Pani Katarzyna Zyskowska ma w swoim dorobku wiele książek, których recenzje i opinie, jakże pozytywne, zachęcają kolejnych czytelników. Od jakiegoś czasu na moim regale czeka „Nocami krzyczą sarny”, którą nie ukrywam, zakupiłam poprzez mnogość zachęcających recenzji. Pierwszą książką autorki, jaką miałam przyjemność przeczytać, jest „Alchemia”, której zapowiedź, gdy tylko zobaczyłam od razu przykuła moją uwagę ze względu na postać Marii Skłodowskiej-Curie, będącej główną bohaterką tejże książki.
Zaznaczyć należy fakt, że „Alchemia” nie jest biografią Marii Skłodowskiej-Curie, a powieścią inspirowaną jej życiorysem. To znaczy, że pomimo jak najwierniejszego oddania faktów, mamy tu również miejsce na fikcję literacką. Katarzyna Zyskowska w dwóch liniach czasowych przedstawia historię dwóch niespełnionych miłości naszej rodaczki. Jej pierwszą miłość oraz romans z Paulem Langevinem – oba mniej wspominane epizody w jej życiu, choć ten drugi, owego czasu, mocno wstrząsający życiem Paryża.
Autorka kreuje nam obrazy ale przede wszystkim emocje i uczucia, które towarzyszyły Marii. Sprawia, że zdejmuje z niej tą osłonę ponurej naukowczyni, a uświadamia, że w swojej niezwykłości, była zwykłą kobietą. Pokazuje, że też czuła, kochała i pragnęła być kochaną. Ukazanie jej uniesień, porywów serca, zawodów miłosnych sprawia, że wydaje nam się bliższa, bardziej ludzka. Między słowami oddaje również determinację i odwagę sięgania po własne marzenia w świecie zdominowanym przez mężczyzn, a ponadto siłę przyjaźni i oddanie przyjaciołom i rodzinie, ich gotowość do poświęceń.
Przyznam, że oczekiwałam po lekturze więcej. Może sprawiły to jakże wyborne opinie o poprzednich książkach autorki, których jeszcze nie miałam okazji czytać, a o których zachwyty sprawiły, że dość wysoko postawiłam poprzeczkę oczekiwań. A może, co uważam za bardziej prawdopodobne, czytając już biografię Marii, napisaną przez jej córkę Ewę, wydała mi się jedynie ułamkiem Marii jaką można poznać we wspomnianej lekturze. Historia przedstawiona w „Alchemii” na myśl, już od pierwszych stron, przywołała mi tą opowiedzianą przez Magdalenę Niedźwiedzką w książce „Maria Skłodowska-Curie. Geniusz i siła miłości”, która także zaczyna się od podobnej sceny.
Choć książka wspomina o wielu kwestiach z życia Marii, mam wrażenie, że niektórych z nich jedynie ledwie dotyka. Zabrakło mi jakże ważnego rozdziału w jej życiu – czasu spędzonego z mężem. Mam wrażenie, że ten wątek został za bardzo zepchnięty na dalszy plan. Czuję również niedosyt z powodu pominięcia ważnej części jej życia, jaki stanowił jej dorobek, sprawiający, że stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych kobiet na świecie.
Nie będę jednak umniejszała „Alchemii” tłem wcześniej czytanych książek. Uważam, że „Alchemia” Katarzyny Zyskowskiej to bardzo dobra książka, którą zdecydowanie warto przeczytać, mająca na celu wydobycie kobiecości oraz zwrócenie uwagi, że wciąż w Polsce za mało się o niej mówi. Mam nadzieję, że ta książka wzbudzi w Was pragnienie do bliższego poznania Marii Skłodowskiej-Curie i zapoznania się z innymi źródłami, z których można poznać pominiętą tutaj opowieść o jej dokonaniach i sile oraz dostarczy szerszego obrazu naszej rodaczki.