Blendi Fevziu "Hoxha" Żelazna pięść Albanii,
Mój niedawny pobyt w Albanii mimo, że w sferze planów pojawił się już dużo wcześniej, w rezultacie okazał się bardzo spontaniczny. Przed wylotem nie było zatem czasu na zakup książek, a także żadnych przewodników po Albanii. Nie zdążyłam też przeczytać "Błota słodszego niż miód" Małgorzaty Rejmer, poszukać w internecie nazwisk albańskich pisarzy. Miał być przede wszystkim wypoczynek i złapanie przed zimą ostatnich promieni słonecznych.
Wyposażeni więc w raczej podstawowe informacje, realizując jednak marzenie, które pojawiło sie już dosyć dawno, Albanię odkrywaliśmy bedąc już na miejscu. Wiedzieliśmy również, że chcemy odwiedzić Tiranę, no i oczywiście zobaczyć jeden z przeciwatomowych bunkrów, którymi do dzisiaj obsiany jest cały kraj.
W międzyczasie okazało się też, że równocześnie z naszym wyjazdem pojawiła się w Polsce wydana po raz pierwszy biografia Envera Hoxhy, która natychmiast po powrocie trafiła w moje ręce. To bardzo dobra kolejność, zważywszy na to, że do momentu wyjazdu o Albanii wiedziałam bardzo niewiele.
Niewielki, zamknięty przed światem przez ponad czterdzieści lat kraj, rządzony przez komunistycznego przywódcę, który niezwykle szybko potrafił zjednywać sobie zaufanych ludzi, by potem równie niespodziewanie, często w tajemniczy bądź wyrachowany sposób pozbywać się najbliższych współpracowników, odbudowuje się do dzisiejszego dnia starając się nadgonić stracone lata. Tę odbudowę, podnoszenie się po latach izolacji, widać na każdym kroku.
Blendi Fevziu albański dziennikarz, a wcześniej antykomunistyczny działacz studencki daje czytelnikowi możliwość spojrzenia na nadzwyczaj surowe rządy Envera Hoxhy. W kraju, który przez wiele lat tkwił w izolacji od świata. Gdzie na szeroką skalę przeprowadzono kolektywizację majątków, która doprowadziła Albanię do ruiny. Na każdym kroku prześladowano i inwigilowano zarówno kierujących państwem jak również zwykłych obywateli. Gdzie zakazano jakiegokolwiek kultu religijnego. Z którego nie można było wyjechać, a ucieczka któregoś z członków rodziny skazywała jej resztę na państwowy niebyt.
Nawet w rządowej dzielnicy Blloku, gdzie życie płynęło swoim rytmem, a zamieszkujący ją prominenci i ich rodziny mieli wszystko czego zapragnęli, nie można było być niczego pewnym.
Niezwykle szczegółową, wypełnioną licznymi nazwiskami, faktami, próbami rekonstrukcji wydarzeń czy zdarzeniami, biografię Envera Hoxhy uzupełniają liczne cytowane dokumenty rządowe, dzienniki dyktatora, opisy metod działania, tortur czy trwających internowań. Kiedy je czytałam, nie opuszczała mnie ani na chwilę myśl, w jak łatwy sposób stojąca u władzy jednostka potrafi pozbawić ludzi wszelkich praw, zabrać im majątek, odrzeć z godności, skazać na śmierć czy wreszcie spowodować, że człowiek znika bez śladu, a okoliczności jego późniejszej śmierci nie zostaną nigdy do końca wyjaśnione. I że historia niestety lubi się powtarzać.