Zygzakowata orbita recenzja

ILUZJA ŻYCIA

Autor: @mrocznestrony ·3 minuty
2022-12-05
1 komentarz
3 Polubienia
Na początku 2022 roku Wydawnictwo MAG zaprezentowało Czytelnikom kolejną powieść scence fiction z serii Artefakty. Serii tej, fanom fantastyki, raczej nie muszę przedstawiać. Od 2015 roku, kiedy to wyszedł pierwszy tom (notabene, była to również powieść Johna Brunnera), zdążyła urosnąć do rangi kultowej. Lubię tę serię i zawsze wyczekuję kolejnych tytułów. Zygzakowata orbita, swoim opisem mocno mnie zaintrygowała, choć, jak się miało wkrótce okazać, opis ten w niewielkim stopniu oddawał rozmach, z jakim została napisana ta powieść. John Brunner, gdy w 1969 roku, po raz pierwszy publikował tę powieść, miał konkretną, choć bardzo mroczną wizję roku 2014. 2014 minął dawno temu i choć sam obraz naszego świata mocno różni się od tego wykreowanego przez brytyjskiego Pisarza, to jednak pewne kwestie przewidział nadzwyczaj trafnie. Ale o tym za chwilę. Najpierw skupmy się może na fabule?

Fabuła z początku wydaje się mocno rozproszona między konkretnych bohaterów, którzy na tym pierwszym etapie nie mają ze sobą wiele wspólnego. W Nowym Jorku, gdzie rozgrywa się akcja Zygzakowatej orbity, panuje niespokojny czas. Konflikt rasowy trwa od dawna, ale jeszcze nigdy nie było tak blisko wojny. Część czarnych chce przejąć władzę, biali żywią coraz większą niechęć do czarnych, a wzajemne mniej lub bardziej racjonalne animozje, czy wręcz wrogość podsyca kartel handlujący bronią. Na trop dziwnych machinacji i ruchów tej potężnej korporacji wpada dziennikarz śledczy Matthew Flamen - facet stojący trochę pod ścianą, bowiem czuje, że jest na wylocie i potrzebuje naprawdę dużego newsa, aby utrzymać się na powierzchni. Flamen jednak, to niejedyny bohater tej opowieści, mamy jeszcze Lyle Clay - pytonessa, która jest swego rodzaju jasnowidzącą, jest też Jim Reedeth - lekarz psychiatra, w którym wciąż tlą się dawne ideały, a nie tylko bezduszny pragmatyzm, no i mamy też Harry'ego Madisona, czarnoskórego byłego żołnierza, który po tym jak zaczął zadawać niewygodne pytania, trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie wciąż jest przetrzymywany. To właśnie Reedeth, jako pierwszy okrywa, że w klinice mają zupełnie zdrowego faceta i dąży do jego zwolnienia. Każdy z tych bohaterów wydaje się opowiadać swoją własną historię, lecz z kolejnymi rozdziałami odkrywamy, że te historie, choć z pozoru niezależne, łączą się w jedną, a na końcu ich wspólnej drogi jest przyszłość całej ludzkości. I to od tych kilku osób zależy jaka ta przyszłość będzie.

Pogrążona w konfliktach rasowych Ameryka, miasta tworzące jakby odrębne mikropaństwa, polityka alienacji, rządy korporacji i komputery ustalające normy społeczne... John Brunner kreśli mroczną wizję przyszłości, w której do szpitala psychiatrycznego może trafić, każdy kto stara się myśleć samodzielnie; przyszłości, w której życie uzależnione jest od maszyn, a podziały społeczne są niczym czarna dziura wciągająca ludzkość w nicość alienacji, narkotyków i wszechobecnej wrogości. Taką wizję roku 2014 nakreślił John Brunner niemal pięć dekad wcześniej i choć Zygzakowata orbita znacznie odbiega od naszej rzeczywistości, nie można się oprzeć wrażeniu, że Autor dość trafnie domyślił się kierunku, w którym zacznie zmierzać ludzkość. Źle tylko oszacował czas, w którym dobrze nam znany świat przemieni się w coś obcego i nienaturalnego.

