumiecie, co miałam na myśli)...
I na koniec chciałabym wspomnieć kilka słów na temat retrospekcji, które znajdują się na końcu poszczególnych rozdziałów. Niestety nie mogę Wam za dużo zdradzić, by nie zepsuć Wam przygody z tą pozycją, jednak przyznam się do tego, że przez cały czas sądziłam, iż są to fragmenty z przeszłości jednego, konkretnego bohatera, jednak kiedy przeczytałam bodajże trzeci od końca rozdział i zrozumiałam z czyjej perspektywy są te fragmenty, musiałam złapać się za głowę... Aż Wam zazdroszczę, że macie tę lekturę dopiero przed sobą!
Czy książkę polecam? „Konsultantka” to trzymający w napięciu thriller psychologiczny, którego fabuła (głównie zakończenie) wbije Was w fotel. Może i przeczytałam w swoim życiu już kilkadziesiąt kryminałów, to jednak żaden z nich nie doprowadził mnie do takiego szoku jak ten. Heald przygotowała dla swojego czytelnika bardzo dobrą historię pełną dobrych bohaterów, których postępowanie totalnie Was zaskoczy.