,,hTraE 2120 lekcja" to debiut literacki @m.j.rogalska
Wyobraźcie sobie oczami wyobraźni świat idealny. Mieszkamy na planecie zwanej hTraE. Nie ma konfliktów zbrojnych ani innych. Wszyscy są w zgodzie, jednomyślni i tacy sami. Nie posiadamy internetu, czyli social mediów też nie. Więc nie ma powszechnego hejtu. Nie rozmawiamy ustami, tylko przez połączone linkiem z innymi myśli, dlatego nie ma kłamstw, nikt się nie kłóci. Nie uczymy się nic na pamięć, bo dzięki linkom i archiwum jednomyślności szybko otrzymujemy dawkę wiedzy. Każdy wygląda tak samo, zatem nikt nie porównuje się do innych. A więc każdy powinien być szczęśliwy, ale czy na pewno? Czy takie życie byłoby szczęściem? A przede wszystkim jak istoty z 2120 roku postrzegają problemy XXI wieku? Chcecie się dowiedzieć jaką dość rzeczywiście możliwą przyszłość stworzyła w swojej książce autorka? A zastanawialiście się kiedyś jak będzie wyglądała nasza przyszłość? Jeśli tak, musicie przeczytać! Ale czy warto? Już opowiadam.
Wow! Cóż to była za książka! – pomyślałam w milczeniu, wkładając książkę do plecaka – Takich książek zdecydowanie potrzeba więcej! Mądra, świetnie napisana i potrzebna.
Zacznę od początku. Szczerze, nigdy nie czytałam science fiction, dlatego nie wiedziałam czego się spodziewać. Nawet nie wiem czemu, omijałam ten gatunek szerokim łukiem. Teraz widzę, że popełniłam duży błąd. ,,hTraE 2120 lekcja" to była jedna z tych książek, że kiedy się o niej dowiedziałam chciałam ją przeczytać, jeszcze przed premierą. I w końcu udało mi się przeczytać. Po części szkoda mi, że tak zwlekałam z poznaniem treści, ale nie żałuję, bo dzięki niej wiele zrozumiałam i sobie uświadomiłam, zwłaszcza w tych trudnych czasach w jakich przyszło nam żyć. Początkowo jednomyślność i perspektywa idealnego życia zaślepiła mi oczy. Myślałam tak jak Triv, że to jest świetne, bo przecież nie ma konfliktów, nie ma zła i jest dobrze. Mieszkańcy hTraE zdobywająwiedzę o ziemianach i życiu na ziemi. Dochodzą do różnych ciekawych wniosków, a więc skąd pomysł, że ma być tam źle? No właśnie, ale z czasem przy 3 części minusy nad plusami stawały się coraz większe i wszystko zrozumiałam. Przekaz całej powieści jest niezwykle ważny, a końcówka to ogromne zaskoczenie, że teraz bardzo wyczekuję kolejnego tomu. Chcę wiedzieć co dalej, co wydarzy się w tej jakże ciekawej historii.
Dowiedziałam się z niej wiele interesujących rzeczy i odpowiedzi na pytania, które często zadawałam sobie sama w myślach podświadomie. Cieszę się, że autorka do różnych pojęć i informacji dodawała przypisy, które były potrzebne. Całość czyta się lekko, ale też nieco dłużej mimo 292 stron, ponieważ zawsze odkładałam książkę, żeby wszystko przemyśleć i przetworzyć. Stworzona przyszłość jest wiarygodna zważając na szybko rozwijającą się technologię. Przecież gdyby jeszcze kilkanaście dobrych lat temu człowiek dowiedział się, że kiedyś będzie sprzęt do pisania, odbierania szybko informacji i do rozrywki. To nigdy by nie uwierzył, a teraz właśnie piszę te słowa posługując się tym urządzeniem. O czym jeszcze warto wspomnieć – tak żeby nie spoilerować? Na pewno kiedyś przeczytać ją jeszcze raz, a sobie i wam chcę życzyć, żeby nasze społeczeństwo już nigdy nie podzieliło się na pół ze stanu sprzed marca 2020 roku. Mam nadzieję, że przeczytacie i dojdziecie do własnych wniosków. LOVE IS LOVE!
Zdecydowanie udany debiut.