Jestem zaskoczona tą pozycją. Aż mnie zatkało i trudno jest mi sięgnąć po pióro. A już napisać kilka słów to nie lada wyzwanie. Sama nie wiem, co sądzę o tej lekturze. Dziwna i nowatorska, zdecydowanie ekscentryczna, ale swym przekazem wiele mądrego stara się nam uzmysłowić. Akcja minimalistyczna i skąpa, zakreślona w małym mieszkaniu, przy obecności dwóch obcych sobie osób. Dwie osoby, jedna noc. Ona – młoda studentka, on – znacznie starszy od niej Profesor. Przypadkowe spotkanie zwieńczone wspólnie spędzoną nocą. I nocna zabawa metaforycznym mówionym słowem. Bohaterowie bardzo odważnie i umiejętnie bawią się językiem, nadają mu szczypty pikanterii i sarkazmu. Igrają ze słowem jak z niebezpiecznym ogniem, strach myśleć, jaki może być efekt nieposkromionych i wyolbrzymionych chęci. A między nimi delikatnie wibruje oddech śmierci, niewidoczny, ale zdecydowanie odczuwalny i słyszany. Tym bardziej, że ten trudny temat jest przez nich wywołany i szeroko dyskutowany.
Do niewidzenia, do niejutra to na wskroś wysublimowany obraz luźnych relacji damsko-męskich, naznaczony ostrożnością i niepewnością. To historia bólu i traumy, lęku i strachu przed dniem następnym. Miłość też przenika z tej relacji, ale nie w takiej okrasie, do jakiej już się przyzwyczailiśmy. Inne odcienie i barwy uczuć autorka wydobywa na powierzchnię i się nimi ulotnie zabawia. Mamy też obraz grzeszących ciał, splątanych nieokiełznanym pożądaniem i namiętnością.
Pierwsze skrzypce w tej opowieści nie stanowi opowiedziana bardzo skąpa historia, ale to, jak ona została opowiedziana. Jakiej formy autorka użyła, jak się zabawiała i manipulowała językiem, jakie środki stylistyczne stosowała. To jest wartość tej lektury. To na niej należy się skupić. Fabuła stanowi tylko tło do słownych potyczek całkiem obcych sobie bohaterów. Jednym słowem „gra słów” to kwintesencja tej opowieści. Chwilami smaczna i intrygująca, czasami denerwująca i zbyt wysublimowana.
Nie jest to łatwa lektura, na jeden wieczór. Nią trzeba się powoli delektować i przyswajać sobie. Już sam fakt, że czyta się powoli i dość trudno, za tym przemawia. Czy tak książka zrobiła na mnie wrażenie? Na pewno mnie zaskoczyła, zwłaszcza formą przekazu i stylem, ale byłam przygotowana ne większe emocje i przeżycia. Czy to otrzymałam? Niezupełnie. Euforii nie odczuwałam, moje emocje zostały wzięte w ryzy i autorka nie pozwoliła im na dłużej we mnie zagościć.
Czy jest godna uwagi? Na pewno jest zdecydowanie odmienna od lektur, które czytam codziennie. Nietuzinkowa. Inna. Uszczypliwa. Skłaniająca do refleksji. Co świadczy o jej odmienności? Przekonaj się sam …