Pierwsze spotkanie było dziwne, żadne się go nie spodziewało. Liv poszła na most pomyśleć, lubiła to miejsce. Jednak kiedy zobaczyła Matta po drugiej stronie ulicy, za barierkami, wystarczyła chwila, aby pobiegła mu na ratunek, była pewna, że chce skoczyć. Nie patrząc na jadące samochody, biegła, aby zdążyć. Matt sam nie wiedział tak do końca, po co znalazł się na moście. Szukał chwili ukojenia, życie go przytłaczało. Niewierna żona, która najpierw go zdradziła, a teraz utrudnia mu kontakty z synem, niszczyła go. Tęsknił za maluchem, był wściekły na żonę, a jednocześnie wiedział, że nie może z nią prowadzić wojny, bo wtedy nie zobaczy synka wcale. Słysząc klaksony samochodów, spojrzał w stronę ulicy i zobaczył młodą kobietę biegnącą pomiędzy samochodami, bez wahania ruszył jej na pomoc.
Liv zauroczyła go prawie od początku, mimo że nie była w jego typie. Wyglądała okropnie, kolczyki wszędzie, zdecydowanie za wyzywający makijaż, dziwne ubranie, wtedy jeszcze nie wiedział, że to tylko przykrywka. Matt nie potrafił o niej zapomnieć, a kolejne spotkania utwierdzały go tylko w tym, że pozory potrafią bardzo mylić, a ta dziewczyna jest zupełnie inna, niż chce być postrzegania. Liv nie rozumiała, czego od niej chciał, on był z zupełnie innego świata, nie rozumiał jej codzienności. Dom, który wcale domu nie przypominał, okolica, po której strach było chodzić nocą, ojciec, który wiecznie był pijany i nic go nie obchodziło, a jednocześnie był jej jedyną rodziną. Dziewczyna, choć starała się ze wszystkich sił widzieć pozytywnie życie, coraz częściej nie dawała rady. Czy ta dwójka ma szansę na wspólną przyszłość? Czy żona Matta pozwoli mu spotykać się z synem? Czy Liv odnajdzie w sobie siłę, aby się wyrwać z otaczającej ją biedy? Czy jej ojciec zrozumie swoje zachowanie, przejrzy na oczy?
Historia opisana w książce zdecydowanie mi się spodobała. Podczas czytania wywołała wiele emocji, od złości, smutku, po radość, wybuchy śmiechu. To historia, która wielokrotnie mnie zaskoczyła, w szczególności na samym końcu.
Liv tylko z pozoru jest pyskata, niezależna, samowystarczalna. Tak naprawdę jest zupełnie inna, to życie zmusiło ją, aby udawała kogoś, kim nie jest. Chce odstraszać wyglądem, aby się nią nie zainteresował nikt ze środowiska, w jakim żyje, z mafii, która tam działa. Jest wściekła na ojca za jego pijaństwo, a jednocześnie nie potrafi go zostawić, kocha go, chroni go nawet za cenę własnego szczęścia. To dziewczyna, która wiele w życiu przeszła, którą bardzo polubiłam, której mocno kibicowałam.
Matta poznajemy w momencie, kiedy jego życie się wali. To wrażliwy mężczyzna, kochający ojciec, który nic złego nie zrobił, a jednocześnie nie może spotykać się z własnym synem, wtedy kiedy tylko by chciał. Stara się ogarnąć własne życie, zacząć wszystko od nowa, zakończyć małżeństwo, które nie miało szans na przetrwanie, to nie była pierwsza zdrada jego żony. Bardzo go polubiłam i to praktycznie od samego początku.
„Inna niż wszystkie” to już kolejna książka pani Katarzyny Mak, którą miałam przyjemność czytać i kolejna, która zdecydowanie skradła moje serce. To ciekawa, wciągająca, nieprzewidywalna historia, która wywołała we mnie wiele emocji. To bohaterowie, których polubiłam, którym mocno kibicowałam. Ze swojej strony z przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu -
https://anka8661.blogspot.com/2020/08/wydawnictwo-videograf-sa-ksiazka-pt.html