Wiktoria umarła. Nie do końca pamięta, jak zginęła. Ważniejsze jest to, że trafiła do Piekła. I właśnie została jedną z nielicznych diablic. Odtąd będzie brała udział w targach o dusze, będzie musiała walczyć o dusze umarłych, aby poszły do Piekła. Dostała też moc, dzięki której życie/nieżycie jest łatwiejsze oraz klucz, który może ją przenieść w każde miejsce – w Piekle i na Ziemi. Wiki wykorzystuje to, aby powrócić do dawnego życia, znów widzieć Piotrusia, w którym była szaleńczo zakochana… Ale w Piekle jest jeszcze Beleth – piekielnie przystojny diabeł, który pomaga jej przystosować się do nowej sytuacji. Czy Wiki zdoła zapomnieć o dawnym życiu? Czy zacznie coś czuć do Beletha?
Katarzyna Berenika Miszczuk to studentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. W wieku piętnastu lat napisała swoją pierwszą powieść, „Wilk”, a wydała ją trzy lata później. Ukazała się także kontynuacja – „Wilczyca”. Pani Miszczuk napisała także trylogię: „Ja, diablica”, „Ja, anielica”, „Ja, potępiona”.
Po wielu, naprawdę wielu przeczytanych recenzjach tej książki (oczywiście bardzo pozytywnych!), nie byłabym sobą, gdybym nie sięgnęła po „Diablicę”. Lubię sama się przekonać, czy powieść jest aż tak dobra, jak powiadają inni. Często okazuje się, że jest, jednak są przypadki, kiedy lektura nie przypadła mi do gustu aż tak, jak innym. Muszę jednak stwierdzić, że „Ja, diablica” nie była żadnym wyjątkiem. Czytało się ją nadzwyczaj przyjemnie.
Umiejscowienie akcji w Piekle okazało się fantastycznym pomysłem. Autorka świetnie sobie poradziła, wykreowała interesujące i wspaniałe miejsce, bardzo dobrze je przedstawiła. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że Piekło, pełne potępionych dusz, może być tak rozrywkowe. Imprezy, alkohol, znane osoby i do tego magia… Oczywiście to ostatnie to jedynie przywilej diabłów.
Bohaterowie także zostali świetnie stworzeni. Autorka nie zapomniała nikomu poświęcić wystarczającej ilości czasu. Wiktorii, głównej bohaterki nie da się nie polubić. Do niej przywiązujemy się najbardziej, gdyż jest pierwszoosobowa narracja. Poznajemy wszystkie jej myśli i to ona towarzyszy nam przez całą powieść. Jest przesympatyczną i zabawną główną bohaterką. No i Beleth… Także wzbudził we mnie pozytywne uczucia. Był taki uroczy, ale czasem zachowywał się bezczelnie. Szczególnie w stosunku do Piotrka, którego także ogromnie polubiłam. Nie można też nie wspomnieć o Kleopatrze. Często mnie rozśmieszała i była bardzo oryginalną postacią, o której nie da się zapomnieć.
Katarzyna Berenika Miszczuk posługuje się bardzo ciekawym i plastycznym językiem, dzięki któremu powieść czyta się w błyskawicznym tempie. Bardzo lubię, kiedy książki tak mnie wciągają. Do tego wielka dawka humoru… Jeszcze nigdy tak nie śmiałam się przy książce. Naprawdę. „Ja, diablica” to pierwsza powieść, przy której dosłownie tarzałam się po podłodze ze śmiechu. Musiałam na chwilę odkładać lekturę, żeby się uspokoić.
Po przeczytaniu tak świetnej pierwszej części, zgrzeszyłabym, gdybym nie przeczytała kolejnej. Szkoda, że nie wszystkie książki są tak wspaniałe. Wtedy mogłabym tylko czytać i czytać… „Ja, diablica” to powieść z pewnością warta przeczytania i ten, kto jeszcze tego nie zrobił, niech koniecznie nadrobi zaległości. Po raz pierwszy śmiałam się na głos przy czytaniu! Bardzo się cieszę, że miałam okazję zapoznać się z treścią tej książki. I polecam ją wszystkim innym.
Moja ocena: 10/10