Drżę na myśl o komediach. Boję się ich bardziej niż horrorów. Mam bardzo kiepskie doświadczenia z tego typu książkami. Cóż, poczucie humoru jest sprawą indywidualną. Jednak kiedy zobaczyłam, że Agnieszka Walczak-Chojecka w jednej ze swoich książek wykorzystała motyw teściowej z piekła rodem, pomyślałam sobie: „To może się udać”. Temat wdzięczny w opracowaniu, dający ogromne pole do popisu. Ileż złośliwości może wymyślić taka teściowa? Jak może odegrać się zdesperowana synowa? Ja mam sympatyczną teściową, więc może dlatego łatwo mi się z tego śmiać, ale... mnie to bawi. Dlatego z entuzjazmem usiadłam do czytania powieści „Chłopak dla teściowej”.
Trzy pokolenia mieszkają pod jednym dachem córka (Olga), matka (Natalia) i teściowa (Ida). O ile najmłodsza członkini rodziny jest kochana i wspierana, to pozostałe dwie panie za sobą nie przepadają. Iga, emerytowana dyrektorka i pedagog, lubi rządzić i oczekuje, że synowa będzie jej usługiwać. Ma być tak, jak i kiedy „mamusia” chce. Natalia stara się ją zadowolić, ale jest to niemożliwe. Ma wrażenie, że teściowa specjalnie wymyśla kolejne zadania, wprowadza w domu nowe zasady, aby uprzykrzyć jej życie. Synowa wie, że nie może zostawić jej bez opieki. Przez myśl przelatuje jej pomysł, żeby załatwić „mamie” miejsce w domu spokojnej starości, to jednak kosztuje. Może więc zrzucić na kogoś odpowiedzialność za teściową. Tylko na kogo? Przydałby się jakiś męski towarzysz. Natalia ma już nawet odpowiedniego kandydata. Wystarczy zeswatać tę parę.
W międzyczasie Olga, która pracuje jako modelka, wyjeżdża na sesję zdjęciową do Jordanii, gdzie znika. Policja i ambasada „spławiają” przerażoną matkę, więc ta decyduje się szukać córki przy pomocy prywatnego detektywa. Natalia i Ida muszą tymczasowo zejść z wojennej ścieżki, żeby zebrać jak najwięcej informacji o wyjeździe Olgi.
Agnieszka Walczak-Chojecka napisała przesympatyczną książkę. Ode mnie duży plus za niewymuszony humor. Jego źródłem jest Ida. Kobieta jest mistrzynią w wymyślaniu absurdalnych zadań i mistrzynią ciętej riposty. Pisarka kreując tę postać nie przekroczyła granicy między realizmem i absurdem. Patrząc przez perspektywę własnych doświadczeń z pedagogami, ta postać jest dla mnie na wskroś prawdziwa. Mam wrażenie, że ta grupa lubi ustawiać ludzi po kątach, a swojego zdania broni po trupach, do tego są pełni życia i chętnie angażują się w różne przedsięwzięcia. Taka jest Ida. Stara, mądralińska cwaniara z jajami – i nie piszę tego złośliwie, a z wielką sympatią.
Wprowadzenie wątku zniknięcia Olgi było bardzo dobrym posunięciem. Ożywia fabułę, która choć barwna zagrożona była monotonią. Wprowadza element napięcia, zagrożenia w komediową konwencję. A czytelnik jest zwyczajnie ciekawy, co się dziewczynie przydarzyło.
Gdyby Agnieszka Walczak-Chojecka się uparła mogłaby opisać tę historię jako komediodramat, jednak pisarska intuicja jej nie zawiodła. Dobrze wyczuła, że to komediowa konwencja nada powieści przyjemnego luzu. I chyba dzięki niemu pochłonęłam „Chłopaka dla teściowej” w jedno popołudnie. Wspomnieć również muszę o tytułowej teściowej. Genialnie wymyślona i napisana postać. Zapewne mieszkać z nią byście nie chcieli, ale czytanie o jej perypetiach to „inna para kaloszy”.