Od sześćdziesięciu lat wiem, że powrót do domu nie poskromił obozowego szczęścia. Do dziś odgryza ono swoim głodem środek każdego innego uczucia. W środku jest u mnie pusto. *
Czasami temat broni się sam i zbędne są wszystkie słowa. Tkwi on w naszej świadomości i nie musimy o nim mówić. Nie możemy. Nie powinniśmy.
Herta Müller, Niemka rumuńskiego pochodzenia, która w 2009 roku otrzymała literacką nagrodę nobla, zdecydowała się na temat trudny, ale nie całkiem jej obcy. Powieść „Huśtawka oddechu” dotyczy Niemców żyjących w Rumunii, których Związek Radziecki skierował do obozu w celu odbudowy zniszczonego państwa. Sama matka autorki była potraktowana w taki sposób, ale Herta odnosi się także, a właściwie to głównie do Oskara Pastiora. Mężczyzna również był wśród deportowanych i pisarka postanawia nawiązać z nim współpracę. On opowiada, ona notuje. Kiedy w końcu Oskar Pastior umiera, Herta Müller postanawia dalej samodzielnie kontynuować projekt.
Bohaterem i jednocześnie narratorem książki jest Leo Auerberg, który w wieku siedemnastu lat zostaje wysłany do obozu pracy w Rosji. Opisuje on panujące tam realia w sposób wielce poetyczny, metaforyczny i uczuciowy, choć na pozór wydaje się on prosty i zwykły. Opowiada o warunkach życiowych, problemach, ludziach. Na główny plan przebija się Anioł Głodu, 1 ruch łopatą = 1 gram chleba, hazowyj i dzieło sztuki dopieszczane codziennie w piwnicy. Wszystko to otoczone jakimś dziwnym, niepokojącym spokojem. Leo opowiada o okrutnych sytuacjach w sposób normalny, przerażająco opanowany. Obóz stał się dla niego domem i codziennością. Nawet możliwość ucieczki do domu nie interesowała go tak bardzo jak perspektywa kolacji z całą kromką chleba. Tęsknotę do domu określał tylko jako coś niepotrzebnego i przeszkadzającego mu w prawidłowym funkcjonowaniu. Jedyne co trzymało go i przy życiu, i przy uczuciu do rodziny, to babcia i zdanie jakie wypowiedziała, żegnając się z nim - wiem, że wrócisz.
Herta Müller sprawnie posługuje się słowami. Bawi się nimi, plącze, miesza. Robi to w sposób umiejętny i lekki. Zdania nie tracą przez to znaczenia (a przynajmniej nie w przypadku tej książki), zaskakują. Autorka wie, jak przekazać ból i cierpienie, jak skupić uwagę czytelnika i wywołać w nim uczucia. Całą nienawiść ukryła pod melancholią i dziwnym roztargnieniem, jednak prawda trafia do czytelników.
Pytanie tylko, czy ten temat wymaga takich zabiegów. Ile jeszcze razy będziemy czytać o okrucieństwach dwudziestego wieku i ilu jeszcze pisarzy będzie próbowało sprostać wyzwaniu, jakim jest w sposób umiejętny i stosowny przedstawić tragedię? Może historia już wystarczająco dużo nam przekazała i powstało już wystarczająco dużo utworów na ten temat. Ciągle mnie zastanawia, gdzie jest ta granica dobrego smaku. Herta Müller pisze dobrze, ale nie pisze o niczym nowym. Zaskakuje formą, ale nie treścią. Czy to wystarczy?
Każdy chyba inaczej odbiera książki tej noblistki i każdemu pozostawiam własną ocenę końcową do napisania. Tak czy siak, „Huśtawka oddechu” to powieść, o której szybko się nie zapomni. Nie zważając na to, ile razy temat przewodzący książką został wykorzystany, Herta Müller dalej czaruje wymyślnymi metaforami i jednocześnie prostotą ich znaczenia.
* Wydawnictwo Czarne, 2010r., str. 229h