Tym razem mam dla Was dwa opowiadania o Bartku i Darku czyli dwóch przyjaciołach oraz o szalonych przygodach, które się im przydarzyły. Książka ta jest naprawdę inna niż wszystkie, nie jest ani zwyczajna, ani nudna, jesteście ciekawi dlaczego tak sądzę? Zaraz się przekonacie :)
Bartek i Darek są przyjaciółmi, sąsiadami, a na dodatek chodzą do jednej klasy. W tej książce przeczytamy o pewnym zwariowanym dniu w szkole oraz o ich klasowej wycieczce do zoo. W szkole jak to w szkole, najpierw Pani wymyśliła, że dzieciaki mają robić papierowe ozdoby na pierwszy dzień wiosny, jednak kiedy jeden z chłopców wyszedł do toalety i już nie wrócił rozpoczęły się poszukiwania. Okazało się, że drzwi w męskiej ubikacji się zacięły, a na dodatek wszyscy chłopcy po kolei stwierdzili, że już nie mogą wytrzymać i muszą się załatwić. Na szczęście Pan Miecio ma złote ręce i raz dwa uporał się z usterką. Później cała klasa wybrała się na spacer do parku w poszukiwaniu wiosny. Tu było trochę nudnawo, przynajmniej do czasu kiedy to trzeba było zejsć z drogi psu goniącemu kota, albo kiedy Krzyś wszedł w krzaki i odmówił wyjścia z nich ;)
W zoo też było wesoło. Najpierw jednak dzieciaki czekała nudna jazda autobusem. Ale w zoo to już zupełnie inna sprawa. Plujący wielbłąd, wielka ulewa, śmierdzące hipopotamy, chowający się okapi, poszukiwania zaginionego kolegi, spotkanie ze słoniem... Działo się działo :)
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że to zwyczajne opowiadanie jakich wiele, ale powiem Wam, że to jest nieco inne. Tutaj w tekście co kawałek znajdziemy jakiś zwrot,wyrażenie albo powiedzonko, które jest po prostu metaforą. Ale oczywiście każda z nich jest następnie umieszczona w jakieś wesołej, zwariowanej i kolorowej ramce i wyjaśniona, takimi prostymi słowami, aby dziecko mogło w łatwy sposób zrozumieć o co chodziło.
I tak właśnie dowiemy się między innymi co to znaczy nastawić uszu, wyglądać jak siedem nieszczęść, wyjść z siebie, nabrać wody w usta, wziąć nogi za pas, zapuścić korzenie, wywinąć orła, gapić się jak sroka w gnat, puścić oko, z deszczu pod rynnę, zalewać się łzami, być głodny jak wilk... Znajdziemy tutaj wiele wiele innych zwrotów, każdy z nich w ciekawej ramce i i dodatkowo z fajnym bazgrołkowym obrazkiem :)
Nikodem kiedy czytaliśmy tę książeczkę wiele razy naprawdę się uśmiał. Co prawda było do przewidzenia, że wielu z tych powiedzonek nie będzie rozumiał i oczywiście był bardzo ciekawy co one oznaczają, a kiedy wyjaśniałam mu każde z nich był bardzo skupiony i widać było, że naprawdę chce to zrozumieć :) I właśnie po to jest ta książka, aby pomóc dziecku dowiedzieć się co oznaczają te wszystkie określenia, w końcu pewnie niejednokrotnie słyszą wiele z nich u nas dorosłych i zastanawiają się o czym to mówimy... Warto więc sięgnąć po te wesołe i zwariowanie wyglądające opowiadania. Na pewno nie są one ani zwyczajne ani nudne, a dzięki nim dziecko dowie się kolejnych ciekawych rzeczy :)