Jako osoba zawsze spragniona wiedzy na wszelkie tematy (nieprzypadkowo książki popularnonaukowe to mój ulubiony gatunek) z radością sięgnąłem po „Drogę do rzeczywistości” Rogera Penrose’a. Kosztowało mnie to nieco więcej wysiłku niż zazwyczaj – książka imponuje gabarytami, wielka i ciężka, wypełniająca ponad tysiąc sto stron. Trochę mnie to przeraziło, całkiem nieźle zaintrygowało, ale jednego byłem pewien: w kieszeni raczej jej nie ponoszę.
Rzut oka na spis treści, szybkie przewertowanie, zaciekawienie ryciną przedstawiającą Boga oraz ilość przestrzeni fazowej, jakiej potrzebował do stworzenia wszechświata i mogę zaczynać. A zaczyna się to wszystko niewinnie, bo od przypomnienia pierwszych kroków nauk przyrodniczych postawionych w starożytności i opisania kilku trywialnych twierdzeń. Przez chwilę pomyślałem, że będzie to kolejna książka dla kompletnych laików przedstawiająca wszystkie wielkości pod postacią wielokrotności Boeinga 747. Och! Jakaż była moja pomyłka! Różne zarzuty można postawić Rogerowi Penrose’owi, ale na pewno nie brak kompleksowego i wyczerpującego ujęcia tematu. A pamiętajmy tematem jest wszechświat! Teraz zdziwienie objętością książki spada odwrotnie proporcjonalnie do podziwu dla wiedzy autora.
Kiedy już Arystoteles z pierwszego rozdziału pomacha nam na pożegnanie (aczkolwiek spotkamy go jeszcze później) przedstawione są nam tajniki liczb rzeczywistych. Nie zatrzymując się przy nich na długo, wpadamy wprost między liczby zespolone: nowy, piękny świat liczb, i, jak okaże się na kolejnych stronach, nie taki do końca urojony jakim przez wiele lat zdawał się być! Autor mówi na to: „magia!”. Ja w zupełności się z nim zgadzam, choć „Droga do rzeczywistości” daje jeszcze mnóstwo powodów do osłupienia, że pozwolę sobie wymienić dowód na istnienie nieskończoności różnych rozmiarów lub symulowanie dowolnej ilości wymiarów.
Książka podzielona jest, ze względu na tematykę, na dwie części: matematyczną i fizyczną. Aparat matematyczny pozwala o wiele lepiej zrozumieć zagadnienia fizyczne, choć sam w sobie jest ciekawy i warty poznania. Część fizyczna porusza tematy makro- i mikrokosmosu, rozważany jest wszechświat jako całość jak i pod lupę brane są cząstki elementarne. Teorie powstają i upadają. Jedne problemy zostają rozwiązane, inne rodzą się. Koncepcje przenikają się i oddziałują wzajemnie. Wszystko to składa się na żywą, ewoluującą istotę, której celem jest odkrycie ostatecznej prawdy o świecie, a ja, trzymając książkę, niemal czuję jej puls.
Można by przytoczyć jeszcze mnóstwo ciekawostek czy zagadnień, jakie porusza książka, lecz wydaje mi się to bezcelowe, wystarczy spojrzeć na spis treści, by porządnie podrapać się po głowie. Mogę polecić „Drogę do rzeczywistości” każdemu, kto szuka czegoś więcej, niż zwyczajnego pożeracza czasu na nudne wieczory. A czas i tak zleci szybko!