Lubię książki z nieszablonową fabułą. Powieści oparte na pomyśle, o którym nie czytałam nigdy wcześniej w żadnej innej publikacji. Zazwyczaj takie wrażenia fundowały mi książki japońskich autorów. Tym razem sięgnęłam jednak po autorkę koreańską i… zdecydowanie nie byłam zawiedziona!
„Turystka” to powieść wydana nakładem wydawnictwa Kwiaty orientu. Historia ta zabiera nas w niecodzienną podróż, ale najpierw trafiamy do… agencji turystycznej. Ko Yona zajmuje się planowaniem, a następnie organizowaniem wycieczek śladami katastrof. Stara się tak zaplanować wyjazd, by zwiedzający mogli poczuć grozę, a zarazem szczęście, że sami uniknęli tragedii. Jednak bez wyraźnych powodów Yono dostaje w pracy „żółtą kartę”. Jednak zamiast zwolnienia, otrzymuje od szefa propozycje udziału w jednej z wycieczek, które firma analizuje pod kątem potencjalnego usunięcia z oferty. I tak kobieta trafia do Wietnamu, miejsca rzezi lokalnego przemiana oraz katastrofy naturalnej. Nic nie jest takie, jak być powinno, a potem okazuje się, że… jest jeszcze inaczej. Kobieta może pomóc uratować nierentowną wycieczkę, ale koszt tego jest bardzo duży. I chodzi nie tylko o pieniądze. Czy kobieta weźmie udział w oszustwie?
Muszę przyznać, że świadomie nie przytoczyłam tylu informacji, co okładkowy opis. Ich odkrywanie jest fascynującą przygodą i nie lada zaskoczeniem! Uwierzcie mi więc na słowo, że to dobra książka i nie czytajcie więcej... z okładki.
Ale może zacznę od tego, co mu się nie podobało. Chociaż nie jest to wada samej powieści, to jednak ten wątek stanowi coś, co mnie zbulwersowało. Mianowicie w powieści pojawia się wątek molestowania i Yono… praktycznie nie reaguje, a nawet tłumaczy sprawcę. Jest nawet zadowolona, że nie spotkało ją nic aż tak złego. Ja byłam zbulwersowana. Jeśli w Korei faktycznie funkcjonuje takie podejście, to źle się tam dzieje.
A teraz pora na zachwyty! Przede wszystkim urzekł mnie pomysł na fabułę i motyw wycieczkę śladami katastrof. Wcześniej o niczym takim nie słyszałam, a w powieści dostałam opis bardzo sprawnie (i bezdusznie) działającej firmy. Ale to nie koniec pomysłowości autorki – z każdą kolejną sceną jest tylko lepiej, a zwrotów akcji nie sposób zliczyć. Już samo to sprawiło, że czytałam tę książkę z ogromnym zainteresowaniem!
Przy okazji wcześniejszych recenzji wspominałam, że lubię lekką, prostą narrację, bez niepotrzebnych ozdobników, czy nadmiaru emocji. I tak to też wygląda w „Turystce”, bohaterka głównie obserwuje i relacjonuje bieg wydarzeń, rzadko kiedy pozwala sobie na silne emocje – ale gdy tak się dzieje, ma ku temu poważne powody!
Dodatkowo sama powieść przy okazji wartkiej akcji porusza wiele ciekawych tematów: etyczną stronę podróżowania, czy autentyczność atrakcji, które są prezentowane zwiedzającą. Jeśli byliście kiedyś na wycieczce, z pewnością zrozumiecie, co mam na myśli.
Jednak co najciekawsze, ta opowieść wcale nie jest jednoznaczna moralnie. Może łatwo wskazać „tych złych”, jednak szukanie „tych dobrych” wcale nie jest takie oczywiste. Zwłaszcza zachowanie i decyzje głównej bohaterki, mogą być odbierane w różny sposób. To wszystko z kolei prowadzi do zakończenia, które porusza, chociaż nie jest wcale łatwe ani patetyczne.