Jeśli szukacie w książkach emocji, to pozycja obowiązkowa dla Was. Thriller psychologiczny nie pozostawia złudzeń, cały czas mamy mętlik w głowie. Czytelnik nie jest w stanie oderwać się od książki, musi przeczytać ją naraz, aby całkowicie poznać historię Tess. Zdrada doskonała to egzamin zaufania, a jednocześnie bezgraniczna tęsknota za największą miłością życia. Doskonale wyważony, z ciekawymi zwrotami akcji, pełen tajemnic i niedopowiedzeń.
Tess Clarke przeżywa najmroczniejszy moment swojego życia. Mąż zginął, zostaje sama z siedmioletnim synkiem, musi zmierzyć się ze wszystkimi formalnościami, a co gorsze pogodzić się ze stratą. Łóżko jeszcze pachnie mężem, w domu wszędzie są jego rzeczy, a Tess ze wszystkich sił pragnie zobaczyć go ponownie. Poczuć go, przytulić, znaleźć w nim wsparcie. Nagle nie potrafi znaleźć syna, zostaje ugodzona w brzuch nożem i koszmar się zaczyna. Czy ktoś porwał Jamiego? Kto ją zaatakował? Głuche telefony wypełniają cały szesnastowieczny dom, bliscy domagają się uwagi, lecz czy aby na pewno chodzi im o dobro, czy może pieniądze ze spadku?
„Zdrada doskonała” to thriller pełen zwrotów akcji, przez które nie w sposób oderwać się od książki. Z jednej strony byłam zmęczona niektórymi wątkami, z drugiej zaś, nie chciałam, aby się kończyły. Narracja pierwszoosobowa budzi zainteresowanie, Tess opowiada mężowi, jak to było. Wciąż z nim rozmawia, wciąż czuje jego obecność. Ten ciekawy zabieg sprawił, że i czytelnik odczuwa ból bohaterki, jej rozpacz i tęsknotę. Dzięki kolejnym literom porywa go wir opowieści.
Trudno mi mówić o samej kreacji psychologicznej postaci, bo poznajemy wyobrażenie Tess o danym bohaterze. Wdową zdecydowanie rządzą emocje, potrzebuje pomocy, a jednocześnie nie chce się do tego przyznać. Zajmuje się nią Shelley, konsultantka dla osób, które straciły bliskich, ale czy warto jej zaufać? Z każdym kolejnym rozdziałem czytelnik wątpi, bo kto jest tym dobrym, a kto złym. Ulega sugestiom Tess, przez co traci obiektywny ogląd na sprawę. Pomimo zachowania głównej bohaterki, trudno było się z nią sympatyzować. Z jednej strony chcesz komuś pomóc, z drugiej denerwujesz się na podstawowe czynności, których sam pokrzywdzony nie chce wykonać. Bardzo podobało mi się skupienie autorki na elementach żałoby, na smutku i próbie pogodzenia się z tym, że ktoś już nie wróci. Irytowało mnie to, że nawet jak Tess odbierała wyraźne znaki zapytania odnośnie niektórych wydarzeń bądź osób, to za wiele z tym nie robiła. Odebrała sama sobie decyzyjność, stając się jednocześnie cieniem człowieka, pozbawionego wolności i własnego zdania.
Warto zauważyć, że książka jest pisana dwutorowo, są to monologi Tess do męża oraz pewnego rodzaju rozmowa, która moim zdaniem miała zbudować dystans, pozwolić czytelnikowi złapać oddech i spojrzeć na wydarzenia z innej perspektywy. Dla mnie ten zabieg narracyjny sprawiał większy mętlik w głowie.
To opowieść, która będzie miała inny bieg u każdego czytelnika. Podczas czytania każdy z nas będzie miał inne wizje końca tej historii. Będzie mógł określić prawdopodobieństwo, zmieniać prędko tor wydarzeń, aby na samym końcu poznać prawdę. Nie przewidziałam, co będzie dalej, więc doceniam element zaskoczenia. Nie podoba mi się to, jak zostały urwane niektóre wątki. Bardzo żałuje, że autorka po omacku traktowała tło powieści, które jednak w dość znaczącym stopniu wpływało na stan psychiczny Tess.
Mimo to, uważam, że „Zdrada doskonała” to bardzo udany debiut literacki, bazujący na emocjach. To książka na jeden wieczór, bo nie w sposób się oderwać. Jestem bardzo ciekawa kolejnych publikacji autorki, jak sama napisała w posłowie, to nie był dla niej łatwy proces, ponieważ sama historia Tess nie należy do prostych. A komu Ty zaufasz, czytelniku?
Za przygodę bardzo dziękuję wydawnictwu W.A.B.