Uwaga! Mogą pojawić się spoilery do poprzedniej części.
Simon stara się poradzić sobie ze swoim naznaczeniem przez Igjarjuka i razem z przyjaciółmi próbuje ocalić Binabika oraz Sludiga. Okazuje się, że nawet Jiriki nie jest mu w stanie w tym wypadku pomóc. Deornoth wspiera Josuę, który nie może pogodzić się z upadkiem Naglimund i przewodzi niewielkiej grupie ocalałych ludzi. Miriamele i Cadrach kierują się do Nabbanu, jednak nie wszystko idzie po myśli dziewczyny. Isgrimnur cały czas stara się trafić na trop księżniczki. Tiamak postanawia podążyć za wskazówkami doktora Morgenesa, chociaż musi przez to zignorować sprawy własnego ludu. Nad Osten Ard nadciąga burza…
Po raz kolejny weszłam w barwny świat Tad’a Williams’a i jestem nim zauroczona – nawet bardziej, niż za pierwszym razem! Autor ponownie nie pozwala się nudzić, akcja nabiera tempa, a wątki coraz bardziej się rozwijają. Poznajemy losy bohaterów rozsianych po całym Osten Ard, a każdy z nich przeżywa niezapomniane przygody. Sprawy niejeden raz przyjmują nieoczekiwany obrót. W powieści dużo wątków ze „Smoczego tronu” zostało pogłębionych, ale pojawiło się także wiele nowych, a kilka zostało chwilowo okrytych zasłoną tajemnicy. Od tej powieści naprawdę ciężko się oderwać.
Tad Williams ma bardzo specyficzny styl. Jego powieści to wybuchowa mieszanka zabawy wyobraźnią i językiem. Historia jest niezwykle rozbudowana, autor wszystko szczegółowo opisuje, ale robi to w taki sposób, że z każdą stroną chce się więcej i więcej. Podczas czytania „Kamienia rozstania” przed moimi oczami widziałam barwne obrazy (z chęcią odwiedziłabym miasto Sithów). Przeszło mi przez myśl, że na kanwie serii mógłby powstać świetny serial, jednak z pewnością musiałby się zająć tym fan o możliwościach Peter’a Jackson’a (twórcy filmowych adaptacji „Hobbita” i „Władcy Pierścieni”).
Cieszę się, że mogłam wrócić do stworzonej przez Tad’a Williams’a krainy. Jego książki to prawdziwa uczta dla wyobraźni. Seria o przygodach Simona i jego przyjaciół to klasyka w swoim gatunku. Jeżeli komuś podobał się „Smoczy tron”, to z pewnością usatysfakcjonuje go „Kamień rozstania”. Ja z jednej strony nie mogę się doczekać dalszego ciągu tej pełnej rozmachu historii, a z drugiej obawiam się momentu, kiedy przewrócę ostatnią stronę i poznam zakończenie tej monumentalnej opowieści…