Jest ich dwóch. Jeden to raczej mało znany James Newell Osterberg, czarujący erudyta, człowiek szarmancki, grzeczny i bardzo przyjazny. Kiedy był licealistą wróżono mu karierę polityczną, był pupilem nauczycieli. Cenili go za szerokie słownictwo, dar formułowania myśli i olbrzymią inteligencję. Drugiego znają wszyscy zainteresowani szerokorozumiana muzyką rozrywkową. Na jego twórczość powoływali się Johnny Rotten z Sex Pistols, Brian James z The Damned. To przy akompaniamencie jego muzyki założyciel i lider Joy Division Ian Curtus 18 maja 1980 roku założył sobie pętle na szyje i opuścił nasz świat. Kilka lat później kolejny szaleniec Kurt Cobain legenda sceny Grunge twierdził, że płyty jego zespołu The Stooges to najlepsza muzyka w historii ludzkości. Tym kimś jest oczywiście jeden z największych szaleńców rock’n’rola, Ojciec Chrzestny Punka, pacjent szpitali psychiatrycznych, skończony ćpun ale i sceniczne zwierze Iggy Pop. Jest ich dwóch ale mają do dyspozycji tylko jedno ciało. Czy mówimy o schizofrenii, o rozpadzie osobowości, o finezyjnej masce nadwrażliwca czy o celowej kreacji która wyrwała się spod kontroli?
Wstrząsająca opowieść pióra Paula Trynka „Iggy Pop, open up and bleed” stara się na to pytanie odpowiedzieć. Nie jest to tylko i wyłącznie suchy zapis jednego z najbardziej pokręconych życiorysów artystów XX wieku ale właśnie próba odnalezienia odpowiedzi. Autor odbył setki rozmów, spędził tysiące godzin z współpracownikami i bliskimi artysty próbując zrozumieć jakie czynniki sprawiały, że czasem góra był James i wtedy wszystko układało się dobrze, powstawały wspaniałe płyty i wiekopomne piosenki. Dowiemy się również co jednak działo się gdy po koncercie Iggy nie chciał oddać kontroli. Kiedy zaczynała się piekielna, napędzana narkotykami niszcząca wszystko spirala w dół. Jej destrukcyjny wpływ nie dotyczył jedynie artysty, również osób z jego otoczenia, aż 7 muzyków towarzyszących przypłaciło współprace z Iggym życiem, wielu załamaniami psychicznymi i rozpadem rodziny. Nie było miłości, choć otaczające go kobiety kochały go niezwykle mocno, która była by w stanie sobie z tą wewnętrzną walką dwojga lokatorów tego samego ciała poradzić kiedy Jim był w defensywie. Przez blisko 500 stron jesteśmy światkami ostrej jazdy bez trzymanki kiedy raz góra jest jeden raz drugi. Wszystko jest udokumentowane z dokładnością godną aptekarza ale oddaje językiem stosownym do okoliczności opisywane zachowania. Oto przykład. O znajomości Iggiego z inną ikoną tamtych czasów artystką Nico. „Nauczyła go pić wino po 25$ za butelkę i fachowo lizać cipkę”. W książce nie ma tabu, autor z reporterską precyzją opisuje jak podczas jednego z body surfingów, kiedy wokalista był niesiony na rekach tłumu a jego biodra były poniżej linii głów, dwukrotnie odbyto z nim stosunek oralny. Piosenkarz nawet nie spojrzał w dół by przekonać się z kim ma do czynienia. Potem do tego przyznawały się wszystkie obecne na sali dziewczęta oraz pól gejowskiego środowiska Los Angeles, gdzie koncert miał miejsce. Książka pełna jest takich opowieści, bo to one tworzyły tamten czas i były typowe dla zachowań wobec artystów, podobnie jak rzucanie w nich butelkami czy głęboko kaleczącymi monetami gdy repertuar nie przypadł do gustu.
Książka jest zapisem wzlotów i bardzo bolesnych upadków artysty ale też fotografia pewnych czasów i pewnych środowisk wyraźnie związanych ze sceną rockową. Umożliwia zrozumienie pewnych, obcych nam, konsumentom kultury, procesów w tym bólu tworzenia, euforii wygranej i goryczy odrzucenia. Dlatego też powinna być lekturą obowiązkowa nie tylko dla miłośników ostrzejszej muzyki ale dla wszystkich chcących zrozumieć wzajemne przenikanie się różnych zjawisk szerokorozumianej kultury popularniej począwszy od lat sześćdziesiątych.
Nie jest to lektura dla grzeczny pensjonarek, powinna jednak być przeczytana przez nastolatków by zrozumieli jak z pozoru niewinny flirt z substancjami psychoaktywnymi może pogrążyć i że nie ma czegoś takiego jak dno, spadać można coraz niżej a jedyna barierą jest śmierć. Sama postać jest zaś coraz to na nowo odkrywana przez nowe pokolenie fanów, choć by dzięki filmowy „Trainspotting” gdzie utwór „Lust for life” jest jednym z tematów przewodnich a muzyka Iggiego tematem wielu dialogów. Jak widać Iggy wiecznie żywy a jego popularność rośnie co dobrze wróży tej znakomitej publikacji.
Dużą zaletą jest umieszczenie w publikacji kilkunastu mało znanych zdjęć dokumentujących meandry życia artysty i to zarówno na scenie jak i w życiu prywatnym.
Jedyna wada jest dość późne ukazanie się książki na naszym rynku, od tego czasu w karierze artysty pojawiło się parę nowych interesujących elementów, szkoda ze polski wydawca nie zadbał o suplement który choć w telegraficznym skrócie informował najświeższej działalności piosenkarza.
Pozycja obowiązkowa.