Kto nie pamięta (to niech się do tego nie przyznaje, jeśli twierdzi, że literatura sensacyjna i thrillery nie są mu obce) tych dwóch słów wypowiadanych w książce. Moja pierwsza książka z tego gatunku, nieprzespana noc i nowa fascynacja. Potem były Psy wojny, Czysta robota, Akta Odessy i inne. Potem doszedł Ludlum, Forbes ale jak to się mówi "pierwsza miłość nie rdzewieje", jak tylko widzę coś tego pana to ciężko mi się powstrzymać. Tym razem na hasło Ici Cobra padła odpowiedź, która z pewnością was zaskoczy Ici Barack.
Czym sobie zasłużył autor na taką atencję? Zafascynowała mnie ta jego szczegółowość opisu planów, kompletność i komplementarność całego pomysłu, ale i improwizacja gdy plan zawiedzie w jakimś momencie też jest mocną stroną opowieści. Historie są dzięki temu realistyczne i choć akurat ta mało prawdopodobna, to chciałoby się żeby może ktoś odważył się na taką akcję. Postacie są też mocną stroną. To nie niezniszczalni i nietrafialni supermeni, ale zwykli choć niezwykle inteligentni i przebiegli ludzie. Ludzie mający wady, słabości i artretyzm. Akcja, umiejętność stopniowania napięcia, zazębianie się poszczególnych elementów, warsztat, po prostu sięgając wiesz, że się nie zawiedziesz.
Wojna genialnego i przenikliwego umysłu stratega z psychopatyczną i brutalną przebiegłością mafioza. Nie ma miejsca na litość, nie ma brania jeńców, nie ma miejsca na chwałę, wojna totalna, wojna na wyniszczenie. Nie ma bohaterów, są tylko ci, którzy walczą po stronie prawa, ale poza jego granicami i ci, którzy zarabiają na nieszczęściu innych, wykorzystując prawo na swoją korzyść. Czy to da się wygrać, kto okaże się największym tchórzem, kto tak naprawdę jest zdrajcą? Trudne pytania na które nie ma odpowiedzi.
Niestety zawiodło zakończenie i to bardzo. Po fajerwerkach jakie serwuje nam cała książka, końcówka jest bezbarwna i taka dość bezsensowna, zaprzeczająca pozostałej treści. Mówi się, że koniec wieńczy dzieło, dlatego ta pozycja dziełem nie jest.
Dam 7/10, za doskonały plan, za nieprzeciętnych zwykłych śmiertelników, gdyby nie zakończenie to z pewnością książka zasługiwała by na dużo więcej. Dzień Szakala to nie jest, ale bardzo dobrze to się czyta.