Wszyscy znamy to porzekadło, że w godzinę śmierci człowiekowi wyświetla się przed oczami film z jego życia, może obserwować minione wydarzenia w zwolnionym tempie. I oczywiście ma to na celu wytknięcie mu wszystkich dokonanych błędów, niewykorzystanych szans, ukazanie win, wzmożenie wyrzutów sumienia. To z jednej strony pouczająca lekcja, z drugiej mroczny obraz przeszłości, na którą nie jesteśmy już w stanie wpłynąć, a której się wstydzimy.
Chick Benetto, główny bohater powieści „Jeszcze jeden dzień” w pewnym sensie staje w obliczu takiego rozrachunku z własną przeszłością. Chick to były bejsbolista, zapijający smutki alkoholem, skłócony z byłą żoną, tracący kontakt z córką, przegrany, samotny, nieszczęśliwy człowiek. Wydaje mu się, że jedynym wyjściem z tej depresyjnej sytuacji jest samobójstwo – w życiu nie czeka go już nic dobrego, stracił wszystko i nie ma dla kogo żyć. Zamiast walczyć o siebie, wybiera więc śmierć, ale ta decyzja jest dopiero początkiem jego drogi, wbrew temu co myśli. W chwili, gdy jego rozpędzony samochód ulega kolizji, Chick odnajduje się w tajemniczym świecie, gdzieś na granicy snu i jawy, gdzie jego zmarła matka znów jest przy nim: żywa, troskliwa, słuchająca.
Książka M. Alboma została wydana w miły dla czytelnika sposób: solidna, twarda oprawa z nastrojową okładką, ciekawy układ rozdziałów i stylizowane na archiwalne dokumenty fragmenty listów matki Chicka, notatek, oraz dwa rodzaje wstawek w tekście, urozmaicające lekturę: „Kiedy matka stanęła po mojej stronie”, „Kiedy ja nie stanąłem po stronie matki”.
We wprowadzeniu do książki narratorem jest dziennikarka sportowa, która spotyka głównego bohatera i zaczyna z nim rozmowę. Dalsza część powieści to relacja z tego, co opowiedział jej Chick, ale pisana w 1 os. z punktu widzenia mężczyzny. Chick w swoim sprawozdaniu nie zachowuje chronologii, mamy wrażenie, że opisuje to, co akurat mu się przypomniało, zupełnie jakby przez głowę przelatywał mu ten przysłowiowy film z całym życiem, a on wybierał z niego najważniejsze, najbardziej znamienne momenty. Ten swoisty kalejdoskop wspomnień odkrywa prawdziwe oblicze bohatera, jego rozterki, żal i ból. Kontakt z matką, czyli z osobą, której tak bardzo mu brakowało, stopniowo łagodzi rany i pokazuje wszystko w innym świetle.
Książka stanowi udaną, pouczającą lekturę. Czyta się ją lekko i szybko, a przy tym wyłapuje się wiele kluczowych myśli. Koncept, który w niej zastosowano, przypadł mi do gustu. Zakończenie zaskoczyło mnie i bardzo mi się podobało. Końcowe rozważania, refleksje, podsumowania – są cenne i wartościowe. Główny bohater, pomimo tego, że nie raz w życiu zadecydował źle i postępował nie fair w stosunku do swoich bliskich, budzi najpierw współczucie, a później coraz większą sympatię. Jego chęć nawrócenia się i odbudowania więzi z rodziną wzrusza i podbudowuje. Chick przywołuje własne wspomnienia i porównuje je z reakcjami matki, dzięki czemu ogląda je z różnych perspektyw. W pełni wykorzystuje dany mu przez los, tytułowy jeszcze jeden dzień.
Zachęcam do przeczytania. Ponadto, książka ta jest świetnym prezentem na Dzień Matki czy inną uroczystość, związaną z tą jakże ważną w życiu każdego osobą :)