Spodziewałam się po tej książce dużo, dużo więcej. Ale do rzeczy. Króciutka powieść, opowiadanie wręcz przedstawia nam losy wchodzącej w życie nastoletniej Kasi. Jak na swój młody wiek wiele przeszła i nie jest jej lekko. Mając agresywnego ojca alkoholika i bezwolną matkę nigdy nie jest lekko. Na głowę spadają jej jeszcze problemy wieku młodzieńczego. Wszystkie pierwsze razy – pierwsze miłości, pierwsze pocałunki, pierwszy alkohol, pierwszy seks. Czy Kasia ulegnie pokusom współczesnego świata, czy może wytrawa i pozostanie dobrą Chrześcijanką?
Książka napisana przez Panią Szwed jest przeznaczona dla wąskiego grona młodzieży mocno wierzącej. Jako że ja do takowych nie należę to ta książka nie przypadła mi do gustu. Kasię spotykają chyba wszystkie zagrożenia jakie mogą przydarzyć się osobie w jej wieku narkotyki, alkohol, próba gwałtu. Z jednych wychodzi obronną ręką, z innych nie. Niemniej jednak cały czas czuję boskie wsparcie i próbuje zachowywać się zgodnie z przykazaniami. Dziewczyna wiele w życiu przeszła. Jak po tym wszystkim ma komuś zaufać?
„Mów do Boga, tak jak mówisz do nas.”
Książka jest wyidealizowana. Dostajemy jasny podział na dobrych i złych. Dobrzy to ci wierzący i chodzący do kościoła. Źli to ci, którzy nie wierzą i to im przytrafiają się nieszczęścia. Ewentualnie potem nawracają się na jedyną słuszną religię i już jest wszystko dobrze. Główna bohaterka jednocześnie może być uznana za dojrzałą, a z drugiej strony jest przerażająco dziecinna. Oczywiście wszyscy chłopcy wkoło się w niej zakochują i natychmiast podają na kolana, zaopatrzeni w pierścionek zaręczynowy i z okrzykiem bojowym na ustach czyli „czy wyjdziesz za mnie?”. Bohaterowie, bezwzględnie wszyscy są niewiarygodni i koszmarnie sztuczni.
„Ten Jezus był niesamowity.”
Sztuczna – to właśnie taka jest ta książka. Dawno już nie czytałam tak sztywnych jak kołek dialogów. Młodzież posługuje się idiotycznym dla mnie językiem i nikt mi nie wmówi, że dzisiejsze pokolenie nastoletnie żegna się słowami „Zostań z Bogiem”… A ilu z nich nuci psalmy? Ilu takich znacie? To jest tylko chora wizja autorki. Ja nie wiem czy to jakiś bożek z cholera wie, której religii obdarzył ją łaską tworzenia takich „pięknych” złudzeń, ale błagam, niechże ona pozostawi je dla siebie i nigdy więcej się nimi z nami nie dzieli.
„Jeśli wierzysz, to jak możesz sypiać z mężczyzną, który nie jest twoim mężem. Przecież to grzech, to oddala cię od Boga.”
Do tego dochodzą błędy logiczne. Poniekąd nastąpi teraz spojler, więc to Wasza odpowiedzialność czy czytacie, czy nie. Chłopak puka do drzwi mieszkania, gdzie jest jego doszczętnie zaćpany, umierający kolega. Jednak owy kolega w mieszkaniu podchodzi do drzwi, otwiera je, wraca na łóżko i powraca do przerwanej czynności czyli umierania…
Tak. To brzmi wiarygodnie.
Nie podobał mi się sposób wydania książki i zapis przemyśleń bohaterów. Były napisane tak samo jak dialogi (poprzedzone myślnikiem). Przez to nieustannie zastanawiałam się czy to część dialogu czy może tylko myśl. A może oba?
Jednak nie przekreślam tej książki zupełnie. Po prostu ja nie jestem odpowiednim odbiorcą. Myślę, że dziewczętom i chłopcom wierzącym taka książka wskaże drogę. Podniesie na duchu osoby borykające się z problemami takimi, jakie ma Kasia. Mnie jednak drażniło moralizatorstwo, ciągłe rzucanie cytatami z Biblii, wbijanie mi do głowy na siłę danego punktu widzenia. Jeśli już mam czytać o nastoletnich problemach to wolę książki Ewy Nowak. Ona bez tego napuszenia wskazuje dobrą drogę i konsekwencje wybrania tej błędnej.
Książka ma przesłanie i porusza trudną tematykę dorastania w koszmarnym środowisku, co jest plusem. Autorka najzwyczajniej w świecie nie umie pisać. Jak powiedziałam wcześniej, jest wiele dużo lepiej napisanych książek sięgających po tę problematykę. I czy nie powinno to być jakiegoś znaku na okładce, że „Zaufać” serwuje nachalną katolicką propagandę?