Od dawna miałam ochotę na jakiś dobry, historyczny romans. Chociaż ostatnio nie czytam książek z tego gatunku, kiedyś było to normą, chciałam więc choć na chwilę przypomnieć sobie o przeszłości i zaczytać się w jakimś gorącym romansie z akcją w poprzednich wiekach.
I oto mamy historię dwóch braci bliźniaków – Edmonda i Stefana, podobnych do siebie jak dwie krople wody. Dzieli ich jednak prawie cały kontynent, Stefan bowiem pozostaje w Anglii, gdzie zarządza posiadłościami, Edmond natomiast od dawna przebywa w Petersburgu, przy boku cara Aleksandra. Jednak na wieść o tym, że życiu Stefana zagraża niebezpieczeństwo i że co jakiś czas odbywają się zamachy na jego życie, brat postanawia na jakiś czas wyjechać do Anglii i zdemaskować zamachowców. Jak? Podając się za Stefana. Nie będzie to zbyt trudne, bowiem mężczyzn nawet z bliska trudno jest rozróżnić, dzieli ich tylko i wyłącznie temperament - Stefan bowiem jest spokojnym, zrównoważonym księciem Summerville, Edmond natomiast to porywczy, rządny przygód i niekiedy awanturniczy człowiek. Edmond więc, po przybyciu do Anglii wyrusza do Londynu podając się za swego brata Stefana, pewny, że nikt go nie rozpozna. Jest jednak jedna osoba, której nic nie umknie – piękna Brianna Quinn. Pojawia się na tym samym przyjęciu co Edmond, pewna, że to jego brat – chcąc pilnie z nim porozmawiać. Szybko jednak odkrywa, że Stefan to jednak nie Stefan…
Książka Rosemary Rogers zaintrygowała mnie swoim opisem na okładce i oczywiście samą, piękną okładką. Ale czym konkretnie? Mianowicie tym, że akcja tej książki toczy się w XIX wieku w Anglii i Rosji – czyli w dwóch krajach, które w literaturze historycznej (i nie tylko) wręcz uwielbiam. Petersburg również mnie zachwyca od czasu do czasu, więc nie było innego wyjścia, jak sięgnąć po tę książkę. Jednak co mnie uderzyło na samym początku, to okładka i piękne wydanie w twardej oprawie. Aż miło na taką książkę popatrzeć, a co dopiero ją czytać!
Sama historia w powieści zawarta jak najbardziej spełniła moje oczekiwania. Chyba nietrudno się domyśleć, kto będzie ofiarą wybuchającej w jednej chwili namiętności, a z czasem i miłości… Uczucie oczywiście połączy Briannę i Edmonda, chociaż mówiąc już o ofiarach, bez wątpienia na to miano zasługuje Edmond. Atrakcyjny, trochę awanturniczy, zaborczy, władczy, któremu żadna kobieta się nie oprze – nagle zauroczony jest dawną sąsiadką z dzieciństwa, która wyrosła na piękną kobietę. Brianna odkrywa tajemnicę Edmonda i od tego momentu – czyli od samego początku – ma na niego haka i wykorzystuje to dla własnego celu – ukrycia się przed ojczymem. Brianna od razu zdobyła moją sympatię – jest kobietą, która wie, czego chce, niezależną od mężczyzny i taką pragnie pozostać, chociaż nie będzie to łatwe. Autorka w doskonały sposób pokazuje stosunki, jakie panowały w XIX wieku między kobietą i mężczyzną, sytuację, która spychała płeć piękną na niższą pozycję, mającą na celu przyporządkowanie się mężczyźnie. Edmond jest właśnie takim typowym mężczyzną i z tego względu trochę mnie, jako postać, irytował – swoim zachowaniem i dialogami. Da się to jednak jak najbardziej znieść.
Szalenie szybko się czyta tę książkę i jest to jej plusem. Nie jest to jednak wybitna literatura, raczej powieść na zimne, jesienne wieczory, która pozwoli się trochę oderwać od rzeczywistości i umili nam czas. Nie należy jednak spodziewać się tutaj jakichś głębszych przeżyć i emocji. Jeśli nie nastawiamy się specjalnie na to, a chcemy jedynie, aby przyjemnie spędzić czas, czytając coś niewymagającego dużo myślenia, ta powieść spełni nasze oczekiwania idealnie.
[
http://mojeczytadla.blogspot.com/2012/11/intryga-i-namietnosc.html]