"Chaos spada na człowieka w samym środku codziennych obowiązków"
"Duchy przeszłości" możemy zaliczyć do gatunku: powieść gotycka. Czym się ona charakteryzuje? Stałymi punktami są wiedźmy, duchy, prorocze sny, klątwy czy stary cmentarz. Wszystko to znajdziecie w książce Wendy Webb, ubrane w zgrabną i interesującą fabułę, która oczarowuje już od pierwszej strony.
Pewnego dnia Hallie otrzymuje tajemnicza przesyłkę, w której znajduje testament i list od matki, która miała zginąć w pożarze przed trzydziestu laty. Okazało się, że to ojciec uprowadził swoja małą córeczkę i ukrył ją przed żoną. Hallie chce poznać prawdę, niestety ojciec umiera. Kobieta zatem wyrusza na wyspę Grand Manitou pośród Wielkich Jezior odkryć tajemnice swoich rodziców, poznać swoje korzenie i zrozumieć wydarzenia ze swojego dzieciństwa. Podczas pobytu na wyspie Hallie ze zdumieniem przyjmuje wrogość miejscowych. Dopiero po kilku dniach dowiaduje się jaka jest tego przyczyna. pomału składa porozrzucane puzzle swojego życia. Kiedy zamieszkuje w domu odziedziczonym po matce, zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Hallie zauważa, że giną drobne przedmioty, słyszy dziecięce głosy, widzi ducha małej dziewczynki...
Poznając już samą notę od wydawcy, byłam bardzo ciekawa historii opisanej przez Wendy Webb.
Co skłania mężczyznę aby upozorować śmierć własną i dziecka i ukrywać się przed żoną? W tym przypadku jest to lęk przed nieznanym oraz obawa o zdrowie i życie córeczki. Hallie posiada wyjątkowy dar- widzi zmarłych. Od urodzenia bawi się z duchami zmarłych przodków. Z czasem niektóre z nich stają się niebezpieczne dla małej dziewczynki. Matka zajęta karierą nie dostrzega zagrożenia. Ojciec natomiast widzi je bardzo wyraźnie. Postanawia chronić swoje dziecko.
Ciekawiło mnie również jak zachowa się Hallie. Z dnia na dzień dowiaduje się, że jej życie składa się z samych kłamstw. W jednej chwili zyskuje i traci matkę a po kilku dniach umiera również ojciec. Nie zna swojej przeszłości, swoich przodków, swoich korzeni. Podążanie z nią zawiłymi ścieżkami historii i prawdy jest szalenie emocjonujące, odkrywcze. Jednocześnie karze zastanowić się nad tym jak wiedz o swoim pochodzeniu wpływa na nasze wybory i w konsekwencji na nasze życie.
Zaskoczeniem dla mnie była wyspa Grand manitou, na która można się dostać promem tylko dwa razy w tygodniu. Jest to staroświecka , zamknięta enklawa gdzie nie działają telefony komórkowe a mieszkańcy poruszają się zaprzęgami konnymi i bryczkami. Dodatkowo ulewy, gwałtowne sztormy, zadymki śnieżne to idealna sceneria dla tej powieści.
Język, styl, formuła książki Wendy Webb wyjątkowo przemawia do wyobraźni. Pozwoliła bardzo osobiście przeżywać czytane słowo. Razem z bohaterką współodczuwałam jej miłość, współczucie, strach i przerażenie. Z każdą kolejną strona włos jeżył się na głowie a na ciele pojawiała się "gęsia skórka". Jeszcze długo po lekturze oglądałam się przez ramię i zaglądałam w każdy kąt w poszukiwaniu zagubionych dusz.
Niewątpliwie dreszczyku emocji, smaku i wyrafinowania dodaje powieści posta Irys. Jest to starsza pani, która opiekuje się domem rodziny Hill i ich potomkami od dziesiątków lat. To ona opowiada Hallie dzieje jej rodu. Czyni to w bardzo szczególny sposób tworząc specyficzną, gęstą atmosferę metafizyki połączonej z grozą. Piorunująca mieszanka!!!
Wendy Webb miała ciekawy pomysł, zręcznie go wykorzystała tworząc ciekawą i intrygującą powieść.