Czy możliwa jest miłość w Internecie? Kilka lat temu pewnie mocno byśmy się nad tym zastanawiali, wydawało się to dla nas czymś dziwnym, nieoczekiwanym, a może i niemożliwym, jednak dziś inaczej spoglądamy na życie. Ludzi dzielą tysiące kilometrów, kontynenty, rodziny są rozdzielane, a mimo wszystko media internetowe pozwalają im nieco tą bliskość podtrzymywać. Czasami z tym jedynym mijamy się gdzieś bez celu, nie potrafimy się spotkać, a czas gdzieś przemyka się przez palce. W przypływie odwagi rejestrujemy się na portalu randkowym, chociaż gdzieś w środku jesteśmy przekonani, że to nie jest dla nas. Chwytamy się chwili w obawie przed tym, że stchórzymy. Świat się zmienia, bezlitośnie biegnie do przodu, myślę, że każdy nas zna przynajmniej jedną parę, która zapoznała się przez Internet, nic więc dziwnego, że ten motyw został wykorzystany w debiutanckiej powieści Pauliny Nowaczyk „Hiszpański Lucyfer”.
Z debiutami bywa różnie, jedne są bardziej udane inne mniej, jednak myślę, że nie powinniśmy się od nich odcinać. Zawsze można natrafić na perełkę, albo przynajmniej zaciekawić się twórczością autora i śledzić jego poczynania i dalszy rozwój. Paulina Nowaczyk dopiero, co raczkuje na literackim rynku jako autorka, jednak nie oznacza to wcale, że go nie zna. Na co dzień jest blogerką piszącą książkowe recenzje prowadzącą bloga 1001 romansów oraz jest założycielką grupy Force.
Czasami w życiu jedno wydarzenie pociąga za sobą kolejne, potrafi roztrzaskać życie, które wydawało się być poukładane. Budujemy coś skrupulatnie każdego dnia pragnąć, aby nasza przyszłość była świetlana, jednak to tylko złudne marzenia, które nie mają racji bytu. Człowiek bardzo często coś planuje, jednak okazuje się, że nie mamy wpływy na wszystko, nie jesteśmy maniakami kontroli. Nie możemy wpłynąć na drugiego człowieka, jest wolny, nawet jeśli występuje przeciwko nam zadając dotkliwe rany. Zaufanie jest niezwykle kruche, bardzo łatwo jest je stracić, jednak trudniej odbudować.
Główną bohaterką książki „Hiszpański Lucyfer” jest Olga, dziewczyna, której świat z pewnością gwałtownie się zmieni. Dziewczyna nakrywa swojego chłopaka z inną kobietą, co gorsza dla niego zaistniała sytuacja nie jest problemem. Spędzili ze sobą cztery lata, a on nie uważał, że popełnił błąd. Zupełnie, jakby nic się nie stało, a ona powinna zwyczajowo mu odpuścić. Wyobrażacie to sobie? Z jaką łatwością mężczyzna złamał jej serce, przekreślając wspólną przyszłość, sprawiając, że czas, który spędzili był stracony. Całe szczęście Olga jest mądrą kobietą i nie daje się nabrać na słodkie słówka tego faceta, odchodzi.
Dziewczyna wyprowadza się z ich mieszkania, a że nie ma za bardo gdzie się podziać wprowadza się do swojej najlepszej przyjaciółki Pauli, która ze wszystkich sił stara się pocieszyć Olgę. Dobrze rozumie, jak to jest cierpieć z miłości, jednak wierzyła w to że jeszcze spotka szczęście, namówiła dziewczynę do założenia konta na portalu randkowym, z czego główna zainteresowana nie była zadowolona. Wzbraniała się przed wykonaniem tego kroku, jednak w końcu udało. Dzięki temu Olga poznaje pewnego pół Algierczyka, pół Hiszpana – Kima. Zaczynają często ze sobą pisać, a z czasem cała ich relacja zaczyna szaleńczo się pogłębiać. Mężczyzna jest temperamentny, uwielbiający sprawować kontrolę, robi wszystko, aby wszystko działo się tak jak tego pragnął. Miał swoją mroczną stronę i Olga zawróciła mu w głowie. Czy ulegnie jego propozycji? Czy skuszą ją słodkie słowa romantyzm i czułość? Czy to właśnie Kimo jest tym jedynym dla Olgi, a może okaże się kolejną katastrofą? Czy Kimo to mężczyzna słowa, czy może czynu? Czy dziewczyna znowu zostanie zraniona?
„Hiszpański Lucyfer” to debiutancka powieść autorki, nie można powiedzieć, że jest idealna, ale żadna historia taka nie jest. Podchodząc do niej nie miałam żadnych oczekiwań, byłam zaciekawiona, jak wypadnie książkowe dziecko koleżanki „po fachu”. Nowaczyk skupiła się na przedstawieniu swojej historii w rzeczywistym, współczesnym świecie, w którym odnajduje się dwójka bohaterów. Bez zwątpienia pomył fabularny, jaki miała autorka jest ciekawy i ma potencjał, co starała się dobrze wykorzystać. Tempo akcji było bardzo szybkie, dynamiczne, nic nie zostało tutaj niepotrzebnie rozwleczone osiągając ogromne rozmiary, w które zostały wpompowane wypełniacze nie wnoszące niczego nowego do fabuły.
Jeśli chodzi o styl Pauliny Nowaczyk jest on lekki, jednak potrzebuje pewnego szlifu, który z pewnością nabędzie podczas pracy przy kolejnych pozycjach książkowych, które dla nas przygotowuje. Nie udało się wychwycić wszystkich powtórzeń w tekście, jednak bardziej tutaj zawiodła korekta, która wszystkiego nie wyłapała, aniżeli autor. Bohaterów dało się polubić, zarówno Olgę, zaborczego i zazdrosnego Kima, jak i Paulę, która była dobrą przyjaciółką. W powieści znajdziemy także kilka rodzajów miłości, od tej romantycznej po obsesyjną, która nie zawsze jest tą właściwą i dobrą. Mam nadzieję, że książka znajdzie swoje szerokie grono odbiorców.