Trzy ciała.
Ślina Psa wyrzuciła na brzeg trzy czarnoskóre ciała.
I teraz te ciała leżą bez życia na plaży pokrytej ostrymi wulkanicznymi odłamkami.
Po plaży idzie Starucha. To jej pies znajduje martwych mężczyzn.
Przejeżdżający nieopodal Ameryk użycza swojej bryczki w roli karawanu. I nowiutkiej, niebieskiej płachty jako całunu. Szkoda tej płachty dla zmarłych, bo żywym przydałaby się bardziej.
Łucznik, który mu towarzyszył idzie sprowadzić Mera. Mer przybywa na miejsce w towarzystwie Doktora.
Na plaży zjawia się też Nauczyciel - powodowana ciekawością przerwa w porannym joggingu obróci się przeciwko niemu.
To sześć osób i sześciu świadków bezimiennej, niepotrzebnej śmierci. Trzeba coś uradzić, trzeba coś wymyślić, trzeba się spotkać i całą sprawę omówić. Na spokojnie, bez pośpiechu (w końcu zmarłym nie zależy jakoś specjalnie na czasie), z rozwagą - rozpatrzyć trzeba wszystkie za i przeciw. Przede wszystkim trzeba pamiętać o Inwestorach i o projekcie uzdrowiska z wodami termalnymi.
Inwestorzy nie lubią śmierci.
Turyści też za nią nie przepadają.
Ciężko odbywa się zdrowotne kuracje, kiedy ma się świadomość tego, że na pięknym błękitnym horyzoncie toną kolejni młodzi afrykańscy chłopcy.
Na spotkaniu w gabinecie Mera zjawia się jedna dodatkowa osoba - Proboszcz. Wszyscy mieli milczeć, ale ktoś się wygadał. Wszyscy mieli się uspokoić i otrzeźwieć - kogoś ruszyło sumienie. Kto to był? Proboszcz zapowiada, że nie powie. Tajemnica spowiedzi, amen.
Tak więc siedem osób wie. Siedem to szczęśliwa liczba. Mistyczna. Liczba będąca symbolem całości i dopełnienia. Co złego mogłoby się stać, gdyby radziło siedem osób?
Wiele.
Do ,,Archipelagu Psa'' podchodziłam bez żadnych oczekiwań - wpadłam na nią przypadkiem, decyzję o kupnie podjęłam pod wpływem chwili i na gorąco. Czy żałuję? Ani trochę. Czy jestem zadowolona? Jak najbardziej. Powieść Philippe Claudela jest utrzymana w raczej skąpym stylu. Ludzie, o których opowiada, są podobni do otoczenia, które zamieszkują - są szarzy, kanciaści, pozbawieni nadziei, są ostrzy, pragmatyczni i mrukliwi. To rybacy żyjący w ciężkich warunkach, na niegościnnej ziemi, to ludzie, którzy ryzykują swoje życie żeby wydrzeć pokarm morzu.
To dlatego Nauczyciel tak bardzo wyróżnia się na ich tle. Jest odmienny. Obcy ze swoją wrażliwością i przekonaniem o konieczności triumfu prawdy i dobra nad złem i kłamstwem. Jest doskonałym kozłem ofiarnym, wentylem bezpieczeństwa dla społeczności Wyspy.
,,Archipelag Psa'' jest powieścią okrutną i oszczędną w słowach. Nie skupiamy się w niej na otoczeniu wyspy, nie zgłębiamy za bardzo postaci bohaterów tego dramatu - wszystko to jest bowiem drugorzędne wobec cichej tragedii, która rozegrała się już na samym początku. I choć może to brzmieć teraz nieco dziwnie, to tragedia ta cały czas przesuwana jest na drugi plan, ma stanowić tło, jest jak niechciana natrętna myśl powracająca w najciemniejszej godzinie nocy po to, żeby dręczyć nas i przypominać nam o wszystkich głupotach, które zrobiliśmy. I właśnie dlatego jest tak wszechobecna, że aż obezwładniająca.