Uwielbiam wszystkie powieści dotyczące II wojny światowej.
Autorka Kate Hewitt stworzyła idealną książkę. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się co czuły obywatelki Niemiec przed, w trakcie i po II wojnie światowej? A co mogły czuć dzieci zbrodniarzy wojennych? Autorka w swojej powieści opowiada o jednej takiej rodzinie.
Autorka Kate Hewitt swoim dziełem w idealny sposób poruszyła moje serce. Bardzo emocjonująca historia. Łzy same cisną się do oczu. Już sam prolog ściska za serce. Co musiała czuć dziewczyna, którą ścigało trzech uzbrojonych żołnierzy? Czy przeżyła? Czy została pozbawiona życia? Dowiecie się z tej powieści. Wcieliłam się w jej skórę. Łzy płynęły mi ciurkiem. Byłam przerażona.
Historia „Dziewczyny z Berlina” zaczyna się w sierpniu 1936 roku. Poznajemy sympatyczną dziewczynę Lisel Schoolz. Tego dnia ma się odbyć niezwykle ważne wydarzenie w historii Rzeszy – otwarcie olimpiady. Ma ona pokazać światu aryjską wyższość i siłę.
Nasza bohaterka na początku powieści bardzo kochała swojego ojca. Otto Scholz był dla niej bardzo dobry. Czy tak samo go kochała pod koniec?
Otto pracuje w jednym z największych koncernów chemicznych IG Farben w Niemczech. Ma tam bardzo dobrą posadę. Jest cenionym chemikiem. Czy podziela zdanie Hitlera? Czy też uważa, że wszyscy bez aryjskiej krwi powinni umrzeć? Czy jest zupełnie odwrotnie i nie podziela poglądów i tego co wyprawia Hitler i jego współtowarzysze?
Matka Lisel jest pianistką. Ilse Scholz jest wycofaną kobietą. Nie może patrzeć na to co się dzieje na świecie. W swoim życiu kilka razy poroniła – może to też miało duży wpływ na nią. Czy może liczyć na swojego męża? Nad życie kocha synka Friedy’ego. Jest bardzo chorowity. Można nawet powiedzieć, że jest niepełnosprawny. Czy czasem nie będzie zawadom dla idealnego świata, który próbuje wykreować Hitler? Czy pozycja Ottona pozwoli na ocalenie synka? Mimo wszystko chłopiec jest zagorzałym kibicem Hitlera. Czy tak mu to już zostanie? Czy się przekona, że Führer nie jest dobrym człowiekiem?
Lisel jest moją ulubioną bohaterką z tej powieści. Czy będzie musiała wstąpić do Bund Deutscher Mädel (żeński odpowiednik Hitlerjugend)? Trafia tam prawie każda rodowita Niemka po skończonych czternastych urodzinach. Czy uda się ją ocalić? Więcej o jej przejmującym życiu dowiecie się z powieści „Dziewczyna z Berlina”. Dodam tylko, że wydarzy się mnóstwo tragicznych sytuacji. Przygotujcie sobie lepiej chusteczki.
Nasza powieść dzieje się również w roku 1945. Przekonacie się jak wyglądał Frankfurt zaraz po II wojnie światowej. Tym razem poznacie 32 letniego amerykańskiego kapitana Sama Houghtona. Co takiego robi w Niemczech? Dlaczego akurat tutaj przyleciał? Otóż dostał bojowe zadanie. Musi wytropić wszystkich zbrodniarzy wojennych włącznie z naukowcami. Do pomocy będzie miał tajemniczą sekretarkę Annę Vogel z Essen. Dziewczyna bardzo dobrze włada językiem angielskim. Dziewczyna ma wielki sekret. Poznacie jej największą tajemnicę czytając tą powieść. Czy tej parze uda się wytropić i postawić przed sądem nazistowskich zbrodniarzy?
Czy zastanawialiście się jakie życie prowadzili nazistowscy zbrodniarze? Czy mieli normalne rodziny? Autorka w idealny sposób to opisuje. Z jednej strony kochający mąż i ojciec a z drugiej niezwykle bezwzględny morderca. Które z tych dwóch wcieleń było tylko udawane? Czy przyjdzie mu zapłacić za wyrządzone krzywdy? Czy może jak większość zbrodniarzy ulotni się jak szczur i do końca życia nie poniesie kary za swoje czyny?
Nie możecie przegapić tej bardzo realnej i za razem brutalnej historii. Przekonajcie się sami i wcielcie się w skóry naszych bohaterów. Razem z nimi kroczcie po świecie, w którym panuje zło. Czy zwycięży dobro?
Historię ukrytą na kartkach powieści „Dziewczyna z Berlina” wciągnęłam jednym tchem. Nie mogłam przestać czytać, dopóki nie poznałam całej prawdy. Tylko czy ta prawda mnie wyzwoliła?
Idealnie przejmująca i ściskająca serce fabuła. Bardzo dobra akcja. Jeżeli lubicie skoki czasowe to dobrze trafiliście. Tutaj przeplatają się czasy. Jeżeli tak jak ja uwielbiacie tematykę związaną z II wojnom światową – to tym bardziej sięgnijcie po „Dziewczynę z Berlina”.
Tą historię chętnie widziałabym na dużym ekranie. Może kiedyś się doczekam.