Stwierdzenie, że „Wielki Gatsby” to piękna historia, nabiera zupełnie nowego wymiaru, gdy sięgniemy po graficzną wersję tej klasycznej powieści. Dla mnie była to prawdziwa uczta. Nie wiedziałem czego się spodziewać po tej pozycji, ponieważ to pierwsza powieść graficzna z jaką miałem przyjemność się zmierzyć. Dawniejsze wczytywanie się w historie kaczora Donalda i jego siostrzeńców (nieśmiertelne „Giganty”) nijak się ma do doświadczeń, jakie zapewni nam dzieło oddane w ręce czytelnika przez wydawnictwo Jaguar. Wielu ludzi (sam się do tej grupy wliczałem) nie potrafi określić na czym polega różnica między powieścią graficzną a komiksem. Pozwólcie zatem, że ta krótka recenzja spełni również w pewnym stopniu rolę edukacyjną.
Czy „powieść graficzna” to po prostu bardziej wyszukane określenie komiksów, tak byśmy w pewnym wieku nie musieli się wstydzić, że sięgamy po to, co wydaje się być zarezerwowane dla dzieci? To nie do końca tak. Choć każda powieść graficzna jest de facto komiksem, to nie każdy komiks zasługuje na miano powieści graficznej. Większości rysowanych historii, które kojarzymy najczęściej z przygodami superbohaterów, nie przysługuje tytuł powieści. Teoretycznie graphic novels (amerykański termin, którego spolszczeniem jest „powieść graficzna”) to rodzaj komiksu, który przeznaczony jest dla dorosłego odbiorcy, obejmuje zamkniętą historię o dużej objętości (ponad 100 stron) i nie był wcześniej publikowany w odcinkach. W praktyce termin ten jest używany coraz częściej przez wydawnictwa, aby po prostu odróżnić „mniej poważne” historie dla młodych odbiorców, od tych „poważnych” dla dojrzalszego czytelnika. Dlatego można powiedzieć, że kryje się ziarno prawdy w pytaniu postawionym na początku tego akapitu – tak, w pewnym sensie „powieść graficzna” to fancy określenie komiksu.
Z PEŁNYM POSZANOWANIEM DLA ORYGINAŁU
Nawet jeśli część wydawnictw nadużywa określenia „powieść graficzna” względem proponowanych przez siebie pozycji, to trzeba jasno zaznaczyć, że „Wielki Gatsby” na to miano w pełni zasługuje. To naprawdę wspaniała powieść graficzna. Fred Fordham zadbał o adaptację tekstu F. Scotta Fitzgeralda w taki sposób, że nie traci on swojego znaczenia, przesłania ani klimatu. Naprawdę nie mam pojęcia jak tego dokonał, ale zapewniam, że mu się ta sztuka udała. Trudno się jednak temu dziwić, gdy dociera do nas jak wyglądały kulisy pracy nad tym dziełem. Proces był długi i nic nie działo się w pośpiechu. Nic nie było też dziełem przypadku, a ewentualnym błędom pozostawiono naprawdę minimalny margines. Dostrzegamy to na każdym kroku, gdy rozkoszujemy się gotowym już dziełem.
Nad całym procesem czuwała Blake Hazard, prawnuczka F. Scotta Fitzgeralda, autora „Wielkiego Gatsby’ego”. Pełna zachwytu dla niezwykłego pióra swojego pradziadka, czuwała nad pełnym poszanowaniem oryginału powieści. Miała wpływ na dobór zespołu odpowiedzialnego za adaptację tekstu i ilustracje. W przedmowie docenia „destylat tekstu, który przygotował” Fred Fordham. Choć nikogo nie trzeba przekonywać o talencie Fitzgeralda, to osobiście uważam, że równie wielkiego kunsztu wymaga adaptacja kultowego tekstu na potrzeby powieści graficznej, w taki sposób, aby nie tylko nie stracić jego sensu, ale i charakteru. Czapki z głów.
