Dobrze wykształcona kobieta jest oczytana, biegle posługuje się pismem, zna historię i inne nauki, jest i muzykalnie uzdolniona i rzec by się chciało daje przykład innym niewiastom. Aczkolwiek, może się i trafić osóbka znacznie odbiegająca od przyjętych norm… Krnąbrna, cyniczna, kochliwa, wchodząca w polemikę z gronem nauczycielskim, zaczytująca się w lekturach bynajmniej nie zalecanych dla jej wieku i nadto jak na swój wiek pobudliwa, skora do uciech… A jeżeli taką pannicę czyni się bohaterką powieści, to doprawdy smakowity kąsek serwuje się czytelnikowi.
Spod pióra ekscentrycznej madame Colette nie mogło wyjść dzieło inne aniżeli pożądane zarazem i skandaliczne. Seria przygód o Klaudynie szokowała i jednocześnie była chwalona za dojrzałość języka i stylu. Książce „Klaudyna w szkole” przypisuje się autobiograficzny charakter, co przysparza jej dodatkowej pikanterii. Być może dziś perypetie mieszkańców burgundzkiej wsi nie szokują już tak, jak w roku 1900, ale z pewnością mają swój niepowtarzalny urok. Dowcipne opisy, cięte riposty i poczynania głównej bohaterki potrafią dostarczyć naprawdę wielu emocji.
Świat Klaudyny poznajemy przez pryzmat szkoły, w której dziewczyna przygotowuje się do egzaminu nauczycielskiego. Jako jedynaczka - córka naukowca pochłoniętego badaniem ślimaków, sama dba o siebie i zachowuje się nader swobodnie. Szkoła dla panien, która ma ją wyedukować, w rezultacie sprowadza ją na coraz to gorsze ścieżki… Pensjonarki nadto interesują się sobą wzajemnie, nauczycielki wdają się w dziwne relacje z gośćmi i uczennicami. Co rusz rozpoczynają się nowe flirty i ekscesy. Klaudyna doświadcza na pensji pierwszego zauroczenia, niestety obiekt jej westchnień porzuca ją dla dyrektorki. Nie jest to jednak koniec wszelkich miłosnych zawirowań. Urodziwa Klaudyna przyciąga do siebie coraz to nowszych zalotników – zarówno mężczyzn jak i kobiety… A, że z natury jest nieokrzesana i ciekawa wszystkiego, to nie raz nastręczy sobie kłopotów.
Charyzmatyczna postać, jaką bez wątpienia jest Klaudyna, to duży plus tej finezyjnej opowieści. Nie raz spotyka się w książkach bohaterów silnych i pięknych, ale ocierających się o sztuczność, wręcz denerwujących. Zdecydowanie w tym przypadku tak nie jest. Colette stworzyła niezwykle uroczą manipulantkę, inteligentną młodą damę, która potrafi rozbawić, wywołać napięcie i zadziwić swoją przebiegłością. Co ważne inne postacie nie giną na jej tle. Są nieco zdominowane, ale widoczne.
Przyznaję, że sięgając po przygody Klaudyny, nie do końca wiedziałam, czego się mogę spodziewać. Bardziej chyba nastawiona byłam na subtelną narrację, lekturę à la Ania z Zielonego Wzgórza, a tu proszę… Pomiędzy fragmentami lekkimi i przyjemnymi nie brakuje i tych lubieżnych, bardziej odważnych, ale nie gorszących. Autorka z taką gracją i wyczuciem operuje słowem, że potrafi skutecznie przyciągnąć czytelnika. Choć nie jest to książka pełna akcji, niesamowitych wydarzeń, to absorbuje i nie pozwala o sobie zapomnieć. Z czystym sumieniem stwierdzam, że czytało mi się ją bardzo dobrze i trochę mnie ciekawość zżera, co też Klaudyna przeżyje w Paryżu, jeżeli czasy szkolne były już nadzwyczaj barwne…