Na drugą część tego podsumowującego twórczość Iredyńskiego cyklu składają się trzy mikropowieści ("Armelle", "Fascynacja", "Koniec i początek"), które zostały przez autora opatrzone wspólnym tytułem "Związki uczuciowe". Rzeczywiście wszystkie te historie łączy specyficzna relacja uczuciowa występująca między poszczególnymi bohaterami. I tak w "Armelle" bohater zafascynowany jednorazowym spotkaniem z dziewczyną poznaną w pociągu robi wszystko, by móc z nią być i jak najdłużej żyć w iluzji jej ideału. Ta niespełniona miłość urasta do symbolu oczekiwania i wiary w stracone szanse. Kiedy nadchodzi wreszcie beznadziejne w swej prostocie zakończenie, przegrywa nie tylko bohater, ale również czytelnicy idący jego śladem.
W "Fascynacji" sytuacja ma się nieco inaczej. Cała oś fabuły nie opiera się bowiem na relacji damsko-męskiej, a raczej na relacji mistrz-uczeń (obaj są mężczyznami). Nasi bohaterowie poznają się w dość typowych okolicznościach. Andrzej jako dziecko styka się z "Szefem" w młodzieżowej organizacji harcerskiej. Wraz z kilkoma kolegami obiecują szefowi wieczną przyjaźń potwierdzoną braterstwem krwi. To w mieszkaniu "Szefa" pierwszy raz zobaczą nagie koleżanki i tam właśnie wchodzić będą w świat dorosłych. A potem wszystko runie. Wyjazd "Szefa" i samobójstwo małego Kazika na kilkanaście lat zakończą tę dziwną relację. Andrzej dorośnie, wyruszy na studia i tam właśnie odnajdzie "Szefa". Jak tym razem wyglądać będą ich wzajemne stosunki? Obiecać mogę tylko, że arcyciekawie.
I tak powoli doszłam do trzeciej mikropowieści pt.: "Koniec i początek", która jest w zasadzie monologiem niewypowiedzianym. Jej bohater Lewicki zwraca się bowiem do swojej żony Haliny wyrzucając z siebie wszelkie uczucia do niej żywione. Ich lektura wywołuje pozorny chaos, a wszystko przez to, że widzimy najpierw fazę schyłkową związku tych dwojga, a dopiero później ich początkowe losy. Ta tragiczna w gruncie rzeczy historia rozkładu uczuć międzyludzkich staje się ostateczną diagnozą wszelkich relacji, w których wikła się każdy człowiek.
Trzy opowiadania zebrane w "Związki uczuciowe" łączy jednak coś jeszcze. Wszystkie one mają iście filmowy charakter. Kolejne wydarzenia przesuwają się jak świetnie uporządkowane kadry, których połączenie daje nam niezwykle szczegółowy obraz. Nic więc dziwnego, że te utwory Iredyńskiego bardzo szybko doczekały się swoich odpowiedników na szklanym ekranie (myślę tu m.in. o "Armelle", której realizację planowano już w 1969 roku). Dodatkowym ich atutem są postaci protagonistów, z którymi chętnie identyfikują się zwłaszcza ludzie młodzi. Młody chłopak zafascynowany swoim nauczycielem, inny zakochany w nowopoznanej dziewczynie, czy zawiedziony dwuletnim związkiem małżonek szybko zyskują naszą sympatię i to właśnie czyni z Iredyńskiego pisarza ponadczasowego.