Gdy sięgałam po powieść Jennifer Echols byłam nastawiona pozytywnie. Słyszałam w zasadzie same dobre opinie o tej pisarce, wiele osób zastrzegało jednak, iż są to książki lekkie i mało wymagające. I w chwili, gdy zaczęłam czytać "Uratuj mnie" właśnie tego oczekiwałam. Lektury, która choć z pewnością będzie mało ambitna, umili mi czas. Jednak pani Echols przekroczyła granicę tworzenia ciepłej i wciągającej książki młodzieżowej. Autorka stworzyła po prostu dzieło, którego nie da się czytać i które jest po prostu nijakiej jakości.
Życie Zoey wydawało się do pewne chwili idealne. Miała dobre stopnie w szkole, miejsce w drużynie pływackiej, kochającą rodzinę i świetnych przyjaciół. Wszystko jednak lega w gruzach, gdy jej ojciec zaczyna spotykać się z dwudziestoczterolatką. Jej matka nie znosi dobrze rozstania, co kończy się jej próbą samobójczą. Zrozpaczona nastolatka zostaje zmuszona do zamieszkania ze swoim tatą i jego nową dziewczyną. Do tego nieustannie nęka ją szkolny outsider, Doug Fox. Jak dalej potoczy się historia tej dziewczyny?
Właśnie takich książek chciałabym unikać, ale nie sposób domyślić się, które "młodzieżówki" będą lepsze, a które gorsze. Uważam, że nawet z definicji te najbardziej lekkie i przyjemne lektury powinny coś sobą reprezentować, wywoływać jakiekolwiek emocje. Tak, mogą, a wiem, że wiele osób to dziwi. Ja sama swego czasu czytałam bardzo dużo powieści młodzieżowych, które naprawdę potrafiły mnie zaabsorbować na kilka dobrych godzin i przypomnieć mi, jak bardzo kocham czytanie. "Uratuj mnie" zrobiło ze mną coś całkowicie odwrotnego.
Zawsze powtarzam, że we wszystkim trzeba zachować umiar. Jennifer Echols tego nie zrobiła. Ta książka po prostu mnie uraziła, jako nastolatkę. Pisarka przedstawiła nastoletnich bohaterów tej powieści w najgorszy możliwy sposób. Stereotypowo. Mamy tutaj od koloru do wyboru głupich i płytkich osobowości. Nie będę Wam tutaj przytaczała określonych zachowań, bo może jesteście masochistami i zechcielibyście przeczytać tę powieść. Żeby było ciekawiej, nie tylko młode postacie są niedopracowane i zwyczajnie śmieszą swoim zachowaniem. Dorośli także wołają o pomstę do nieba. Widząc, jak ojciec Zoey traktuje ją ciężko było mi uwierzyć w tę nielogiczność. Wcześniej, przed rozstaniem kochany i troskliwy ojciec, a po najgorszy możliwy scenariusz. Nie wiem, może tak właśnie wygląda rzeczywistość. Może każdy ojciec po wypadku samochodowym córki zachowuje się prawie tak, jakby chciał, żeby jego dziecko umarło (serio, tak właśnie było).
Choć się starałam, przy "Uratuj mnie" nie potrafiłam wykrzesać z siebie ani krztyny podekscytowania. Ta książka jest tak płytka i bezwartościowa, że naprawdę nie mogłam przymknąć oko na wady, bo ona cała jest jedną wielką wadą. Ja naprawdę wiele rozumiem i sama chętnie sięgam po powieści będące czasoumilaczami, nie są one wymagające i nie trzeba przy nich zbytnio wysilać swoich szarych komórek. Jednak litości... bez przesady! To, co stworzyła Jennifer Echols nie budzi w czytelniku żadnych, powtarzam żadnych emocji poza irytacją i osłupieniem! Chwilami wręcz nie mogłam uwierzyć w absurdalne zachowania głównej bohaterki, która jest najzwyczajniej w świecie głupia. Od momentu, gdy poznałam tę postać wiedziałam, jakie będzie miała ona za zadanie: sprawić, aby czytelnik mimo swoich usilnych prób nie mógł jej polubić. Przykro mi, ale nie mam szacunku do dziewczyny, która decyduje się stracić swoje dziewictwo w samochodzie z facetem, który nawet się nią nie interesuje. To wszystko prezentuje według mnie mylny obraz dzisiejszej młodzieży. Fakt, nikt nie jest idealny i wiele słyszy się o zachowaniach młodzieży, ale generalizować i wrzucać wszystkich do jednego worka? Karykaturalne wyobrażenie pisarki o nastolatkach jest po prostu straszne... Jeśli ona nas tak sobie wyobraża, to może lepiej niech weźmie się za pisanie o dorosłych?
"Uratuj mnie" odradzam tykać kijem nawet z daleka. To "dzieło" zdecydowanie nie jest warte marnotrawstwa Waszego czasu. O podobnej tematyce znam wiele innych, a przede wszystkim lepszych książek. Takich, które nie będą u czytelnika powodować mdłości.