"Ja, ssak" Liama Drew to jedna z tych rzetelnych książek, które w równym stopniu uczą i zaskakują.
Niekoniecznie to lektura dla początkujących i dopiero co odkrywających swoją fascynację biologią ewolucyjną, ale nie stawia też przed czytelnikiem zapór o wysokości Himalajów. Jest dobrze napisana, lekko i z polotem, bez trywializacji języka nauki i traktowania czytelnika z wyższością.
Liam Drew sprawił, że jego podróż przez świat ssaków stała się dla czytelnika osobista. Nie wybrał konwencji wykładu, snuje opowieść o ssakach, co rusz podkreślając, że jest jednym z nich.
To niezwykle ciekawe, bo ile razy zdarzyło się wam, nam, mnie powiedzieć o sobie: jestem X, Y, Z no i na dodatek jestem ssakiem!
Uciekamy przed byciem częścią biologii, a Liam Drew nie daje nam się od niej oddalić.
Książka "Ja, ssak" rozpoczyna się wprowadzeniem, w którym autor dzieli się swoimi kłopotami rodzinnymi: niemożnością zajścia w ciążę, narodzinami córki-wcześniaka, strachem o jej zdrowie.
"Wcześniej, kiedy zastanawiałem się, co zawdzięczam ewolucji, moje zainteresowania ograniczały się do ludzkiego mózgu i kwestii, jak małpom człekokształtnym udało się przekroczyć granicę dotyczącą przede wszystkim tego organu i stać się ludźmi. Jednakże teraz, pchnięty zwierzęcym instynktem rodzicielskim, chciałem bardziej cofnąć się w przeszłość. Pragnąłem połączyć wszystkie elementy układanki, żeby zrozumieć, co czyni mnie ssakiem". [s. 13]
Z Liamem Drew poznajemy ssaki współczesne całkiem nieźle. Nie tylko przyglądamy się ciekawym, a nie do końca dobrze znanym stekowcom i torbaczom, ale i zaglądamy tam, gdzie ssaki dopiero się "tworzyły". Autor pokazuje nam znaczenie łożyska w rozwoju płodu, mówi o rywalizacji rodzic/rodzic/dziecko, która zdaniem wielu naukowców zaczyna się w momencie zapłodnienia. Przyglądamy się fenomenowi powstania mleka, jako pożywienia i zębom, stałocieplności i fenomenowi pozostającej na zewnątrz moszny.
Wiecie, że "u 90 procent gatunków ptaków samicy w opiece nad młodymi pomaga jej partner, natomiast u ssaków, jak już wcześniej wspomnieliśmy, 95 procent samców nie zajmuje się swoim potomstwem?" [s.229]. Jakie ma to znaczenie dla naszego rozwoju? To tylko z jedno z zagadnień, które porusza "Ja, ssak" Liama Drew.
I uwaga: książka ma dokładną bibliografię. Wszystkie artykuły i prace naukowe, na które powołuje się autor są wylistowane na końcu książki, więc można poszperać w poszukiwaniu czegoś "cięższego", żeby pogłębić wiedzę.
Podsumowując: "Ja, ssak" Liama Drew to ważna i ciekawa pozycja dla fanów biologii ewolucyjnej. Gorąco ją polecam.