Nowy Jork to miasto, które nigdy nie śpi. W tej dużej aglomeracji Cleo i Frank spotkali się, w windzie wychodzą z imprezy ich wspólnego przyjaciela. Pierwsze spotkanie pełne odwagi i fascynacji zapoczątkowało ich wspólne życie w mieście wielu możliwości.
„Kleopatra i Frankenstein" Coco Mellors to pięknie napisany debiut, w której na kartkach stron buzują emocje bohaterów i ożywa wielomilionowe miasto.
Zaskoczyło mnie to, jak wielu jest istotnych bohaterów w pierwszej powieści Coco Mellors. Zakładałam, że to będzie historia skupiająca się głównie na Cleo i Franka, tymczasem często stanowią tylko punkt odniesienia do historii innych nowojorczyków z ich bliskiego grona przyjaciół i rodziny. Dalej ważna jest relacja i związek pomiędzy tą dwójką, ale czytelnik nie spogląda na niego zawsze z ich perspektywy. W kreacjach bohaterów jest trochę stereotypu i klisz, a także przerysowania, ale jest to samoświadomy zabieg, który autorka wykorzystuje do wprowadzenia ironii i czarnego humoru,
Franka i Cleo dzieli dwadzieścia lat różnicy. Ona jest wrażliwą artystką z wielkimi marzeniami. On pracoholikiem z ambicjami i problemem alkoholowym. Oboje chowają swoje demony w szafie zdała od widoku i wiedzy innych. Pod tym względem oszukują też samych siebie.
Najbardziej twardo stopującą po ziemi postacią okazuje się Eleonora. Reszta z otoczenia głównych bohaterów żyje iluzjami i marzeniami. Prowadzą ekstrawagancki tryb życia, podejmują irracjonalne i niedojrzałe decyzje, które dotykają także ich bliskich. Jednak jak się okazuje, jest to tylko fasada, która pęka, gdy tylko konfrontują się z problemami życia codziennego. Autorka tylko w przypadku tytułowych bohaterów skupiła się na aspekcie psychologicznym. Na resztę postaci spogląda z perspektywy społeczno-kulturowej. Bohaterowie wykreowani przez Coco Mellors nie są idealni. Popełniają błędy i trudno ich polubić, nie zmienia to faktu, że byłam ciekawa ich losu.
Brak i tęsknota połączone w jedno. Im bardziej ci czegoś brakuje, tym bardziej tego chcesz.
„Kleopatra i Frankenstein" to książka, która mnie nie zachwyciła fabularnej, a językowej. Coco Mellors udaje się połączyć piękne, wysublimowane metafory z obscenicznym i często wulgarnym językiem. Ani na moment to się ze sobą nie gryzie, ponieważ ta książka zbudowana jest na kontrastach. Co od początku przykuło moją uwagę, to tytuł. Zastanawiałam się, czy odnosi się do tylko do imion głównych bohaterów, czy kryje się za nim coś więcej. Może nawet zapożycza coś od ich bardziej popularnych odpowiedników. Stosunkowo odniesienie do Kleopatry i Frankensteina padają szybko w książce, ale większego znaczenia nabierają dopiero z rozwojem fabuły.
Autorka w poszczególnych rozdziałach przedstawia tylko wycinek życia bohaterów. Fabuła nie jest ciągła, a fragmentaryczna, jednak udaje jej się uchwycić kalejdoskop różnych emocji i zaangażować czytelnika w życie bohaterów. Poza romantycznymi związkami pochyla się nad problemem uzależnień, marzeń, ambicji i skomplikowanych relacji rodzinnych. Interesujące jest to, że powyższe wątki nie dotykają jednej postaci, a kilku, przez co autorka ukazuje różne ich perspektywy. Pozwala na nie spojrzeć na zasadzie lustrzanych odbić. Nie jest to jednak od początku oczywiste przez kompozycje książki. W „Kleopatra i Frankenstein" Coco Mellors występują dwie różne narracje,
„Kleopatra i Frankenstein" Coco Mellors to całkiem udany debiut, choć trudno nie odnieść wrażenia, że czytelnik, pochylając się nad tą powieścią doświadcza przerostu formy nad treścią. Świat nie jest czarno-biały, ale autorce udało się uchwycić w interesujący sposób różne momenty z życia bohaterów. Ponury realizm tej książki jest wciągający i angażujący. „Kleopatra i Frankenstein" ta nie jest debiut pozbawiony wad, ale dzięki warsztatowi autorki czyta się go bardzo dobrze. To historia wielu sprzeczności i niejednoznaczności. Zakończenie jest bardzo satysfakcjonujące. Mam nieodparte wrażenie, że ta książka będzie tylko z upływem czasu zyskiwać.