Artur Urbanowicz "INKUB".
W Jodoziorach dzieją się dziwne rzeczy. Panuje tu agresja, choroby, samobójstwa i w końcu morderstwa. Cała wioska jest przeklęta. Przeklęta, gdyż panuje nad nią Czarownica i jej osobisty demon - INKUB. Czarownica, która już jedną wioskę zniszczyła. I wciąż jej mało... Czarownica, ktora za wszelką cenę chce stworzyć nową. Żeby mogła w spokoju odejść. Chociaż spokój jest tu nieodpowiednim słowem. Bowiem zaprzedała swoją duszę samemu Diabłu. I Diabeł czeka na swoją zapłatę.
Akcja rozgrywa się w dwóch czasach. Rok 1971. Jodoziory. Wprowadza się tu starsza Pani Teresa Oś. To z jej przybyciem nad wioską zaczyna unosić się najprawdziwsze zło.
Rok 2016 także Jodoziory. Po prawie 40 latach od unicestwienia zła i zabicia Czarownicy, nad Jodoziorami znów pałęta się zło w czystej postaci. Podkomisarz Vytautas (dla przyjaciół Czesław), po krótkich problemach, dostaje zadanie ewakuacji wioski. Wraz z przyjacielem Mateuszem, zagłębiają się w sprawę i chcą doprowadzić ją do końca. Co wcale nie jest takie proste. Za dużo tu niewiadomych, za dużo zjawisk nadprzyrodzonych. Momentalnie ich wiara we wszystko, co obce staje się prawie że materialna. Vytautas jako jedyny zdaje się osobą, która za wszelką cenę chce powstrzymać zło i nową Czarownicę. Kim ona jest? To także nie jest tak proste. Jest wiele podejrzeń i zero konkretów. A aura wioski nie pomaga w podejmowaniu decyzji i analizowaniu poszlak.
Książka cudo. Wciągnęła mnie od pierwszej strony. Co prawda, nie było zbyt wiele momentów emanujących czystą grozą. Natomiast aura tajemniczości i niepewności trzymała do samego końca. I tu jest właśnie cały urok. Powieść napisana w sposób idealny. Wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. A choćby jaka jest różnica pomiędzy Wiedźmą A Czarownicą. Jest także opisana dość dokładnie sytuacja Salem i związanych z nim polowań na czarownice. Także wyjaśnienie, czym jest tytułowy INKUB.
Kolejny plus to właśnie opis zdarzeń z roku 1971 i 2016. Wszystko się pięknie układa w jedną całość. Nie miałam żadnego problemu w przeskokach czasowych. Wręcz przeciwnie. Chyba najbardziej ciekawiły mnie losy osób z wioski z 1971 roku. Kreowanie Teresy Oś jako Czarownicy także bardzo udane. I ta niepewność, kto przejął po niej pałeczkę. Byłam bardzo zdziwiona, gdyż całkiem inną osobę podejrzewałam. Ale to także na wielki plus.
Cenię w powieściach aurę tajemniczości. Aurę strachu. Jak widać, nie trzeba pisać krwawych powieści o potworach, by utrzymać poziom horroru.
INKUB to idealny przykład. To coś naprawdę wyjątkowego. Innego. Taka perełka w dzisiejszych czasach literackich. Pomimo objętości, taka mała cegiełka, czyta się mega szybko i przyjemnie. Ciężko się oderwać. Książka działa na wyobraźnię i nie pozwala skupić się na niczym innym.
Idealna pozycja dla lubiących dobry horror. Dla osób lubiących tematykę czarownic. Dla mnie gratka w świecie horroru.
Polecam każdego. A autor Artur Urbanowicz zostaje wpisany na moją osobistą listę ulubionych autorów. I z niecierpliwością będę czekać na jego kolejne książki.
W 100% zadowolenie z przeczytania. Chętnie będę wracać do tej pozycji!