„Bagno” to już piąty tom przygód Igora Brudnego w roli detektywa. Przemysław Piotrowski to były dziennikarz sportowy, a potem śledczy w „Gazecie Lubuskiej”. Jako pisarz zadebiutował w 2015 roku thrillerem historycznym „Kod Himmlera”.
Igor Brudny i jego partnerka Julia Zawadzka nie zdążyli dobrze otrząsnąć się z ostatnich wydarzeń, a na tapecie pojawia się kolejna sprawa do rozwiązania. I to nie byle jaka, bo w jakiś sposób związana z przeszłością detektywa. Rozpoczyna się od audycji radiowej, w której pewien człowiek, który sam siebie nazywa Sędzią, zdradza swój plan rozliczenia osób pozostających u władzy i z nimi blisko związanych z ich grzechów i przewinień. Nie zostaje wzięty na poważnie, do czasu, kiedy w Internecie pojawia się transmisja, w trakcie której ten sam Sędzia w katowskim kapturze torturuje swoją pierwszą ofiarę. Księdza, który w latach, kiedy Brudny przebywał w sierocińcu sióstr Hieronimek, był tam częstym gościem. Sędzia wyjawia na wizji wszystkie przewinienia ofiary i prosi społeczeństwo o wydanie wyroku. Podobnie postępuje z kolejnymi ofiarami, ludźmi, którzy mają na sumieniu wiele ludzkich istnień. Brudny nie pali się do prowadzenia tego śledztwa, głównie dlatego, że w skrytości ducha kibicuje Sędziemu, jednak otrzymuje propozycję od pewnego wysoko postawionego człowieka, której nie może zignorować. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Czy Igor i Julia dotrą do Sędziego, zanim kat pozbawi życia wszystkich, których ma na liście?
Mam nieco mieszane odczucia po przeczytaniu kolejnego tomu cyklu o Igorze Brudnym. Z jednej strony powieść trzyma poziom poprzednich. Jest tak samo brutalnie, krwawo i dosadnie. Autor nie szczędzi czytelnikom szczegółów popełnianych przez Sędziego zbrodni, a Igor Brudny pozostaje tym samym człowiekiem. Nieco zblazowanym, jednak bardzo skutecznym detektywem. Książka wciąga niemiłosiernie i naprawdę ciężko ją odłożyć, w tej kwestii też nic się nie zmienia. Ale.. i tu mam jedną uwagę, jest trochę przegadana, jeśli chodzi o politykę. Za dużo w tej książce prawdziwych zdarzeń z polskiej sceny politycznej i nie tylko. Mam wrażenie, że zostały tu poruszone prawie wszystkie kwestie, które bulwersowały opinię publiczną w ostatnich latach. I mimo że całość wypada ciekawie, nadmiar polityki może męczyć. Można odnieść wrażenie, że nie Igor Brudny, czy nawet postać Sędziego, chociaż wyrazista, są głównymi bohaterami powieści, a jest nią aktualna sytuacja na scenie politycznej Polski. Prawie 1:1 wzięta ze znanej nam rzeczywistości. I chociaż autor zaznacza, że podobieństwo bohaterów do rzeczywistych postaci z polskiej sceny polityczno-kościelnej jest przypadkowe, jest uderzające. Z łatwością można rozpoznać, na kim wzorowana jest dana postać. Ja się w politykę nie mieszam i nie byłam w stanie rozpoznać wszystkich, ale nawet takiemu laikowi w tej dziedzinie jak ja udało się przypasować do kilku postaci odpowiednie nazwiska. Nie jest to właściwie zarzut, bo widać, że autor jest doskonałym obserwatorem, a jego odbiór zastanej rzeczywistości i jego spostrzeżenia są trafne i zmuszają do przemyśleń. Jeśli jeszcze ktoś nie wie, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami wielkiej polityki, do której zwykłe „szaraki” nie mają dostępu, w książce otrzyma tę wiedzę podaną w przystępny sposób i w pigułce. A przy tym ma szansę trochę pogłówkować nad rozwiązaniem sprawy tajemniczego Sędziego.
No właśnie, jeśli o ową sprawę chodzi, kiedy ujawniona została tożsamość kata, który wziął sprawy w swoje ręce i zaczął wymierzać sprawiedliwość, przeżyłam niemały szok. Dlatego, że Sędzią okazała się być osoba, którą jako pierwszą wskazałam na to stanowisko praktycznie na samym początku, jak tylko po raz pierwszy została w powieści wspomniana. I to był dla mnie cios. Bo to nie mogło być aż tak proste, a właśnie takie było. Nie znałam wprawdzie motywacji owego człowieka, nie wiedziałam, dlaczego wybrał te konkretne osoby i co go łączyło z tymi, za których się mścił. Ciekawie było odkrywać jego tajemnice, a przy okazji przyglądać się, jak Brudny miota się między swoją powinnością, a tym, że właściwie cieszy się, że ktoś w końcu zabrał się za nietykalnych ludzi i wymierza sprawiedliwość na własną rękę. Podobne dylematy ma czytelnik, chociaż nie jest bezpośrednio związany ze sprawą, w przeciwieństwie do Brudnego. Jednak i ogół społeczeństwa, któremu przed wymierzeniem ostatecznej kary głos oddaje Sędzia ma swoje zdanie w poruszanych kwestiach. Powiem tak, ciężko jest tym razem nie kibicować sprawcy. Chociaż jest brutalny i okrutnie traktuje swoje ofiary, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że czyni dobrze. Bo robi to, na co wymiaru sprawiedliwości od lat nie było stać. Nie tylko obnaża wysoko postawione persony przed zwykłymi ludźmi, nie tylko kończy w ten sposób karierę polityczną wielu osób, nie tylko przemawia głosem ludu, ale przede wszystkim daje ludziom nadzieję, że sprawiedliwość dopadnie każdego, a rodzinom, które w wyniku przekrętów rządzących straciły swoich bliskich, pozwala w końcu zaznać spokoju.
Mimo że polityka w powieściach nie jest moim ulubionym wątkiem, szczególnie ta tak bardzo podobna do naszego krajowego bagienka, nadal pozostaję fanką Igora Brudnego i prowadzonych przez niego śledztw. Bo on sam to postać nietuzinkowa, której działania obserwuje się za każdym razem z rosnącym zainteresowaniem. Mam nadzieję, że zasłużony urlop, na który wysłał Igora autor nie okaże się zbyt długi i już niedługo będzie można cieszyć się kolejnym tomem jego przygód. Polecam i czekam na więcej.
We współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.