Czy wierzycie w zjawiska paranormalne? Sylwia i Grażyna, bohaterki powieści Wojciecha Kulawskiego „Między światami”, prowadzą bania nad niezwykłymi umiejętnościami. Próbują naukowymi metodami udowodnić ich istnienie. Eksperyment wymyka się spod kontroli, a jego wyniki zapoczątkują serię dramatycznych wydarzeń.
Nieco później gnie młoda dziewczyna. Jej chłopak zwraca się do Leona Kowala – exspolicjanta i „raczkującego” detektywa – o pomoc w jej odnalezieniu. Opowiada o tym, jak Magda – bo tak miała na imię – zmieniła się w ostatnim czasie. Kowal ochoczo przyjmuje zlecenie, jednak w trakcie poszukiwań dziewczyny przekonuje się, że sprawa ta może mieć głębsze podłoże. Stop, „głębsze” to złe słowo, raczej sięgające dużo dalej niż nasze postrzeganie pozwala – odległych wymiarów.
Po opisie książki możemy domyślić się, że „Między światami” to kryminał z elementami paranormalnymi. Ja bardzo lubię takie połączenie. W przypadku tej powieści Wojciech Kulawski skłania się chyba ku fantastyce, a finału nie powstydziłby się dobry horror – jest strasznie i krwawo. Po przeczytaniu książki i przeanalizowaniu fabuły nie sposób nie zastanowić się nad rolą przypadku w życiu człowieka oraz nad tym, na ile on sam to życie kontroluje, a także do czego może prowadzić tzw. postęp. Historia nie raz, nie dwa pokazała, iż nie musi być dobry dla ludzkości.
Wspomnieć muszę, że fabuła książki wkracza na grunt fizyki kwantowej. Sylwia i Grażyna wykorzystują teorie z tej dziedziny do prowadzenia własnych badań. Wojciech Kulawski dwoi się i troi, aby przystępnie to wszystko opisać. Nie jest źle, jednak dla mnie ten jedenastowymiarowy świat jest kompletnie abstrakcyjny. Wiele rzeczy nie zrozumiałam, co nie przeszkadzało mi śledzić fabuły, ale nie mogę napisać, że w 100% ją ogarnęłam. Przyznaję, ze koncepcja równoległych światów i przeróżnych „ja” je zamieszkujących jest bardzo wdzięczna dla literackich fantazji, jednak wymaga też szczegółowego dopracowania pewnych paradoksów. Tu autor pozostał na naukowym gruncie. Bezpieczniejszym, aczkolwiek, w moim odczuciu, mniej atrakcyjnym dla czytelnika. Natomiast przyznać trzeba, że pisarz świetnie zrównoważył „mądrości” akcją. Dzieje się tyle, że odbiorca nie „utyka” w teoretycznych fragmentach, a wręcz ekscytuje się skutkami poczynań badaczek.
Ciężki dla mnie w ocenie jest erotyzm, którego tu nie brakuje. Jest on niewątpliwie dodatkiem, ale czy potrzebnym? Ja nie jestem fanką wprowadzania tzw. „cycków”, kiedy nie są one istotne dla fabuły. Kuse spódniczki, wspomnienia o jędrnych piersiach, erotyczne sny, jakie mieli bohaterowie – to mnie drażniło w trakcie czytania. Ja zawsze zadaję sobie pytanie: „po co, coś jest w książce?” Czy to, że ksiądz lubieżnie „obcinał” interesantkę, jest istotne dla fabuły, czy autor chce pośmiać się z kleru? Czy należało wspominać o cieniutkiej piżamce, którą asystentka detektywa wzięła w delegację? Wydawało mi się, że to taki bonus dla czytelników płci męskiej. Finał trochę namieszał mi w głowie, a raczej istoty, które się w nim pojawiły. Można powiedzieć, że rozwiązłość jest ich przymiotem, no i seks często jest narzędziem kontroli, jednak cały czas mam wątpliwości, czy to nie moja nadinterpretacja. Jestem ciekawa, co powiedzą inni czytelnicy.
Wojciech Kulawki zawsze kojarzył mi się z rzetelnym pisarzem, który oddaje czytelnikom dobrze przygotowane powieści. Z wyjątkiem dwóch scen, które mogłyby zostać napisane lepiej, taka jest książka „Między światami”. Dwuwątkowa powieść, która spina się dzięki śledztwu prowadzonemu przez Leona Kowala. Historia, która dynamicznym krokiem wędruje od kryminału ku krwistej fantastyce. Myślę, że osoby mające szersze pojęcie o zaawansowanej matematyce i fizyce kwantowej będą miały z niej większą radość niż ja, której wiedza z tego zakresu nie jest nawet elementarna. Natomiast nie chcąc nikogo straszyć muszę dodać, że i bez tego zrozumiecie tę powieść. Kryminalna intryga, światy alternatywne, zjawiska paranormalne – to zajmuje najwięcej miejsca w tej książce.