Dla mojego pokolenia czyli osób po czterdziestce Drużyna A ma tylko jedno skojarzenie, z serialem z lat 80. Ma, a właściwie miała. Ostatnie kilka wieczorów spędziłem właśnie w towarzystwie Drużyny A, choć całkiem innej. Takim mianem określana jest grupa specjalna działająca w ramach Komendy Głównej Szwedzkiej Policji. Jej pełna nazwa brzmi „zespół do spraw przestępstw międzynarodowych”. Ta grupa policjantów to bohaterowie cyklu powieści Arne Dahla. Właśnie nakładem wydawnictwa Muza S.A. ukazał sie drugi tom z zakrojonego na kilka powieści cyklu. Zaczyna się od bestialskiego morderstwa na jednym z nowojorskich lotnisk. Potem jest już tylko szybciej, ostrzej i bardziej brutalnie. Tym złym jest amerykański zwyrodniały morderca. Porzuca on USA i w tajemniczych okolicznościach trafia właśnie do Szwecji. Tu zaczyna mordować. Morduje w sposób specyficzny, mający swoje korzenie w brutalnych metodach przesłuchań stosowanych przez siły specjalne podczas Wojny Wietnamskiej. Czy chłopaki i dziewczyna z Drużyny A ujma złoczyńcę? Nie zdradzę, musicie przeczytać sami. Przecież po to są kryminały. Jednak nie skandynawskie kryminały. Dla skandynawskich autorów barwna i niezwykle wciągająca fabuła jest jedynie pretekstem by zwrócić uwagę na negatywne procesy podgryzające od spodu te zamożne i szczęśliwe na pierwszy rzut oka społeczeństwa. O dziwo nie ma w tym żadnej nachalnej moralizatorki, nie ma utyskiwania. Jest diagnoza, daleka od obiegowej opinii o tych krajach. Bolesna diagnoza. Zacytuje fragment:
„…Cały naród musiał od tej pory myśleć o pieniądzach. Szwedzka dusza wypchana została po brzegi pogonią za pieniądzem, zostały tylko małe, malutkie otwory – a w nich nie starczyło oczywiście miejsca na nic dalekosiężnego, tylko na loterie, zakłady i telewizyjna sieczkę; miłość zastąpiły opery mydlane i porno z kablówki, potrzeby duchowna bieżąco zaspokojona gotowymi do spożycia produktami New Age…”
O słuszności tych obserwacji świadczy zresztą osoba autora czyli Jana Arnalda- Arne Dahl to pseudonim literacki cenionego literaturoznawcy krytyka teatralnego oraz redaktora pism poświęconych problematyce kulturalnych.
Takich fragmentów, krytycznych wobec ślepego konsumpcjonizmu można znaleźć kilka. Dają do myślenia, są przy tym na tyle sprytnie schowanych w akcji, a ta pędzi jak szalona, że nie rażą. Są również na tyle celne a przy tym krótkie, że przyswajamy je mimochodem. To w połączeniu z dużą dawką ironii i humoru (FBI- policja o budżecie równym PKB Szwecji) sprawia że czyta się to doskonale. Nie jest to jednak odmóżdzające czytadło. Policjanci z A TEAM są prawdziwi, mają swoje prywatne problemy, jeden jest ojcem chłopaka zaczynającego zgubną przygodę z narkotykami, inny przechodzi kryzys wieku średniego co powoduje komplikacje na linii męsko damskiej. Wszyscy płaca rachunek za nieuporządkowane życie policjanta, najczęściej ceną jest utrata lub brak rodziny. Ogólnie smutne jest życie policjanta, nawet gdy jest się policjantem z elity tej służby. Wstrząsające są przemyślenia i reakcje członków zespołu kiedy pada pomysł rozwiązania go, bo w Szwecji nie ma aż tak wielu międzynarodowych przestępstw.
Autor wykazał się pomysłowością i dobrym warsztatem dając nam czytelnikom szansę na kilka godzin mądrej rozrywki podczas lektury. Prawdziwi bohaterowie, wydarzenia które są prawdopodobne, wiele trafnych obserwacji. Szybko rozwijająca się fabuła. Czego potrzeba więcej. Książkę czyta się szybko i z prawdziwą przyjemnością.
Jeżeli jest coś do czego można by się doczepić to okładka, moim zdaniem koszmarna, raczej nie zwrócił bym na nią uwagi na księgarskiej półce. A tobie czytelniku na koniec dam radę, nim sięgniesz po „Złą krew” przeczytaj „Misterioso” czyli pierwszą powieść z cyklu, ja będę musiał zrobić to w odwrotnej kolejności. Drugą z niedogodności jest fakt, że tom trzeci „ Na szczyt góry” przyjdzie nam czekać aż do października 2011. Jeżeli autor jednak utrzyma poziom to z całą pewnością jest na co czekać.