Profilerka policyjna Diana Rudnicka zostaje wezwana, by pomóc odnaleźć kolejną zaginioną dziewczynę. Rutynowe śledztwo szybko przeradza się w niebezpieczną i karkołomną grę z okrutnym zabójcą. Gdy kobieta trafia w Bieszczady, gdzie konfrontuje się z głównym podejrzanym i poznaje Kamila, który próbuje poznać prawdę o zniknięciu swojej córki, nie przypuszcza, iż ta sprawa wywróci jej życie do góry nogami, a ona sama będzie zmuszona podjąć decyzję mające wpływ na jej dalszą karierę...
Autor po raz kolejny zbudował mroczny, pełen napięcia klimat, który gęstnieje z każdą przeczytaną stroną. Fabuła oplata czytelnika niczym tytułowa pajęczyca swoją ofiarę, nie pozwalając wyrwać się spod jej magnetycznego wpływu. Akcja śmiga niczym rozpędzona lokomotywa TGV, a jej zwroty przypominają przejażdżkę rollercoasterem. Odbiorca wpada w pułapkę swoich chybionych podejrzeń, mylnych tropów i ciągle nawarstwiających się zagadek. Styl pisarza cechują obrazowość oraz sugestywność, nie pozbawione brutalnych szczegółów. Bohaterowie wykreowani na potrzeby tej historii to osoby niejednoznaczne, wyłamujące się ze wszelkich schematów, co czyni jeszcze bardziej intrygujący mi. Natomiast zakończenie to prawdziwa letarda, która potrafi wprawić niezłe zdziwienie.
To wielowątkowa oraz wielowymiarowa powieść, w którą Mariusz Leszczyński wplótł mnóstwo zagadnień. Aczkolwiek zrobił to bardzo umiejętnie, gdyż początkowe wrażenie chaosu czy dezorientacji ustępuje, a wszystkie motywy łączą się ze sobą idealnie, jak ogniwa dobrze dopasowanego łańcucha. Tematy, jakie poruszył twórca w tej pozycji, mogą wzbudzić wiele różnorodnych emocji oraz skłonić czytelnika do refleksji. To książka o przekraczaniu granic, zza których nie ma już odwrotu, o zemście, zdeprawowaniu czy naturze zła, dająca odbiorcy głęboką analizę psychologiczną człowieka ogarniętego żądzą mordu.
Jednak dla mnie taką wisienką na torcie były aspekty powiązane z nazizmem, które jednocześnie wyzwalają pytania: Czy młodsze pokolenia muszą cierpieć za grzechy przodków? Czy wszyscy potomkowie zbrodniarzy mają w sobie pierwiastek zła? Także wątek Azy i jej oddania wobec opiekunki ogromnie przypadł mi do gustu. Kocham zwierzęta, sama mam taką cudowną psinkę w domu, więc ten motyw tym bardziej mnie rozczulił i w moich oczach uatrakcyjnił całość.
Ten kryminał to prawdziwa gratka dla wielbicieli niekonwencjonalnych, wielokontekstowych pozycji, w których nic nie jest do końca czarno-białe, a ci którzy powinni stać na straży prawa sami często je łamią.