Oczywiście niemniej ważne od adaptacji tekstu, są w przypadku powieści graficznej ilustracje. Blake Hazard długo szukała odpowiedniej osoby, która przełoży dzieło jej pradziadka na język obrazów. Podczas tego procesu wyczerpała cierpliwość niejednego księgarza i bibliotekarza, zarówno na wschodnim jak i zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Gdy jednak natrafiła na okładkę „His Dream of the Skyland” autorstwa Ayi Morton, od razu zrozumiała, że oto jej poszukiwania dobiegły końca. Szczęśliwie dla nas, ilustratorka mieszkająca aktualnie w Oregonie, zechciała zaangażować się w ten projekt. Ilustracje Ayi Morton świetnie oddają klimat lat dwudziestych ubiegłego wieku. Jak to określa w przedmowie prawnuczka autora pierwowzoru: „Pisząc Gatsby’ego, Fitzgerald planował stworzyć coś niezwykłego i pięknego, prostego i misternie zdobionego, a Aya osiągnęła podobny efekt w swoim dziele”. Z wielką przyjemnością chłonąłem „Wielkiego Gatsby’ego” moimi oczami od pierwszej do ostatniej strony.
JAKA PIĘKNA KATASTROFA
Choć powieść jest pięknie zilustrowana, to jednak w swoim przesłaniu bardzo smutna. Aż prosi się o przywołanie słów wypowiedzianych przez Alexisa Zorbę w kultowym filmie Mihalisa Kakogiannisa – „Jaka piękna katastrofa”. Wspomniane wcześniej komiksy mojej młodości, nigdy nie skłoniły mnie do pogłębionej refleksji. Powieść graficzna, którą Wam dziś serdecznie polecam, to zupełnie inna historia. Z jednej strony ukazuje nam panujące nastroje w amerykańskich wyższych sferach po zakończeniu I Wojny Światowej. Z drugiej jednak strony zawiera głębsze, ponadczasowe przesłanie. Już na samym początku mierzymy się z cenną lekcją życiową, jaką swego czasu otrzymał od swojego ojca narrator historii: „Gdy przyjdzie ci do głowy kogoś skrytykować, pamiętaj, że nie wszyscy ludzie na świecie mieli w życiu tak łatwo jak ty”. Niespiesznie czytając i oglądając „Wielkiego Gatsby’ego” będziemy mieli wiele sposobności do refleksji.
Z czystym sumieniem polecam Wam tę powieść graficzną. Nie trzeba znać oryginalnego tekstu książki F. Scotta Fitzgeralda z 1920 roku by skorzystać z tej pięknie wydanej historii. Ja chcę więcej. Otworzyłem się na nowy dla mnie gatunek, jakim są powieści graficzne.
Pierwsza w historii komiksowa adaptacja ponadczasowej powieści ukochanego amerykańskiego klasyka F.S. Fitzgeralda. Esencjonalna i zmysłowa opowieść o epoce jazzu. Wydany po raz pierwszy w 1925 ro...
Pierwsza w historii komiksowa adaptacja ponadczasowej powieści ukochanego amerykańskiego klasyka F.S. Fitzgeralda. Esencjonalna i zmysłowa opowieść o epoce jazzu. Wydany po raz pierwszy w 1925 ro...
"Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd, który nieustannie znosi nas w przeszłość." Myślę, że o książce Francisa Scotta Fitzgeralda "Wielki Gatsby" słyszał każdy. Myślę, że nawet te osoby,...
"Wielki Gatsby" - proza F. Scotta Fitzgeralda z 1925 roku w nowym wydaniu, czyli klasyczna powieść ujęta w języku obrazów. Kto by pomyślał, żeby klasykę przenieść na współczesny komiks? Wydawnictwo J...
@lunka.bookstagram
Pozostałe recenzje @atypowy
Nie ma niczego nowego pod słońcem…
"Niewidzialni mordercy" autorstwa Anny Trojanowskiej to zgrabnie napisana podróż przez różne okresy i rodzaje epidemii, które ukształtowały historię ludzkości. Autorka p...
Jak syberyjskie striptizerki mogą pomóc nam w przemawianiu?
Bardzo zależało mi na tej książce, ponieważ zdarza mi się przemawiać publicznie. Spędziłem z nią sporo czasu i wiem, że poświęcę jej jeszcze wiele godzin w przyszłości. ...