„Kapłanka w bieli” to pierwsza część Ery Pięciorga, która jest zupełnie osobnym cyklem do „Czarnego Maga”. Chociaż zawiera troszkę schematów z drugiej trylogii, nadal jest oryginalna i świetnie się ją czyta. Niestety, w porównaniu z Czarnym magiem wypada słabiej.
Auraya pochodzi z małej wioski, pewnego dnia zostaje wybrana, aby uczyć się na kapłankę. Jej zdolności do sojuszy i pokojowych rozwiązań dają jej szansę na lepszy rozwój. W niedługim czasie zostaje ona Białą, nieśmiertelną wysłanniczką bogów, posiadająca nieograniczoną moc i różne dary. Mogłoby się wydawać, że sielanka będzie trwać wiecznie, jednak Biała dołączyła do wysłanników w bardzo ciekawym czasie. Przyjdzie walczyć z tymi, których nie posądza się o tak wielką moc, a Ci, którzy wydają się słabi jeszcze zawojują pole bitwy. Bitwa już wkrótce…
"Szczęśliwe zakończenie to luksus na jaki może pozwolić sobie fikcja."
Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w książce, są religijne wartości, tak ważne dla ludów w „Kapłance bieli”. Pięć bóstw, którzy przeżyli w wojnie bogów, pragnie, aby na świecie zapanował spokój, harmonia i pokój. Chociaż wyznawcy tych bóstw są nastawieni przyjaźnie, to jednak tylko do wyznawców. Uprzedzenia mają tutaj swoje miejsce. Zakazano współpracy z Tkaczami Snów. Odcięto się od ich wiedzy uzdrawiającej, uniemożliwiono kontakty i znajomości. Patrząc w wstecz, mają ku temu powody, przywódca Tkaczy Mirar oczerniał bogów, przez co musiał zginąć. Jednak, korzyści, jakie spłynęły po sojuszu są naprawdę ogromne, więc warto byłoby schować dumę i urazę do kieszeni i pomyśleć o mieszkańcach, aby to im żyło się lepiej.
"Nie warto martwić się czymś, czego nie można uniknąć. Dość będzie zmartwień, kiedy to już nastąpi."
Dużą część powieść zajmują opisy prób podpisania sojuszy. Co tutaj mi się podobało to to, że autorka tworzy odmienne rasy, ale jednak tak bliskie naszemu podobieństwu. W książce każdy jest sobie równy, każdą rasę stworzyli bogowie. O tym często zapominamy, że Ziemia to także miejsce życia dla roślin, ssaków, ptaków itd. Fakt, że przewyższamy ich inteligencją, sposobem życia itp. wcale nie oznacza, że możemy uznawać się za panów świata. Zwierzętom nie są potrzebne nasze udogodnienia. My jesteśmy z natury leniwi, więc wszystko co się da uproszczamy. Nie możemy zapominać, że fauna i flora była przed nami, nie po nas, ale przed. To my powinniśmy podlegać (nie do końca), ale przede wszystkim szanować ich siedliska i z rozsądkiem planować rozmieszczenie na Ziemi. W końcu to również i nasza planeta, i ich. Wracając do wątku: Canavan stworzyła Ziemiochodzących (ludzi), plemię Siyee (ludzie-nietoperze) oraz Elai (ludzie-ryby). Chociaż jedni unikają drugich, głównie przez odległość, są gotowi pomóc ludziom w wojnie. Oczywiście oprócz Elai, którzy nie zamierzali podpisać żadnych paktów. Autorka zgrabnie pokazała te nacje, ich życie, zwyczaje i obawy. Pokazała trochę innego życia, które tak Auraya doceniła.
"Nie można zmusić serca by wybierało rozsądnie. Samo podejmuje decyzje."
Inną sprawą jest zakazane uczucie, które musiało pojawić się w książce. Tu zaczyna mnie martwić styl Trudi, która porusza się po swoich bezpiecznych schematach. (Mam nadzieję, że dalsze części mnie nie rozczarują.) Jak w Czarnym magu była wojna, zakazana miłość, magia tak tutaj również to występuję. Chociaż te dwie trylogie różnią się od siebie, nadal i tak widać zarys schematu, który niestety się powtarza. Motyw zakazanej miłości między dwójką głównych bohaterów wpłynie także na postacie drugoplanowe. I tu ogromny plus: powieść jest zawiła i pełna niespodzianek. Autorka rozbudowuje tak wiele wątków, aż nie sposób oderwać się od książki. Występuję tutaj także narracja wielu osób, co bardzo sobie cenię. Możemy poznać pobudki wielu osób, a także lepiej zrozumieć sytuacje zawarte w książce.
Polecam każdemu fanowi tej autorki, polecam także tym, którzy czytali Czarnego Maga. Dla tych, którzy chcą się zaznajomić z twórczością Canavan radzę zacząć od „Gildi magów”. Chociaż schematy opuściły ocenę z 6 na 5,5 nie lękajcie się sięgnąć po tę powieść. Zaskoczy ona was nie raz i jeszcze będziecie chcieli poznać dalsze losy.