Czy znasz to uczucie, kiedy bierzesz książkę do ręki i wiesz, że to będzie prawdziwa uczta literacka? Ja znam i towarzyszy mi ono za każdym razem, kiedy w moje ręce trafia powieść Macieja Siembiedy. „Katharsis” długo czekała na swoją w mojej biblioteczce. Czy żałuję? Nie! Kiedy większość fanów autora było już po lekturze, ja miałam tę przyjemność zagłębić się w historii na moment przed premierą drugiej części, „Nemezis”.
Kostas Tosidos, bohater greckiej partyzantki z 1949 roku, wraz z rodziną trafia do tajnego szpitala na wyspie Wolin. Choć zmienia tożsamość, grecka przeszłość daje o sobie znać i prowadzi go do tragedii. Jego syn, Janis, przerywa karierę bokserską i po wojnie zostaje milicjantem. Jedno ze śledztw, które prowadzi pokieruje go do rozwiązania największej tajemnicy Kostasa.
„Sacharyna” przemytnik z Gdyni staje się królem czarnego rynku, jednak zdrada i nadejście wojny całkowicie zmieniają jego życie. Wychowanek „Sacharyny”, „Zulus”, zapisze się na kartach historii powojennej Gdyni, choć los przeznaczy mu całkowicie inną rolę.
Losy tej czwórki bohaterów przecinają się w jednym miejscu: w kopalni rudy uranu w sudeckim Kletnie. Tu tutaj w latach 1949-1952 Sowieci wydobywali surowiec do budowy własnej bomby atomowej.
Mistrzostwo. Ta powieść to istny majstersztyk. Mam wrażenie, że autor z każdą kolejną książką zaskakuje mnie coraz bardziej. I przyznaję podoba mi się to. Wiele razy już wspominałam, że nie ma drugiego takiego pisarza, który z tak niezwykłą skrupulatnością i dbałością o szczegóły, łączy fikcję literacką z prawdziwymi wydarzeniami. Maciej Siembieda ma niesamowity dar, potrafi zaciekawić czytelnika i sprawić, że jego książki czyta się z ogromną przyjemnością. Niestraszna jest objętość i ilość stron powieści, czytelnik zasiada i płynie między stronami wraz z bohaterami i odkrywa coraz to ciekawsze informacje dotyczące wydarzeń historycznych.
„Katharsis” to wielowymiarowa powieść, którą czytałam z zapartym tchem. Ta historia to walka dobra ze złem, próbie życia w zgodzie ze sobą, o miłości i nienawiści, o patriotyzmie i zdradzie. To jedna z najlepszych książek, jakie dane mi było przeczytać. Z pewnością „Katharsis” dla wielu okaże się powieścią wymagającą skupienia, ja podczas lektury nie odniosłam takiego wrażenia. Być może jestem to spowodowane tym, że znam już styl autora i jestem przyzwyczajona do tego, w jaki sposób operuje słowem. Maciej Siembieda czaruje słowem pisanym, tworzy powieści, od których nie sposób się oderwać. Przy okazji recenzji poprzednich książek autora wspominałam, że jego proza jest wybitna, autor jest mistrzem w tym, co robi i w jaki sposób przedstawia nam fikcję literacką łącząc ją z prawdziwymi wydarzeniami, ale nie byłabym sobą, gdybym tego nie powtórzyła. Jeżeli macie ochotę na niesamowitą podroż literacką, w której wartka akcja, wspaniali bohaterowie, intrygująca fabuła i wydarzenia historyczne łączą się w fenomenalną powieść, to z całego serca zachęcam Was do sięgnięcia po "Katharsis"! Czytajcie książki Macieja Siembiedy. To prawdziwa uczta czytelnicza zarówno dla fanów historii, jak również powieści kryminalno – sensacyjnych. Polecam!