Wydawnictwa jak każdego roku zasypują czytelników świątecznymi tytułami i tak sobie pomyślałam, że gdybym chciała wszystkie przeczytać to z pewnością zastałaby mnie Wielkanoc. Kiedyś mnie to irytowało, że wszyscy muszą pisać ckliwie, ciepło i koniecznie ze szczęśliwym zakończeniem. Chyba dojrzałam i się zestarzałam, bo z ogromną przyjemnością sięgam po świąteczne lektury. Boże Narodzenie jest specyficzne, rodzinne i na samą myśl o świętach robi mi się cieplej na sercu. To chyba rzeczywiście jedyny dzień w roku, w którym milkną wszelkie spory ( pomijając polityków oczywiście). Fajnie jest w ferworze gotowania, sprzątania i pieczenia przysiąść sobie na chwilę z optymistyczną lekturą, która jeszcze bardzie nastraja na święta. Grudzień to mój ulubiony miesiąc w roku i chociaż nie pamiętam już białych świąt to chociaż mam okazję poczytać o śniegu w książkach.
Sięgnęłam po najnowszą propozycję Klaudii Bianek, bo jak zwykle urzekła mnie okładka. Jako miłośniczka i posiadaczka siedmiu futrzastych i mruczących czworonogów nie mogłam przejść obok tej pozycji obojętnie. Moje wszystkie chłopaki są ze schroniska, a najstarsza siedemnastoletnia Dasza została zabrana z wiejskiej stodoły. Wszystkie zostały uratowane przed schroniskiem i chociaż czasami mam ochotę je udusić i wystawić za balkon to nie żałuję naszego wyboru. Mój mąż mówi, że wszystkich kotów nie uratuję, ale chociaż paru mogę zapewnić lepszy byt i ciepły kąt.
Klaudia Bianek zabiera nas do Zielonego Zakątka - gospodarstwa agroturystycznego, które prowadzi małżeństwo Troczów. Małżeństwo lata młodości ma już za sobą, a ich jedyna córka wyjechała do Londynu. W prowadzeniu gospodarstwa właścicielom pomagają: Marcelina, Hania i Kajetan. Młodzi ludzie są zaangażowani w swoją pracę i czują się tutaj jak w domu. To pełni pasji i wrażliwości młodzi ludzie.
Marcelina mieszka z matka i wiecznie sprawiającym kłopoty młodszym bratem. Jest też posiadaczką dwóch niesfornych kotów, które znalazła w stodole Zielonego Zakątka i pokochała całym sercem. Jest gotowa zrobić dla nich wszystko, a w obliczu pojawiającej się choroby staje dosłownie na rzęsach i nie szczędzi ostatnich pieniędzy, aby pomóc Promyczkowi.
Hania mieszka z niepełnosprawnym ojcem. Swoje życie dzieli na pracę i opiekę nad tatą, który po śmierci matki jest dla niej jedyną rodziną. To miła i nieśmiała dziewczyna, która polubiłam od pierwszej strony.
Jest i Kajetan, pełen empatii młody człowiek, który od lat skrycie kocha się w Hani, ale nie ma odwagi wyznać jej co czuje z obawy przed odrzuceniem.
Losy naszych bohaterów przeplatają się w Zielonym Zakątku od 1 do 24 grudnia. Promyczek na święta jest jak kalendarz adwentowy, który miałam zamiar sobie dawkować i czytać rozdział każdego dnia grudnia. Niestety postanowienia sobie, a zachłanność czytelnicza sobie. Niestety nie wytrzymałam i przeczytałam książkę w ciągu dwóch dni, bo ta książka była najzwyczajniej dobra. Mądra, ciepła, romantyczna i skrząca się śniegiem. Czas płynie tutaj powoli, pachnie choinką i lasem, uszkami i grzybami. Są dobrzy ludzie i zwierzęta: Promyczek, który zmaga się z ciężka chorobą i Dropsik, który chociaż psoci to tęskni za bratem Jest emocjonalnie i wzruszająco. Jest zwyczajnie i swojsko.
Promyczek na święta to książka idealna, która wciąga od pierwszej strony. To idealna lektura na świąteczny wieczór, w której akcja chociaż toczy się nieśpiesznie to sprawia, że czujemy się jak w siebie. Mnie ta książka oczarowała i nie ukrywam, że nie zabrakło też łez. To książka zarówno dla miłośników romantycznych opowieści jak i tych, dla których los zwierząt nie jest obojętny. To książka o dobrych ludziach, których nie brakuje obok nas, o miłości, tęsknocie i niepewności w obliczu choroby. Grudzień to czas cudów i tych cudów nie zabrakło w najnowszej książce Klaudii Bianek. Jeśli jeszcze nie czytaliście Promyczka na święta to zróbcie to koniecznie i z pewnością nie pożałujecie swojego wyboru. Zróbcie to jednak po wielkich przygotowaniach, bo książka tak wciąga, że zapomnicie o bożym świecie.
Polecam serdecznie!!!
Ten Promyczek na okładce wygląda zupełnie jak mój Benedykt, który tez ostatnio niedomaga:(