Wyruszyłam w podroż bardzo emocjonalną razem z główną bohaterką powieści Jolanty Kwiatkowskiej: „Rozsypane wspomnienia”. Przeżywałam historię życia razem z Małgorzatą, chciałam poznać jej przeszłość i każdy dotychczasowy wybór i wybryk losu.
Jolanta Kwiatkowska już wcześniej stworzyła takie powieści jak: „Jesienny koktajl”, „Tak dobrze, że aż źle” oraz „Kod emocji”. Jednak „Rozsypane wspomnienia” to mój pierwszy krok w stronę twórczości tej pisarki i podejrzewam, że wcale nie ostatni.
Główną bohaterkę poznajemy, kiedy rozmawia ze swoją córką Elżbietą, która ma zamiar wyjechać za granicę. Pół roku wcześniej, jej mąż Michał miał zawał i zmarł. Elżunia nie mogła się pogodzić ze śmiercią męża, jednak po namowie mamy, postanowiła wyjechać, aby pracować w swoim zawodzie w Anglii. Małgorzata po wyjeździe córki, postanowiła przeczytać wszystkie pamiętniki, jakie dotychczas napisała za namową swojego byłego męża, Piotra. Chcąc zażyć trochę spokoju, pojechała na urlop na działkę swojej przyjaciółki, gdzie rozkoszowała się ciszą oraz bardzo jej potrzebną samotnością.
Czytając razem z Małgorzatą jej pamiętniki od czasów jej dzieciństwa, nastoletnich lat, a później życia jako żona i matka, czytelnik dowiaduje się, że życie głównej bohaterki nigdy nie było usłane różami. Jako mała dziewczynka borykała się z chorobą matki, która cierpiała na bliżej nie znaną dolegliwość, którą w tych czasach można nazwać po prostu schizofrenią. Choroba ta została spowodowana poprzez wojnę, w której zmarli wszyscy jej najbliżsi. Małgosia miała swojego rycerza, który miał ją bronić przed łobuziakami, którzy rzucają w dziewczynki kamykami. Piotr, bohater Gosi, był starszy od niej i naprawdę jej bronił, co czyta się z przyjemnością.
Dużo trudniej czyta się już historie, kiedy Małgorzata i Piotr przechodzą trudne chwile życiowe, które oddalają ich od siebie. Później, jedyną ich fizycznością było trzymanie się za ręce, ale miłość przez tak wiele lat, bo już od czasów dzieciństwa, nie zniknęła, dalej była głęboka.
Małgorzata bała się, że jej dziecko także będzie chore, tak jak jej matka. Czytała wiele o chorobach psychicznych, a także prowadziła pamiętnik, w którym zapisywała wszystkie przebyte przez nią choroby w czasie ciąży, a później te, na które cierpiała Kasia, ich pierworodna córka. Dzięki temu pamiętnikowi przyjaciółka Piotra, psycholog Dorota, mogła dokonać fachowej diagnozy dotyczącej zdrowia psychicznego Katarzyny. Przed małżeństwem Piotra i Małgorzaty stanęło ogromne skrzyżowanie, z wieloma możliwościami. Którą drogę wybrać, aby ich córeczka wyzdrowiała? Czy na pewno dobrze robili i odpowiednich wyborów dokonali? Na to żadne z nich, a przede wszystkim czytelnik nie jest w stanie odpowiedzieć.
„Rozsypane wspomnienia” to wspomnienia, które nie są wcale proste. Nie czyta się ich łatwo, mimo tego, że sama książka jest bardzo wciągająca. Opisane są w tej powieści zarówno te dobre, wywołujące uśmiech na twarzy czytelnika historie, a także i te złe, które doprowadzają odbiorcę do łez.
Książka napisana jest prostym, łatwym w odbiorze stylem. Czytelnik ma uczucie bliskości z Małgorzatą, która czyta swoje pamiętniki, później targa każdą kartkę z osobna, a następnie pali w ognisku. Cała historia jest napisana realnie, dzięki czemu potencjalny odbiorca ma świadomość, że wszystkie opisane w książce rzeczy mogłyby mu się przydarzyć. Dzięki temu, można także bardziej wczuć się w powieść i zaobserwować to, co się dzieje we własnym związku, małżeństwie, rodzinie.
Na ile człowiek jest zdolny, aby ochronić i leczyć swoje dziecko? Czytając tę książkę, zastanawiałam się, czy umiałabym postępować tak jak Małgorzata, czy umiałabym tak bardzo poświęcić swoją idealną miłość, rodzinę? A to wszystko dla dobra córki...?
Jeżeli miałabym wybrać jedno ze swoich ulubionych fragmentów całej powieści, wybrałabym ten, kiedy główna bohaterka w wieku dwunastu lat dostała pierwszej miesiączki. Miałam ogromny uśmiech na twarzy, kiedy czytałam jak Piotr, siedemnastoletni już prawie mężczyzna, niesie przestraszoną Gosię, która jest przekonana, że umiera, do swojej cioci. Sama postać Piotra, rycerza Małgorzaty, jest bardzo interesująca. Nie jedna kobieta czytając tę książkę pożałuje, że takich mężczyzn już nie ma na tym świecie, a jak są, to tylko unikatowe przypadki.
Książka jest przewidywalna. Powoduje to jednak fakt, iż na początku książki znajduje się dość dużo wiadomości z życia Małgorzaty i jej rodziny. W związku z czym, niektóre rzeczy, a raczej większość, wydedukowałam sama. Jednak to nie znaczy, że książki nie warto czytać. Wręcz przeciwnie. Książka jest niesamowicie wciągająca i interesująca. Warto przeczytać tę lekturę, dlatego, aby odkryć na ile jest się zdolnym na poświęcenia dla dobra miłości. Nie tylko tej między kochankami, ale także tej, którą się czuje do swoich dzieci i wnuków.
Recenzja została także umieszczona na moim prywatnym blogu: zeswiatafantazji.blog.onet.pl