Sponsor opowiada nam o młodej, zaledwie dwudziestojednoletniej Kalinie, która mieszka w Londynie z rodzicami i młodszą siostrą. Dziewczyna w trakcie jazdy rowerem musi się zmierzyć z niemałym pechem. Wjeżdża pod koła samochodu, za którego kierownicą siedzi trzynaście lat starszy od niej Nathan. Mężczyzna zawozi dziewczynę do szpitala, by mieć pewność, że nie ucierpiała zbytnio w tym niespodziewanym dla obojga wypadku. Żadne z nich nie przypuszcza, że dzień ten będzie początkiem długiej i niesamowicie skomplikowanej znajomości, która wywróci ich życie do góry nogami. Nathan jest bowiem sponsorem. Nie zakochuje się i nie przywiązuje do kobiet. Płaci im za to, by dotrzymywały mu towarzystwa i nie w głowie mu zmiana takiego stanu rzeczy. Sponsoring proponuje również Kalinie, która zniesmaczona tą ofertą wybucha i oświadcza, że nie chce go nigdy więcej widzieć.
Gdy pół roku później życie dziewczyny lega w gruzach, a ona zostaje zmuszona opiekować się młodszą siostrą, co nie jest łatwe, zważywszy na to, że studiuje i jest bliska zawalenia roku, oraz nie ma pieniędzy na mieszkanie i sporo zachcianek małej Sabriny, na jej drodze ponownie staje Nathan, gotów pomóc dziewczynie w tym, by jej życie nabrało kolorów. Relacja ta zmienia nie tylko Kalinę, ale również mężczyznę, który zaczyna dostrzegać, iż jego dotychczasowe życie nie było wiele warte, a szukanie towarzystwa kobiet w taki sposób, nie jest tym, co mogłoby go w pełni uszczęśliwić.
Jak to bywa z książkami Kasi Haner, również "Sponsora" pochłonęłam w mgnieniu oka. Historia Kaliny i Nathana wciąga od pierwszych stron i sprawia, że ciężko jest się oderwać od lektury, choć znalazło się kilka rzeczy, na które muszę pokręcić nosem. Kalina okazała się być kolejną poszkodowaną na każdym kroku dziewczyną, co w pewien sposób robi się oklepanym schematem w licznych książkach tego gatunku. Chciałabym, żeby kiedyś powstała kobieca postać, która nie będzie na każdym kroku dostawać po tyłku, bo chociaż Kalina jest niesamowicie urocza i nie kryje się z tym co myśli i czego pragnie, to niestety wycierpiała swoje, a życie w dalszym ciągu podkładało jej kłody pod nogi, uniemożliwiając zaznania pełnego szczęścia, na które zdecydowanie zasługiwała.
Na całe szczęście, historia została napisana w taki sposób, że o ile po pierwszych stronach pomyślałam sobie, że będzie to kolejna kobieca postać, którą życie przeżuje, wypluje i znowu przeżuje, to ciąg wydarzeń całkowicie odwrócił moją uwagę, podobnie jak postać Nathana. On, chociaż jest sponsorem, wydaje się że kimś, kogo w żaden sposób nie można polubić i, którego działań się nie popiera, okazał się być doskonale przedstawioną postacią, którą bardzo szybko polubiłam. Sposób w jaki obchodził się z Kaliną, to jak troszczył się o jej młodszą siostrę, gotów uchylić obu nieba, choć doskonale wiedział, że nie jest ideałem i może je skrzywdzić, bardzo mnie urzekł.
Co do samej fabuły i poszczególnych wydarzeń. Odnoszę wrażenie, że niektóre wątki można było lepiej pociągnąć. Chodzi między innymi o chorobę matki Nathana, czy jej reakcje na jego romans z jedną z kobiet. Kuło mnie w oczy również powtarzanie rozdziałów. Chociaż rozumiem, że autorka chciała dane sceny przedstawić z perspektywy zarówno Kaliny jak i Nathana, to wydaje mi się, że pisząc w trzeciej osobie, można było to przedstawić w zupełnie inny sposób, bez powtarzania konkretnych scen i rozmów. Były to więc chwile, kiedy dialogi pomijałam by nie czytać ich raz jeszcze, skoro otrzymałam dokładnie te same chwilę wcześniej, a skupiałam się tylko na opisach tego, co w danym momencie czuli bohaterowie.
Niemniej, jest to naprawdę dobra książka, z którą miłośniczki romansów powinny się zapoznać. Jest akcja, są zwroty wydarzeń, nie brakuje również napięcia i snucia domysłów względem tego, co będzie dalej. Zakończenie jest świetne i zachęca do tego, by sięgnąć po drugi tom. Przy tym wszystko jest napisane prostym językiem, dzięki czemu czyta się wszystko szybko i całość jest jak najbardziej zrozumiała dla czytelnika. Nie ma opcji, by pogubić się w kolejnych wydarzeniach. Wszystko trzyma się kupy i tworzy jedną spójną całość. Nie brak również fragmentów, które mogłyby być cytatami, w myśl których można by iść przez swoje życie. Jest uczucie, są bohaterzy których się lubi, oraz tych których polubić się nie da. Jedni intrygują, drudzy irytują, więc równowaga została zachowana. Co ważne żadna z postaci, nie jest w żaden sposób wyidealizowana, co dla mnie jest sporym plusem, bo nie znoszę idealizowania.
Podsumowując, bardzo polecam tą książkę, bo warto spędzić nad nią kilka długich godzin, które mijają w mgnieniu oka. Ja z pewnością w niedługim czasie zainwestuje w drugi tom, bo zakończenie sprawiło, że czuję nieodpartą potrzebę zapoznania się z dalszymi losami Kaliny i Nathana, których zaliczam do kolejnych ulubionych bohaterów książkowych historii, jakie miałam przyjemność czytać.