Nigdy nie byłam wielką fanką kryminałów i thrillerów, jednak pewnego dnia postanowiłam dać im szansę. Sięgnęłam po Czerwony Parasol z myślą, że może w końcu przekonam się do tych gatunków i przy okazji poznam jakąś ciekawą historię... No cóż, romansu w tym tytule się w ogóle nie spodziewałam.
Siedemnastoletnia Tatiana wraca z treningu gimnastyki, jednak nie zdaje sobie sprawy, że już niedługo jej życie diametralnie się zmieni. W domu znajduje brutalnie zamordowanych rodziców i siostrę, jednak nie załamuje się i działa instynktownie. Odczytuje zaszyfrowaną wiadomość od ojca
i z domowej skrytki wyciąga ampułki i pendrive'a. Co robi potem? Ucieka z domu, nie informując nawet policji o całym zajściu. Jest zdana na siebie, jednak po jakimś czasie spotyka na swojej drodze organizację zwaną Czerwonym Parasolem. Nie ma innego wyboru, musi im zaufać.
Czerwony Parasol z początku był książką bardzo dobrą. Wartka i ciekawa akcja wręcz nie pozwalały odłożyć książki na bok. Wszystko było świetnie do momentu pojawienia się pewnego Igora. Wtedy tempo zwolniło, a na pierwszy plan wszedł wątek romansu, który (nie ukrywam) z początku nawet przypadł mi do gustu. Po wielu, wielu stronach miałam go jednak serdecznie dość... Ciągłe Kocie i Księżniczko w końcu zaczęło drażnić. Gdzie w tym wszystkim podział się thriller, na który tak bardzo liczyłam? Na szczęście po jakimś czasie wrócił i wszystko znowu zaczęło być dobre.
Bohaterowie byli w porządku, choć odrobinę przerysowani. Tatiana była wszechstronnie utalentowana i oczywiście umiała posługiwać się bronią, miała nieziemski refleks, skakała ze spadochronem... ah, długo by wymieniać. Często bywało też, jak dla mnie, odrobinę zbyt wulgarnie. Szczególnie na początku książki. Nic do tego nie mam jeśli jest to w jakiś sposób powiązane z fabułą lub charakterem bohatera, no ale Wiktor Mrok momentami przesadzał. No ale jeśli komuś przekleństwa nie przeszkadzają to pewnie nawet nie zwróci na to uwagi. Podobało mi się za to poczucie humoru niektórych bohaterów i ich teksty. Uwielbiam rozluźnianie atmosfery w ten sposób, dlatego była to dla mnie swego rodzaju rekompensata.
Historia oparta jest na faktach, dlatego momentami daje do myślenia. Takie rzeczy dzieją się naprawdę i to potrafi przerazić... Autor ma u mnie duży plus za odwagę, gdyż poruszył dość kontrowersyjny temat o służbach specjalnych i ich działaniach. Warto też wspomnieć, iż Czerwony Parasol jest debiutancką powieścią Wiktora Mroka. Szczerze mówiąc, nawet tego nie dostrzegłam. Owszem, są pewne widoczne niedociągnięcia, jednak muszę przyznać, że jak na pierwszą książkę to stoi na dosyć wysokim poziomie. A może to przez to, że jestem laikiem w tych tematach?
Reasumując, Czerwony Parasol to interesujący i trzymający w napięciu thriller, który po prostu w pewnym momencie na chwilę zgubił swój pierwotny gatunek na rzecz (dość słabego zresztą) romansu. Polecam ten tytuł fanom literatury sensacyjnej i klimatów rodem z filmów o Jamesie Bondzie, na pewno się im spodoba! A ja, kto wie, może jeszcze sięgnę po inny tytuł tego autora?