Młodzi ludzie zbyt optymistycznie i bez lęku planują swoją przyszłość. Wierzą, że uda im się realizować marzenia i odnaleźć swoje miejsce na Ziemi, gdzie będą szczęśliwi. Jest to trochę naiwne, gdyż los bywa przewrotny i często okrutnie doświadcza tych, którzy wierzą w swoje siły i ludzką życzliwości.
Hélier i Madeline to dwoje zakochanych, którzy ledwo co wkroczyli w dorosłość. Ona studiuje farmację, on medycynę, dlatego ze względu na obowiązki ich spotkania są sporadyczne. Postanawiają nadrobić te zaległości udając się na wspólne wakacje do rodzinnej miejscowości Madeleine. Niespodziewanie w domu studentki zjawia się jej kuzynka, Yvonne, która zasieje zamęt w ich poukładanym świecie. Jaki wpływ na związek Madeleine i Héliera będą miały intrygi zazdrosnej krewnej?
Nie jestem zwolenniczką romansów, jednak od czasu do czasu sięgam po coś lekkiego i odprężającego. Pod tym względem książka okazała się bardzo dobrym rozwiązaniem. Choć sama fabuła nie jest szczególnie odkrywcza urzekł mnie klimat, jaki roztacza wokół czytelnika autorka, Consilia Maria Lakotta.
Pisarka przeniosła mnie na tereny Normandii – krainy położonej w północnej Francji nieopodal kanału La Manche. I choć nie poda konkretna data, po przyjrzeniu się kilku detalom domyślam się, że ramy czasowe opowieści przypadają na XIX wiek. Na ulicach mamy więc bryczki, kobiety w pięknych sukienkach i mężczyzn o nienagannych manierach. Idealne płótno do „malowania” miłosnej historii, prawda?
Ta atmosfera retro odcisnęła się także na języku powieści. Jest on dopracowanym, elegancki, idealnie wpisuje się w scenerię XIX wiecznej Francji.
Jeśli chodzi o bohaterów Lakotta bazuje na kontrastach. Główne bohaterki – Madeleine i Yvonne diametralnie się różnią. Madeleine to chłodna, wręcz posągowa dziewczyna, która swoje emocje skrywa przed całym światem. Yvonne natomiast to kobieta-wulkan. Niezwykle pewna siebie, piękna nie zmarnuje żadnej okazji do flirtu. Choć to Yvonne jest tutaj czarnym charakterem, muszę przyznać, że to ona najbardziej intryguje. Postaci mężczyzn także zostały wykreowane na zasadzie odwrotności. Hélier to przystojny, odważny młodzieniec, do którego wzdycha niejedna dziewczyna. Natomiast Denis, młody aptekarz zakochany w Madeleine to mężczyzna nieśmiały, zalękniony, który nie ma szczęścia do kobiet. Z tej dwójki to farmaceuta zyskał moją sympatię. Bohaterowie pierwszoplanowi co rusz mnie irytowali. Trudno mi zrozumieć ich postępowanie, trudno zaakceptować mi rozwiązania, na które się zdecydowali. Wiem, że przyszło im żyć w czasach kiedy ponad swoje szczęście stawiało się honor i zasady. Mimo wszystko, miałam wrażenie że bez wysiłku zrezygnowali z tego, co ich łączyło.
Muszę także wspomnieć o tym, co w opowieści szczególnie zwróciło moją uwagę, a mianowicie wątek zabójstwa. Pozornie sprawa jest jasna, sprawca schwytany, jednak kiedy stopniowo wgłębiamy się w fabułę ta pewność, co do rozwiązania się zaciera. Zaczynają nasuwać się pytania, na które konkretnej odpowiedzi nie otrzymamy.
„Madeleine” autorstwa Consilii Marii Lakotty polecam przede wszystkim miłośnikom romansów osadzonych w minionych stuleciach. Także tym, którzy szukają książki lekkiej z namiastką bajki.