Co ona tam szepcze?
Katarzyna Berenika Miszczuk- autorka serii diabelsko-anielskiej, trylogii "Kwiat Paproci" oraz... lekarka z wykształcenia. Czy mitologia słowiańska może łączyć się z surowymi zasadami medycyny? Jeszcze jak! W swojej powieści "Szeptucha" pisarka zabiera nas w słowiański świat pełen utopców, rusałek, ubożątek i magii, a wszystko to napisane przyjemnym językiem z nutą lekkiego humoru. Książka w sam raz na ciężki dzień. Tom I "Kwiatu Paproci" prócz podbicia serc wielu czytelników, zdobył tytuł "Najlepszej Powieści roku 2016" w kategorii fantasy portalu lubimyczytac.pl.
Zacznijmy może od tytułu. Szeptucha (szeptunka, szeptun, wiedźma) była ludową uzdrowicielką. Sama nazwa wzięła się od wypowiadanych szeptem słów, najczęściej modlitw, przez szeptunkę podczas uzdrawiania danej osoby. Jeśli chcielibyście poznać jakąś szeptuchę, zapraszam na Podlasie- to najbardziej magiczne miejsce w Polsce (serio, znajdziecie tam np. grób wampira).
Na co komu kwiat paproci?
Główną bohaterką historii jest Gosława Brzózka, która po ukończeniu medycyny musi odbyć obowiązkowy staż u szeptuchy. Dziewczyna nie jest tym zbytnio zachwycona, ponieważ nie wierzy w wszelkiego rodzaju praktyki magiczne. Dla niej bogowie po prostu nie istnieją i już! Ale! Nie oznacza to, że Gosia nie zyska nic ze swojego pobytu w Bielinach. Wręcz przeciwnie! Na horyzoncie pojawi się cudny tors....yy.. to znaczy, Mieszko. Tylko, czy rzeczywiście okaże się być jedynie przystojnym mężczyzną...? Czym właściwie jest ten magiczny kwiat paproci? I czemu tak bardzo zależy bogom na jego zdobyciu?
Kleszcze are coming
Początkowo nie byłam zbyt pozytywnie nastawiona do tej książki. Poza tytułem, nie przyciągało mnie do niej nic. Okładka też nie przypadła mi do gustu, ponieważ nie lubię, gdy książkę przyodziewa się jakąś ludzką sylwetką/anatomią/ręką/nogą/fryzurą- no prostu nie i koniec. Już pierwsze strony lektury odmieniły mój stosunek do niej. "Szeptucha" okazała się być lekką, przyjemną i w dodatku zabawną lekturą z precyzyjnie wykreowanymi bohaterami. Gosia- hipochondryczka i maniaczka zabezpieczeń przeciwko kleszczom skradła całe moje serducho. Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam bohaterki, które nie są ciapami życiowymi ale też nie latają z cyckami na wierzchu i nie biorą sobie za punkt honoru wykazanie się "jaka to ja jestem wowo i w ogóle"
Jeśli chodzi o świat, to również tutaj biję duże brawo Pani Miszczuk. Specjalnie, podczas czytania, zaznaczałam sobie fragmenty mówiące lub nawiązujące do wierzeń słowiańskich. Z podziwem w głosie mogę stwierdzić, że większość z zaznaczonych informacji jest autentyczna i prawdziwa (papierowa wiedźma lubi to :3)!
Dobry tors nie jest zły
Jak na dobrą książkę przystało, w historii musi pojawić się wątek miłosny! Gosia będąc na praktykach u szeptuchy, poznaje nieziemsko przystojnego Mieszka- praktykanta żercy. Jest on dość ciekawą postacią upieczoną (wymogi wobec książkowego ciacha) z mhroku, tajemnicy, przystojności oraz powalającego uśmiechu. Nie jest on jednak typowym mężczyzną z syndromem Edwarda. Osobiście bardzo go polubiłam. Jestem naprawdę ciekawa jak dalej potoczą się losy Gosi i Mieszka.
Plusy fokusy i srusy minusy powieści
Na koniec krótkie podsumowanie "Szeptuchy"
PLUSY
- prawdziwe informacje na temat wierzeń słowiańskich
- uroczy wątek miłosny
- lekki, przyjemny humor
- nietuzinkowe postacie
-
MINUSY
- główna bohaterka ciągle się dziwi (po przeczytaniu zrozumiecie o co mi chodzi ;) )
- momentami nieco infantylny język
- fabuła z czasem zaczyna się jakby powtarzać- inni bohaterowie, ta sama sytuacja