Kuchnia, salon, pokój dzieci - taka codzienność i jakby tego było mało, z bonusem w osobie szanownej teściowej, Krystyny. Przypadek? Nie sądzę 😂 No w każdym razie, cudownie bardzo. Hania ma nadzieję, że chociaż z kolędowaniem w tym roku jej się upiecze. Niestety, nie tym razem. Niezbyt zadowolona, zaczyna więc odgrywać swoją rolę, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, jak wiele dobra z tego wyniknie, a kolędowanie stanie się zarówno dla niej, jak i dla nas wzruszającym doświadczeniem, ponieważ za drzwiami każdego z odwiedzanych domów, kryją się naprawdę chwytające mocno za serce, historie.
Wraz z rozwojem fabuły dociera do ciebie, jak niewiele trzeba, by w czyjeś życie wnieść odrobinę radości, serca napełnić otuchą i sprawić, by samotność stała się choć na moment mniej dokuczliwa. Chwila rozmowy nad filiżanką herbaty, jedno małe ciasteczko na spróbowanie, kieliszeczek likieru na rozgrzanie. To tak niewiele, prawda? A można dzięki temu uczynić naprawdę dużo dobrego. Przedstawione historie boleśnie uświadamiają nam, ile ludzkich dramatów rozgrywa się w czterech ścianach, a my nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Kolędowanie... Pamiętam ten zwyczaj z okresu mojego dzieciństwa. Ależ ja się bałam tych kolędników - najbardziej Śmierci i Diabła i zawsze kiedy przychodzili, to płakałam. A oni, chcieli mnie brać od razu na kolana. "To tak specjalnie", myślałam... Dopóki z czasem się nie dowiedziałam, że Śmiercią był mój wujek, a Diabłem, sąsiad zza ściany. I to był koniec wielkiego strachu. Dziękuję za te wspomnienia z dzieciństwa, które są dla mnie jak powrót do domu.
Autorka po mistrzowsku potrafi przelać ogrom wzruszeń i emocji na papier, a przy okazji uświadomić nam, co w życiu jest naprawdę ważne. Wcale nie "marmury, fury i komóry", a bliskość i zwyczajna rozmowa z drugim człowiekiem. Czasem wystarczy odrobina życzliwości, by otworzyły się przed nami nawet te zamknięte na "cztery spusty" serca.
Przepiękna, ciepła, życiowa i pełna ponadczasowych wartości lektura, której fabuła bardzo mnie poruszyła, bo uczy uważności na drugiego człowieka i przypomina o prawdach powszechnie znanych, niestety w życiowym pędzie, często zapomnianych, a kolędowanie, które z założenia ma być wesołym, pełnym uśmiechów i radości wydarzeniem, dzięki Autorce staje się i dla bohaterów, i dla nas, Czytelników niezwykle pouczającym, pełnym wzruszeń i refleksji doświadczeniem. Trzebaprzyznać, że Joanna Szarańska umie w emocje, oj umie.
To, co jeszcze ogromnie mnie tutaj chwyciło za serce, to postawa Autorki wobec zwierząt. Czuć, że darzy je ogromną miłością, a ja z tą postawą całkowicie się identyfikuję. Ta historia jest idealnym przykładem tego, że w prostocie może kryć się coś niezwykłego.
Pamiętajmy, że "dobro, to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli".
Polecam ogromnie!