John Brunner przewidział pogrążające się w marazmie i zobojętnieniu społeczeństwo, któremu zwyczajnie się już nie chce, które na niezbyt fajną rzeczywistość reaguje przerażająco biernie, pasywnie, apatycznie. W świecie Brunnera ludzie wolą rozmawiać przez tak zwaną komsieć, niż spotykać się w cztery oczy, a samoizolacja jest wręcz modna i pożądana, bo bezpieczna. Skądś to znamy, prawda? Pisarz, choć tworzył tę powieść na długo przed rewolucją cyfrową i komunikacyjną, doskonale wyczuł, że rozwój techniki, to duże zagrożenia dla chociażby relacji międzyludzkich, swobody myślenia, czy wyrażania własnych poglądów. Tu znowu można odwołać się do naszej rzeczywistości, którą rządzą krótkie i przelotne porywy masowo produkowane przez media tradycyjne i roznoszone poprzez te społecznościowe. Brunner niestety, nie przewidział tych ostatnich, ale mechanizm jaki obraca współczesne tryby rozkminił bezbłędnie.

Zygzakowata orbita nie jest lekturą lekką. Potrzebowałem dłuższej chwili, aby wgryźć się w fabułę i kolejnej, aby przyzwyczaić się do specyficznej terminologii. Potem jednak nie mogłem się już oderwać. To bardzo dobrze napisane scence fiction, stworzone przez wizjonera, który przeskoczył swoją epokę i stworzył świetną powieść o iluzji życia i wszelkich konsekwencji z tym związanych. Zygzakowata orbita, choć prezentuje raczej niezbyt miłą wizję przyszłości, daje jednak nadzieję, a Brunner przekonuje, że przyszłość zależy od naszych decyzji. Pytanie pozostaje jedno i jest wciąż aktualne: czy te decyzje będą mądre, czy głupie? Książka zdecydowanie skłania i do refleksji, i do myślenia. Polecam. 👍

© by MROCZNE STRONY | 2022

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-12-04
× 3 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Zygzakowata orbita
2 wydania
Zygzakowata orbita
John Brunner
6.5/10
Seria: Artefakty

Matthew Flamen, ostatni ze śledczych dziennikarzy rozpaczliwie poszukuje wielkiej sensacji Jeśli jej nie znajdzie, straci widzów i pracę. Możliwości nie brakuje: kartel Gottschalków wywołuje niepokoj...

Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · około 2 lata temu
Świetna recenzja i ciekawa książka, też lubię tę serię.
Zygzakowata orbita
2 wydania
Zygzakowata orbita
John Brunner
6.5/10
Seria: Artefakty
Matthew Flamen, ostatni ze śledczych dziennikarzy rozpaczliwie poszukuje wielkiej sensacji Jeśli jej nie znajdzie, straci widzów i pracę. Możliwości nie brakuje: kartel Gottschalków wywołuje niepokoj...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @mrocznestrony

Wieża jaskółki
WYDAWNICZE FAUX PAS, CZYLI CO MNIE BOLI W WIEDŹMINIE

Postaram się, aby było w miarę krótko, bo: raz, że mamy okres poświąteczny – czytaj: bardziej leniwy, a dwa – nie jest to powieść, której chciałbym poświęcić jakoś szcze...

Recenzja książki Wieża jaskółki
Metempsychoza
GARNKI Z KAMBODŻY I "METEMPSYCHOZA" CZYLI JAK WCISNĄĆ CZYTELNIKOWI LITERACKI KIT

Łooo matko elektryczna, ale to było złe! Naprawdę złe, choć sądziłem, że po wyjątkowo słabej drugiej części cyklu "Kronika Akaszy" trzecia nieco odbije się od dna. Niest...

Recenzja książki Metempsychoza

Nowe recenzje

Zupełnie sama
Samotność pośród ludzi
@angela_czyta_:

Obserwując życie nie tylko tych znanych i sławnych,ale i naszych znajomych natykamy się na idealne stories, piękny feed...

Recenzja książki Zupełnie sama
Marzenia z brązu
Marzenia z brązu
@Malwi:

Czytając "Marzenia z brązu", miałam wrażenie, że otworzyłam pudełko pięknie zapakowanej czekolady, tylko po to, by odkr...

Recenzja książki Marzenia z brązu
Michael
On jest bogiem
@kd.mybooknow:

“Nie walczyła, nie protestowała i nie prosiła, by przestał, choć jej zmęczony organizm rozpaczliwie wołał o odpoczynek....

Recenzja książki Michael
© 2007 - 2025 nakanapie.pl