„Wkrótce zrozumiała, że sekret jej butiku tkwi nie w kapeluszach, lecz w niej samej. […] Pamiętała przy tym, żeby się zbyt często nie pokazywać (klientka poznana to klientka stracona – powtarzała sobie w duchu) i zachowywać dystans. Niektóre panie zabiegały o jej przyjaźń, zapraszały ją na herbatę do swoich rezydencji. Nie potrzebowała ich przyjaźni. Nie potrzebowała sympatii ani towarzystwa bogatych, pustych w środku kobiet. Samotność leżała w jej naturze, co było złe (wiedziała o tym). Powoli jej twarde, dumne serce opancerzało się coraz skuteczniej. Zamierzała zestarzeć się w samotności.
Tak wtedy myślała. Chciała by u źródeł jej życiowego sukcesu legła pogarda dla uczuć i niemal całkowita duchowa samotność – walczyła o to wytrwale, omijając niebezpieczne rafy emocji.” S.86-87
Któż z nas nie słyszał o Coco Chanel – słynnej projektantce mody, która zrewolucjonizowała ubiór kobiety. Stworzyła również słynne po dzisiejszy dzień perfumy. Jednak nie wielu z nas wie, kim była Coco naprawdę.
Coco Chanel właściwie Gabrielle Bonheur Chanel urodziła się 19 sierpnia 1883 roku w małym francuskim miasteczku Samur. Była drugą nieślubną córką Alberta Chanel oraz Jeanne Devolle. Po jej urodzeniu rodzice pobrali się. Przyszła słynna projektantka miała jeszcze pięcioro rodzeństwa. Matka jej zmarła w 1895 roku, a wkrótce potem ojciec zostawił dzieci. Dziewczynki wychowywały się sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne w Aubazine. Gdy tylko mogła opuścić zakon wraz ze swoją siostrą Antoinette udały się do Paryża. Początkowo pracowały u pani Desboutin. Potem Coco otworzyła swój własny sklep z kapeluszami. Szybko zrozumiała, że same kapelusze to nie wszystko co pragnie dać kobietą i poszerzyła swoją działalność do projektowania ubrań. Jej sklepy rozrosły się do większych rozmiarów i powstały nowe m.in. w Hiszpanii.
„Tak więc na początku 1918 roku Coco zatrudniała trzysta kobiet. Trzysta! Połowa z nich szyła, pięćdziesiąt obsługiwało księgowość, pięćdziesiąt zajmowało się importem tkanin, a reszta słuchała.” (obsługiwała klientki) s. 106
A przecież to dopiero początek jej kariery.
Bohaterkę poznajemy w dniu jej śmierci. Przeczuwa, że dzisiaj ktoś ją zastrzeli, gdy będzie wychodzić ze swojego pokoju w paryskim hotelu. Wspomina swoje życie i podsumowuje je.
„Jestem sama. Sama i zagubiona, z zapowiedzią czegoś nieodwracalnego zapisaną w dygocącym ciele. Chcąc uciec przed samotnością i potwornym strachem, chętnie zadzwoniłabym do dzieci i obsypała kosztownymi upominkami wnuki. Gdyby je miała. Ale nie ma ani dzieci, ani wnuków, ani męża, ani kochanków, ani prawdziwych przyjaciół, którzy dotrzymywaliby jej towarzystwa.” S.10
Cóż – po lekturze książki „Coco” nie dziwię się, że projektantka była samotna. Ona nie potrafiła obdarzyć drugiej osoby prawdziwą miłością. No, może w jej życiu był tylko jeden mężczyzna, którego kochała, ale zrozumiała to wtedy gdy nagle zniknął z jej życia. Wtedy żałowała, że nie obdarzyła go potomkiem, którego pragnął. Dziwiło mnie jej podejście do posiadania dziecka. Nie chciała być „macicą”, nie interesowały ją dzieci i nie cieszyła ciąża u jej przyjaciółek. Odniosłam wrażenie, że wręcz drwiła z nich gdy któraś się zakochała, chciała być ze swoim mężczyzną lub mieć z nim dziecko. Nawet gdy jej siostra poroniła to porównała stratę dziecka do nieudanej sukienki – Gdy jedna sukienka się nie uda – szyję drugą. Taka już była.
Po drugie uwielbiała dyrygować innymi, podporządkowywać ich sobie. Dlatego wiele osób odwróciło się od niej i zamiast zyskiwać przyjaciół, zyskała wielu wrogów.
Autorka przedstawiła Coco nie tylko jako ikonę mody. Poznajemy ją taką jaka była naprawdę. To psychologiczny portret słynnej kobiety. Dowiadujemy się wiele o czasach w jakich przyszło jej żyć, o tym jak walczyła o to by zmienić panującą modę. Widzimy ją jako kobietę biznesu, kochankę i samotną kobietę.
„Coco” to nie tylko książka typowo biograficzna, to również powieść o poszukiwaniu miłości, sensie życia i skutkach niewłaściwych decyzji. Nie zawsze sława, pieniądze i znane towarzystwo zapewnią nam w przyszłości miłość, opiekę bliskich i zrozumienie.
Coco Chanel nie jest przecież jedyną osobą, która przypłaciła sławę – samotnością. Ostatnio często dowiadujemy się o samobójstwach słynnych osób, znanych nam z pierwszych stron gazet. Myślę, że Coco była też bliska obłędu, widziała jakieś osoby chodzące po jej domu, które potem szukała nawet wewnątrz fortepianu, czy chodzące po domu roje owadów. Tylko pomoc w tym momencie jej kochanka Erniego uchroniła ją od samobójstwa.
Książkę polecam wszystkim, którzy lubią czytać biografie innych osób, interesują się trochę modą i jej historią Powieść napisana jest fajnym językiem, czyta się ją szybko i bardzo przyjemnie. Polecam !!!