“Wędrowiec Cienia” to ostatni tom trylogii “Posłaniec Burzy”, opartej na mitach starożytnych Majów. Jej bohaterem jest nastoletni Zane Obispo - syn majańskiego boga wiatru, burzy i ognia - dla którego odkrycie, kim jest, zapoczątkowało lawinę przygód i niebezpieczeństw, ale też pomogło mu odnaleźć siłę w swoich słabościach. W tej części na Zane’a i jego przyjaciół czeka jeszcze więcej zagrożeń, bo chociaż planowali spędzić całe lato na szkoleniu, razem z innymi bogurodzonymi, żeby mieć choć cień szansy w walce z czyhającymi na nich bóstwami Kamazotzem i Ixquic, ich wrogowie nie zamierzają grzecznie czekać do września, tylko wykonują kolejny krok. I to druzgocący - porywają majańskich bogów. Zane po raz kolejny musi wyruszyć na misję, choć tym razem wydaje się, że będzie to mission impossible. Czy kilkoro obdarzonych niezwykłymi mocami nastolatków jest w stanie zwyciężyć w starciu nie tylko z demonicznymi bóstwami, ale i z czasem?
Wszystkie książki z cyklu Rick Riordan przedstawia cechuje ten sam schemat, podobne motywy i bardzo zbliżony humor - różnią się tylko mitologie, na których bazują poszczególni autorzy i autorki. Mogłoby się wydawać, że po którejś książce z kolei nastąpi przesyt, że oklepane motywy zaczną nużyć i męczyć, a jednak jakimś cudem tak się nie dzieje, a każda kolejna powieść z cyklu to nowa, ekscytująca przygoda.
O greckich i rzymskich mitach powstały już setki książek, ale takich, które przybliżałyby młodszym czytelnikom te mniej znane mitologie, jest jak na lekarstwo. Dlatego bardzo szanuję J.C. Cervantes za to, że przekuła swoje własne zainteresowanie podaniami Majów i Azteków na powieści, które mogą teraz czytać dzieciaki (i dorośli, jak widać ;)) w wielu krajach świata. Autorka stworzyła świetną grupę różnorodnych postaci i tak wiarygodnie, jak tylko to możliwe w książce z gatunku fantastyki, przedstawiła rozwój ich samych oraz relacji między nimi. Naprawdę polubiłam tę rosnącą z tomu na tom grupkę: pełnego determinacji Zane’a, odważną Brooks, zakręconą, ale uroczą Ren, nieustraszonego Honda i wszystkich innych, nawet marudnego Marca.
Książka jest napisana w lekkim, pełnym humoru stylu, co świetnie oddała w naszym języku tłumaczka Marta Duda-Gryc. Wartka, dynamiczna akcja nie pozostawia miejsca na nudę - nasi bohaterowie są w ciągłym ruchu, pokonując kolejne przeszkody i trudności, żeby wypełnić swoją misję. Bardzo mi się też, w jaki sposób autorka przeniosła postacie i stworzenia z majańskiej mitologii do współczesności, na przestrzeni wszystkich trzech tomów.
Teoretycznie trylogia Cervantes skierowana jest do młodszych nastolatków, ale myślę, że każdy czytelnik, który lubi powieści pełne przygód i którego interesują inne kultury, będzie świetnie się bawił przy lekturze.