Często jest tak, że jako czytelnik, pożeracz książek niemalże, szukam perły wydawniczej. Powieści, która mnie oderwie od realizmu i sprawi, że czas się zatrzyma zabierając mój umysł w inną rzeczywistość. Ale, rzadko kiedy, zamiast tej perły znajduję bombę. Otwieram książkę nastawiona na nią jak zwykle pozytywnie, zaczynam czytać, przerzucam stronę, następną i nagle okazuje się, że to nie perła, choć odczucia są podobne, ale bomba. Że to petarda o szerokim zasięgu, petarda wydawnicza jedyna w swoim rodzaju. Niepowtarzalna i tak jak bomba, rozbrajasz raz i żałujesz, że to się więcej nie powtórzy, przynajmniej nie w takim wymiarze. Ta bomba sprawia, że doceniasz swoją pasję czytelniczego opętania i znajdujesz uzasadnienie swojej manii. Ta bomba sprawia, że z zadowoleniem i z satysfakcją jeszcze wygodniej rozsiadasz się w swym fotelu czytelniczym i mościsz się tam na lata.
Bomba, na którą ja się natknęłam została skryta w „Kobiecie aniele, lisie i demonie oraz intrydze srebrnego pociągu” Justyny Ewy Charłamów. W oparach pociągu stojącego na stacji, który już niebawem odjeżdża w trasę, w białych tumanach pary gęstej jak śmietana spowijającej biegających na wszystkie strony pasażerów, z których każdy taszczy walizki i bagaże, kuferki i drobiazgi wszelakie stoję i JA. Lecz oto nagle rozlega się gwizdek zawiadowcy i odjazd i zaczyna się kurs bez trzymanki, tfu, bez konduktora, bo to mrowie ludzi wciska się do wagonów i ledwo można za nimi drzwi zamknąć. Ścisk w korytarzach i w przedziałach, a w tym motłochu oni - Ippolit, Uljan i Damazij. Trójca, która musi podczas owego kilkudniowego kursu podjąć się skrzętnie zaplanowanej gry. Gra jest bowiem warta spadku po wujku, Wielkim Księciu Jewgienim Popowie, który nie mając dziedzica postanawia pazernym bratankom dać szansę na zdobycie dużego majątku. A jak wiemy w każdej rodzinie królewskiej skrywają się największe kanalie i zachłanne osobowości, jakich nasza ziemia nosi na swym padole. Gra jest warta świeczki – ale we trzech? To już o dwóch za dużo. Lecz intryga uknuta przez wuja przewiduje każde kroki chłopaków, wszystkie czyny są na wyrost spodziewane i nad wyraz trafione. Inni pasażerowie to niemalże „kukiełki” na scenie teatru, które grają nie tyle wyuczone role ile role adekwatne do celu owej podróży. I to odwieczne pytanie – kto wygra – czy wuj, czy jednak któryś z głupich młodzików? A może będzie remis przegranych? Może ów remis przepijemy butelkami wódki pitej bez łagodzącej gardło przepitki? W pociągu pełno jest zarówno flaszek, jak i koszy z jadłem wszelakim, które to bogato zapełniły stare, pachnące lawendą garbate babcie – zatem jest i co zjeść i czym popić – byle dojechać do ostatniej stacji. Coś za coś – stawka jest wysoka.
Ta powieść to bombowy fenomen literacki. To petarda, która mnie dosłownie magnetyzuje. To powieść, która musi trafić do rąk każdego – coś jak MUST READ. Justyna Charłamów pisze takim stylem, żeod samego już początku dajesz się jej otumanić i porwać. Pierwsza strona zaledwie, a ty już stoisz na stacji kolejowej, prężysz pierś, wokół klimat rodem z „Anny Kareniny”, wkoło ciebie biegający we wszystkich kierunkach pasażerowie oraz wielka, kolosalna maszyna , której koloru w oparach nie sposób rozróżnić. Para buch, koła w ruch...
I rusza maszyna ospale...
Ta powieść to przygoda sama w sobie. To bardzo dobrze skonstruowana i napisana książka, którą chłoniesz. Wchodzisz do niej i bierzesz udział w owej grze o wysoką stawkę. Próbując być szybszym od innych chcesz ich wyprzedzić o krok, coś wyniuchać, ale – ale nie tu. Ta intryga jest bowiem siecią pająka utkaną przez mistrzynię pióra. Fabuła należy bezapelacyjnie do najlepszych, na jakie dotychczas trafiłam. Do tego dialogi i prowadzenie scen, ba, całych wątków – zdania czytają się same. Oczy biegną zachłannie po stronach, bo jesteś w transie, w opętaniu jakimś niezrozumiałym. W opętaniu, które – co najlepsze – sprawia ci radość. Czytania nie sposób przerwać, bo zachłannie męczy cię myśl o ciągu dalszym.
Ta książka to jajko Faberge w czarno-białej skorupce najdroższych kamieni szlachetnych. „Kobieta anioł, lis i demon oraz intryga srebrnego pociągu” to zdobyć niemalże jubilerska, to wisienka na torcie rynku wydawniczego. To uczta dla wyobraźni. To sięgnięcie nie tyle przedsionka raju ile wkroczenie do niego. To powieść, która – co napiszę górnolotnie jak jeszcze nigdy w życiu – to powieść, która rozświetla życie, twarz i serce.
dziękuję sztukater