Och wielkie mi smutki poczyniłeś drogi Znaku. Zupełnie nie spodziewałem się, że śmiejąc się z przygód grupy średnio rozgarniętych gołębi, nagle spróbujesz mnie indoktrynować, sugerując, że mewy są homoseksualne i jest to całkowicie normalne :) Ale po kolei...
Lubię komiksy. Nie wstydzę się tego faktu. Odkrywam je na nowo po wieloletniej przerwie. To dla mnie swoisty powrót do dzieciństwa. Pamiętam dobrze gdy lwią część skromnego kieszonkowego przeznaczałem na zakup "Gigantów" w dzielnicowym kiosku. Dla mnie komiks to "bezpieczne miejsce". To sobotni poranek z kakao i dobra zabawa. Potem przyszło mi dorosnąć, i powtarzając za apostołem Pawłem - "zaniechałem tego co dziecięce". Wszystko zmieniło się gdy otrzymałem do recenzji powieści graficzne Freda Fordhama, które polecam Wam z całego serca. Jeśli ich nie znacie, powinniście to nadrobić z wydawnictwem Jaguar. Za sprawą współpracy z tym wydawnictwem w moje ręce trafiły również komiksy przeznaczone dla młodszego odbiorcy, takie jak choćby przygody Batpiga - Świnki wysokich lotów. Uśmiałem się przednio i otworzyłem na absurdalne komiksy.
Odlotowe gołębie właśnie tego typu komiksem miały być. Zabawne, dość infantylne ze skupieniem raczej na wartkiej akcji, niż przesadnej staranności kreski. To, że jest to już czwarty tom z serii nie przeszkadza w tym aby się odnaleźć. Każdy kolejny dotyczy innego "śledztwa". Wszystko jest przystępne, szybkie i zabawne, aż... przestaje takim być.
Wybaczcie mi moją wrażliwość, jednak irytuje mnie ostatnio wciskanie wszędzie na siłę wątków LGBTQ+. Nie chodzi tu o brak tolerancji. Bardziej rozchodzi się o agresywną indoktrynację. Może na okładkach książek i komiksów należałoby dać jakąś tęczową naklejeczkę, żeby człowiek mógł się spodziewać tego co nieuchronnie się pojawi. Nikomu nie bronię tworzenia takich treści, ale konsument ma też prawo decydować, czy jest nimi zainteresowany, czy też nie.
Tak jak przejadł mi się Netflix m.in. z tego powodu i jakiś czas temu zrezygnowałem z subskrypcji, tak również zaczyna mnie męczyć pakowanie wątku LGBTQ+ wszędzie gdzie to jest możliwe. Chyba większość powstającej aktualnie młodzieżowej literatury musi "wspierać mniejszości". Dlatego wolę sięgać do starszych książek, które dostrzegały również inne problemy, o których warto pisać. Muszę się jednak przyznać, że zupełnie nie spodziewałem się pochwały homoseksualizmu w zabawnym (aby nie napisać głupkowatym) komiksie dla dzieci. Bo przecież normalnym jest, że mewy przedstawiają się gołębiom, że są żonami (smutne, że w ten sposób postrzegają trzon swojej tożsamości) i wspólnie wychowują pisklę.
Zniechęciłem się do "Odlotowych gołębi" i jakoś mniej ufnie będę sięgał po nowe komiksy. Może rozsądniej będzie trzymać się powieści graficznych.
Książka otrzymana z Klubu Recenzenta nakanapie.pl