W miastach widok osoby bezdomnej, żebrzącej to nic nowego. Na ulicach, przy marketach proszą o drobne, gotowi za monetę, która znajduje się w wózku zakupowym go odprowadzić. Jedni z nas pomagają i się litują nad takimi ludźmi, a inni zwyczajnie odwracają głowę i udają, że nie widzą i nie słyszą błagalnych próśb. Nikt nie rodzi się bezdomnym, każdy kiedyś miał dom. Za każdym bezdomnym kryje jakaś historia.
Żaneta kobieta wykształcona, pochodząca z dobrego domu, na co dzień żona, matka, pięła się po szczeblach kariery, niczego jej nie brakowało. Odpowiedzialna i twardo stąpająca po ziemi kobieta, które wie, czego chce, tak była postrzegana przez innych. Aż tu nagle z dnia na dzień zmieniła otoczenie, z Wrocławia przeniosła się do Krakowa i stoczyła się na samo dno, wylądowała na ulicy bez pieniędzy, dokumentów, zdana na łaskę obcych ludzi. Od teraz jej rytm każdego dnia wyznaczały otwierane puszki i butelki. To one nadawały sens jej życiu. Za dnia przemierza ulice w poszukiwaniu resztek jedzenia i pieniędzy. Nocą kryje się w "bezpiecznych" miejscach, aby tylko dotrwać jakoś do rana. Niewidzialna, wtopiona w otoczenie jest nikim. Żyje na granicy jawy i snu dlatego, gdy widzi mężczyznę, który pozbywa się ciężkiego worka, nie jest pewna czy to wydarzyło się naprawdę, czy może to tylko pijackie zwidy. Rzadko zdarzają się Żanecie momenty trzeźwości, w takich chwilach zastanawia się nad swoim poprzednim życiem, nad tym co ją skłoniło do życia na marginesie, bo przecież jakaś przyczyna musiała być.
"...w każdej rodzinie skrywane są sekrety, o których nie wszyscy członkowie wiedzą, a reszta udaje, że nie wie".
Żaneta postanawia stawić czoło przeszłości, przed którą do tej pory uciekała. Już wie, że całkiem uciec się nie da. Wreszcie na jej drodze pojawia się ktoś, kto postanawia wydobyć ją z odmętów alkoholu, bezradności i beznadziei. Chce, żeby Żaneta stanęła wreszcie na nogi. Czy kobieta zgodzi się na pomoc?
"Poza nawiasem" to książka, którą nie sposób przeczytać w jedno popołudnie. Ze względu na swoje gabaryty i emocje, jakich dostarcza, trzeba ją sobie dawkować. To proces, który trwa długo. Pani Marzena Hryniszak w swojej książce porusza trudne tematy depresji i uzależnienia. Tematy, które cały czas są aktualne i wstydliwe. Autorka pokazuje, jak z dnia na dzień można stać się nikim. Kiedyś wydawać by się mogło, że bezdomność dotyczy tylko biednych, że oni mieli bliżej, żeby stoczyć się na dno. Ale to nie prawda. Często jest tak, że rodzice mają wobec swoich dzieci wygórowane ambicje, a dzieciom niestety ciężko sprostać wysokim wymaganiom i już wtedy zaczynają się schody, bo nie jesteśmy dla rodziców dość dobrzy. Boimy się odrzucenia, porażki. Wszelkie niepowodzenia i smutki zapijamy, jakby to było najlepsze lekarstwo. Wydaje nam się, że pijemy jak każdy i w każdej chwili możemy przestać pić. Ale czy faktycznie chcemy? Osoba uzależniona, bez wsparcia bliskich nie ma szans na wyzdrowienie.
"A kiedy wkraczasz gdzieś na złą ścieżkę, trudno z niej zejść, gdy tkwi się w tym samym otoczeniu. Żeby wydobyć się z zaklętego koła i naprawić błędy, trzeba iść do przodu, nie oglądać się za siebie."
Polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.