„Od ostatniego momentu, w którym nie istniał żaden obóz koncentracyjny, upłynęło ponad sto lat i powrót do tamtego czasu wydaje się mało prawdopodobny. Oblicze planety jest pełne obozów i ich ruin. Wszystkich nie da się ogarnąć nawet z przestrzeni kosmicznej. Zawsze znajdzie się jakieś odległe ukryte miejsce po drugiej stronie globu, gdzie niewinni, winni i ci pośrodku są uwięzieni na jakiś czas albo na zawsze. Stare obozy są na nowo otwierane i rodzą się nowe. Historii tego długiego spektaklu nie da się zamknąć ostatnim rozdziałem”*.
Autorka podjęła się ciężkiego zadania opisu i usystematyzowania historii obozów koncentracyjnych, których bodaj najbardziej przerażającą wersją były te stworzone przez Nazistów. Jednak historia ta wcale nie zaczyna się podczas II Wojny Światowej, a w latach 90. XIX wieku na Kubie.
Podchodzę z pewną rezerwą do książek historycznych pisanych przez Amerykanów. Mam wrażenie, że ciężko jest opisać historię Europy, samemu będąc tak daleko nie tylko odległościowo, ale i mentalnie. Druga sprawa – szukałam, ale nigdzie nie znalazłam informacji czy Autorka ma wykształcenie historyczne, jedynie że jest dziennikarką. Czy książka na tym ucierpiała? Tego nie jestem w stanie stwierdzić, bo aż tak dobrze na historii się nie znam. Z punktu widzenia zwyczajnego czytelnika muszę jednak stwierdzić, że całość napisana jest przystępnym językiem, odbiorca nie jest przytłoczony dużą ilością faktów, nazwisk i dat. Autorka opisuje mechanizmy, a także historie konkretnych osób wplątanych w machinę historii.
Nie traktowałabym „Nocy, która się nie kończy” jako książki, która ostatecznie wszystko wyjaśnia. Uważam, że jest to wstęp do kolejnych lektur, zachęta do głębszego poznania historii. Książka posiada bogatą bibliografię zawartą w przypisach – szkoda, że przytłaczająca większość to pozycje, które się po Polsku nie ukazały.
Jak zaznaczyła pod koniec Autorka, do zabijania ludzi na szeroką skalę wcale nie potrzeba obozów, czego najlepszym przykładem jest choćby ludobójstwo w Rwandzie. Niemniej czuję się przytłoczona okrucieństwem do jakiego zdolny jest człowiek, a także tym, że ludzie szybko są w stanie pogodzić się z łamaniem praw jednostki.
Z książki dowiedziałam się wielu nowych rzeczy – na przykład o „lotach śmierci”, które po raz pierwszy wykonywali Francuzi w Algierii, potem pomysł ten był wcielany w życie w państwach Ameryki Łacińskiej za czasów dyktatur wojskowych.
Rozdział o Rohingach – historia ta dzieje się na naszych oczach. Polecam książkę Rabija „Najważniejszy wrzesień świata”, która dostarcza świeższych (choć już dzisiaj pewnie też zdezaktualizowanych) informacji.
Mimo, że dostrzegam pewne mankamenty tej publikacji, uważam, że jest to książka ważna i ciekawa. Bestialskie obchodzenie się z cywilami to nie zamierzchła przeszłość, w niektórych państwach to wciąż teraźniejszość. Przeraża też to, ile państw w ciągu ostatnich wieków dokonywało haniebnych czynów, ile bezimiennych ofiar leży głęboko w ziemi. Książka do przeczytania ku przestrodze i dla bezcennej wiedzy.
* A. Pitzer, Noc, która się nie kończy. Historia obozów koncentracyjnych, SIW Znak, Kraków 2020, s. 435.